Rozdział 47

4K 190 1
                                    


  - Cześć - rzuciłam, żeby przerwać tę niezręczną ciszę.

 - Przepraszam, nie poznałem cię wcześniej

 - To ja sorka, nie chciałam cię trącić. To było zupełnie przypadkowe - posłałam mu przepraszający uśmiech. 

- Ale się zmieniłaś wprost nie mogę uwierzyć -

 Jeśli jest to komplement to dzięki - rzuciłam - Co u ciebie? 

- Wszystko w porządku słuchaj nie było okazji, żeby wcześniej pogadać. Możesz poświęcić mi chwilę? 

- Teraz? Raczej niezbyt, umówiłam się z Judytą - skłamałam na poczekaniu

 - Szkoda bardzo mi zależy na tej rozmowie

 - Czyżby? - użyłam kpiny w swoim głosie

 - Wiem, jesteś na mnie zła, ale...

 - Wybacz, ale przyjaciółka na mnie czeka - wzruszyłam ramionami, przerywając jego monolog

 - Maja dasz mi szansę na spotkanie? - nie dawał za wygraną

 - Odezwę się do ciebie. Cześć

- Będę czekał - rzucił, kiedy byłam już przy furtce Judyty. Co za natręt - pomyślałam i weszłam do domu przyjaciółki, jak zawsze bez pukania.

 - Cześć. - rzuciłam, kiedy ujrzałam ją w kuchni.

 - O matko, ty to zawsze umiesz zaskoczyć! 

- Taka jestem - wzruszyłam bezradnie ramionami

 - Miło, że wpadłaś. Ale widzę po minie, że coś chyba się stało

 - Masz wolny wieczór? Nie będę przeszkadzała? - zapytałam, siadając przy stole

 - Mam wolny wieczór, a nawet cały dom wolny. Rodzice pojechali do Marleny, a Czarek trochę się rozchorował i nie chciałam siedzieć wśród zarazków - zrobiła grymas na twarzy

 - Lepiej dla mnie. Potrzebuję twojego towarzystwa

 - Poczekaj, właśnie zrobiłam kanapki, zaleję herbatę i usiądziemy spokojnie w pokoju. Możesz zanieść już tacę z jedzeniem

Wstałam i wykonałam polecenie przyjaciółki. Usiadłam wygodnie na sofie i przytuliłam się do puchowej poduszki. Poczułam się nagle taka mała i drobna, przytłoczona czymś ciężkim na sercu. Po chwili dołączyła do mnie Judyta. Jedząc jej kanapki (na ich widok zrobiłam się głodna!) opowiedziałam o pomyśle Damiana. Przyjaciółka co rusz robiła wielkie oczy ze zdziwienia.

 - Moim zdaniem dobrze mu powiedziałaś dziewczyno! On chce na siłę zrobić z ciebie własność

 - Nie mów tak - rzuciłam obojętnie - W pewnym sensie go rozumiem. Też jest mi ciężko tak na odległość, ale nie myślałam, żeby z nim zamieszkać. I to teraz! 

- Nie no dla mnie to jest trochę za wcześnie. Bez urazy, ale ja bym się nie dała naciągnąć na takie coś

 - Ja też się nie dam, spokojnie - odparłam z lekkim uśmiechem. - A właśnie, spotkałam teraz po drodze Filipa

 - Filipa? - zapytała zaskoczona - A ten co tu robił? 

- Nie mam pojęcia niechcący go trąciłam łokciem, nie poznałam go w pierwszej chwili. On mnie zresztą też nie

 - No a dziwisz się? Mało kto cię teraz poznaje - uśmiechnęła się - Gadałaś z nim? 

- Tylko zdawkowe "co słychać". Jakoś nie miałam ochoty z nim gadać. Chce się spotkać

 - Mhm poczekaj, aż Marika się o tym dowie - wybuchnęła śmiechem

 - Nie obchodzi mnie ona i on w sumie też nie. - wzruszyłam obojętnie ramionami. - Szkoda mi tylko naszej przyjaźni, którą zresztą sama po części rozwaliłam...  

Przyjaźń czy miłosc?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz