Rozdział 55

3.7K 177 2
                                    


  Znam ją na wylot. Bardziej upartej osoby od niej chyba nie ma.

 - Dobra, zgoda. - powiedziałam po chwili. 

- Zgoda na co? - zapytała.

- Mogę pójść na tą imprezkę ale! - podniosłam palec do góry, na widok podekscytowanej Judyty. - Nie będę tam długo. Nie mam ochoty na siedzenie z Filipem czy Mikołajem

- Oh, jesteś najlepsza pod słońcem! - rzuciła mi się na szyję. - To co, lecimy się szykować?Pokręciłam głową i bez słowa ruszyłam za przyjaciółką do jej domu. Całą drogę nadawała jak katarynka, skakała wokół mnie i planowała dla nas stroje. No tak, teraz mamy jeden rozmiar, możemy wymieniać się ciuchami. W międzyczasie zadzwoniła do Czarka, który ucieszył się na tę wiadomość i obiecał, że po nas przyjdzie. Ja tymczasem miałam spore wątpliwości czy dzwonić do Damiana czy też nie cholernie się bałam! 

- Przecież chyba Cię nie zje, co? - stwierdziła pytająco Judyta, kiedy opowiedziałam jej o moich wątpliwościach.

 - Nie zje. Ale na pewno się nie zgodzi, albo będzie zły,a obiecaliśmy sobie szczerość.

 - No to mu powiedz prawdę. Przecież nie będzie tak źle - trąciła mnie przyjaźnie w ramię. 

- No dobra, zaryzykuję. - wzięłam głęboki wdech i wybrałam jego numer.Jeden sygnał, drugi, trzeci. Próbowałam dzwonić chyba z 10 razy, ale na marne. No tak, pomyślałam, przecież na pewno jest zajęty. Mogłam sobie wyobrazić jaki mają tam meksyk. Napisałam mu więc sms'a, że idę na działkę, żeby się nie martwił.Po 15 minutach nie miałam od niego żadnego sygnału. 

- Nie przejmuj się kochana, na pewno ma młyn w pracy, sama mówiłaś. Chodź, wybierzemy coś dla Ciebie. - złapała mnie pod ramię i zaprowadziła do szafy.Judyta słynie z zakupoholizmu, a jej szafa wygląda jak największy butik w naszym mieście. Same najnowsze kolekcje, w najmodniejszych kolorach i fasonach. Zawsze z uwielbieniem oglądałam jak stroi się przed swoim wielkim na pół ściany lustrem, a teraz sama mogłam to robić. Byłam w siódmym niebie!Po paru minutach usłyszałyśmy pukanie do drzwi.

 - Można wejść? - do moich uszu dotarł głos Czarka. 

- Można, można! - zapiszczała Judyta. 

- No tak mogłem się domyślić, że panuje tu taka rewia mody - oznajmił z wielkim uśmiechem, omiatając wzrokiem bałagan w pokoju. Wszędzie walały się ubrania.

- Za momencik będziemy gotowe. - rzuciła w biegu Judyta. 

- Cześć Maja. - przywitał się ze mną. -Ładnie wyglądasz.

 - Dzięki. - rzuciłam. Niezbyt komfortowo czułam się w jego towarzystwie.

 - Wiesz chciałem Cię przeprosić za tamto...

- Spoko, nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się lekko. 

- Gdybyś chciała pogadać to zawsze 

- Dobra kochani, nie ma czasu teraz na takie pogawędki. - przerwała mu Judyta. - Musimy się jeszcze umalować.Czarek przewrócił oczami i zszedł na dół na tv. 

- Chyba poczuł się u Ciebie jak w swoim domu - zagadnęłam, kiedy kładłyśmy na twarz makijaż. 

- O tak, nawet nie wiesz jak bardzo. Ale to dobrze, przynajmniej nie krępuje się przy rodzicach ani nic  

Przyjaźń czy miłosc?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz