Rozdział 14

5.8K 247 0
                                    


Nawet jeśli prawda leży po mojej stronie. No tak, Aśka jest przecież śliczna i zabawna w każdym calu.W podłym nastroju udałam się do domu, jak zawsze w towarzystwie Judyty. Chociaż tym razem obie byłyśmy milczące. Żadna z nas nie miała ochoty już o tym gadać. Pod domem się pożegnałyśmy i ruszyłam do siebie. Chciało mi się płakać z całej tej bezsilności, ale nie zrobiłam tego. Czemu to wiecznie ja mam cierpieć? Tradycyjnie zjadłam obiad podany przez mamę i zaraz po posiłku poszłam z Popim na spacer. Pogoda była znośna, a ja potrzebowałam pobyć w samotności. Udałam się nad jeziorko, nad którym ostatnio siedzieliśmy z chłopakami. Od razu przypomniało mi się jak siedziałam blisko Filipa na pomoście i razem szukaliśmy Wielkiego Wozu na gwieździstym niebie. Usiadłam na polanie i puściłam psa ze smyczy. Popi biegał i wygłupiał się jak szalony. Przynajmniej on jest szczęśliwy. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i ujrzałam na wyświetlaczu nową wiadomość. Była od Filipa. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe, ale mimo wszystko ucieszyłam się, że napisał. Jednak po otwarciu sms'a uśmiech z twarzy mi odpłynął..."Nie sądziłem, że mogłaś zrobić nam coś takiego. A w zasadzie mi, bo przecież nie ma czegoś takiego jak "nam". Nigdy nie było i NIGDY nie będzie. Nie wiem co sobie wyobraziłaś po tym ognisku, ale chyba źle zrozumiałaś moje intencje. To, że obroniłem Cię przed zaczepkami Mikołaja nic nie znaczyło. To było z ludzkiej dobroci i z tego, że jesteś moją koleżanką z klasy. Nawet nie wiesz jak się poczułem jak dzisiaj kumple mnie zaatakowali i śmiali, że chodzę z Tobą! Po co w ogóle rozsiałaś takie plotki?! Uważałem Cię za rozsądną dziewczynę, a tymczasem bardzo się pomyliłem. Mam nadzieje, że odkręcisz to wszystko. Albo nie, lepiej już nic nie mów nikomu, bo wyjdą z tego jeszcze większe nieporozumienia! Narazie.Zadał mi potworny ból. Tak potworny, że straciłam nad sobą kontrolę. Serce mi się rozdarło na milion kawałków, zaczęłam płakać jak dziecko, a telefon cisnęłam z całej siły na środek jeziora, przeklinając na głos Filipa i Aśkę. Nie rozumiem dlaczego wszyscy są przeciwko mnie? Dlaczego na każdym kroku podkładają mi świnie? Załamałam się. Nie wiem o której dotarłam do domu, ale zaczynało już się ściemniać. Od progu naskoczyła na mnie mama.

   - Maja! gdzieś Ty się podziewała tak długo? My już kolację zjedliśmy. Gdzie masz telefon? Dzwoniłam do Ciebie!

  - Zagadałam się z koleżanką, przepraszam. - skłamałam gładko

   - Chodź do kuchni, zostawiliśmy Ci sałatkę.

- Nie jestem głodna.

Wyminęłam ją bez słowa i ruszyłam biegiem do swojego pokoju. Już nie płakałam, chociaż w sercu czułam ogromną pustkę. Położyłam się na łóżku i po paru minutach po prostu zasnęłam.Obudziła mnie mama, która przyszła z talerzem sałatki. Usiadła obok mnie na łóżku i pogłaskała po głowie.             - Widzę, że stało się znów coś złego, ale nie będę wypytywała o nic. Przyniosłam Ci jedzenie. Zjedz, tata się męczył z tą sałatką.. - uśmiechnęła się blado.  

Przyjaźń czy miłosc?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz