- Cześć - rzuciłam, żeby przerwać tę niezręczną ciszę.
- Przepraszam, nie poznałem cię wcześniej
- To ja sorka, nie chciałam cię trącić. To było zupełnie przypadkowe - posłałam mu przepraszający uśmiech.
- Ale się zmieniłaś wprost nie mogę uwierzyć -
Jeśli jest to komplement to dzięki - rzuciłam - Co u ciebie?
- Wszystko w porządku słuchaj nie było okazji, żeby wcześniej pogadać. Możesz poświęcić mi chwilę?
- Teraz? Raczej niezbyt, umówiłam się z Judytą - skłamałam na poczekaniu
- Szkoda bardzo mi zależy na tej rozmowie
- Czyżby? - użyłam kpiny w swoim głosie
- Wiem, jesteś na mnie zła, ale...
- Wybacz, ale przyjaciółka na mnie czeka - wzruszyłam ramionami, przerywając jego monolog
- Maja dasz mi szansę na spotkanie? - nie dawał za wygraną
- Odezwę się do ciebie. Cześć
- Będę czekał - rzucił, kiedy byłam już przy furtce Judyty. Co za natręt - pomyślałam i weszłam do domu przyjaciółki, jak zawsze bez pukania.
- Cześć. - rzuciłam, kiedy ujrzałam ją w kuchni.
- O matko, ty to zawsze umiesz zaskoczyć!
- Taka jestem - wzruszyłam bezradnie ramionami
- Miło, że wpadłaś. Ale widzę po minie, że coś chyba się stało
- Masz wolny wieczór? Nie będę przeszkadzała? - zapytałam, siadając przy stole
- Mam wolny wieczór, a nawet cały dom wolny. Rodzice pojechali do Marleny, a Czarek trochę się rozchorował i nie chciałam siedzieć wśród zarazków - zrobiła grymas na twarzy
- Lepiej dla mnie. Potrzebuję twojego towarzystwa
- Poczekaj, właśnie zrobiłam kanapki, zaleję herbatę i usiądziemy spokojnie w pokoju. Możesz zanieść już tacę z jedzeniem
Wstałam i wykonałam polecenie przyjaciółki. Usiadłam wygodnie na sofie i przytuliłam się do puchowej poduszki. Poczułam się nagle taka mała i drobna, przytłoczona czymś ciężkim na sercu. Po chwili dołączyła do mnie Judyta. Jedząc jej kanapki (na ich widok zrobiłam się głodna!) opowiedziałam o pomyśle Damiana. Przyjaciółka co rusz robiła wielkie oczy ze zdziwienia.
- Moim zdaniem dobrze mu powiedziałaś dziewczyno! On chce na siłę zrobić z ciebie własność
- Nie mów tak - rzuciłam obojętnie - W pewnym sensie go rozumiem. Też jest mi ciężko tak na odległość, ale nie myślałam, żeby z nim zamieszkać. I to teraz!
- Nie no dla mnie to jest trochę za wcześnie. Bez urazy, ale ja bym się nie dała naciągnąć na takie coś
- Ja też się nie dam, spokojnie - odparłam z lekkim uśmiechem. - A właśnie, spotkałam teraz po drodze Filipa
- Filipa? - zapytała zaskoczona - A ten co tu robił?
- Nie mam pojęcia niechcący go trąciłam łokciem, nie poznałam go w pierwszej chwili. On mnie zresztą też nie
- No a dziwisz się? Mało kto cię teraz poznaje - uśmiechnęła się - Gadałaś z nim?
- Tylko zdawkowe "co słychać". Jakoś nie miałam ochoty z nim gadać. Chce się spotkać
- Mhm poczekaj, aż Marika się o tym dowie - wybuchnęła śmiechem
- Nie obchodzi mnie ona i on w sumie też nie. - wzruszyłam obojętnie ramionami. - Szkoda mi tylko naszej przyjaźni, którą zresztą sama po części rozwaliłam...
CZYTASZ
Przyjaźń czy miłosc?
Teen Fiction- Uważaj jak łazisz, grubaśnico! Mikołaj. Nie pierwszy raz słyszę od niego takie słowa, kierowane pod moim adresem. Nawet jeśli niechcący potrąciłam go łokciem, przeciskając się przez tłum uczniów na szkolnym korytarzu.