-Na pewno nie pozwolę na to, żeby kiedykolwiek między nami coś było. Zresztą sam powiedział, że to spotkanie było czystko koleżeńskie
- Dobra, dobra
- Judyta! denerwujesz mnie - uderzyłam ją poduszką w głowę
- No już już, spokojnie. Złośnico! - oddała mi w ramię, przez co wywołała wojnę poduszkową.I znów do domu dotarłam grubo po północy. Mama siedziała w salonie i czytała książkę.
- A Ty to w ogóle mieszkasz w tym domu? - zapytała, nie odrywając wzroku od książki.
- Przelotem - oznajmiłam, nalewając sobie soku.Mama pokręciła głową ze śmiechem. Dałam jej buziaka w policzek i poszłam do siebie.Kolega, kolega, kolega. Filip to tylko kolega. - powtarzałam sobie setny raz, odganiając inne myśli. Tylko czemu cały czas mam przed oczami jego uroczy śmiech, piękny uśmiech i te gesty, które dodawają mu jeszcze większego uroku? Kolega. Tak. Na dodatek z klasy. No właśnie, lepiej skupię się na szkole i ocenach, bo za dwa tygodnie koniec szkoły. I koniec naszych spotkań.. wrr!Przez te dwa tygodnie spotykaliśmy się więcej razy niż przez 2 lata szkolne. Nie sami, o nie. W czwórkę. Ja, Filip, Judyta i Czarek. Tych dwoje poczuło do siebie jeszcze większą miętę i nie krępowali się przy nas łapać za rękę czy całować w policzki. Niby nieznaczne gesty, ale Judytę złapało na amen! I dobrze cieszyłam się szczęściem przyjaciółki. Tylko cały czas zastanawiałam się nad Filipem. Dlaczego spędza ze mną czas? Czemu marnuje najlepsze chwile na mnie? A ja? Czemu ja się z nim spotykam? Chyba po prostu mi się to podoba. Dzięki tym spotkaniom odżyłam. Przestałam się zamartwiać swoim wyglądem, przestałam płakać i załamywać. W zasadzie nie miałam na to zbytnio czasu, bo po szkole od razu spotykałam się z nimi, a do domu wracałam późnym wieczorem. Jednym słowem: byłam szczęśliwa.Do pełni szczęścia brakowało mi tylko wakacji, które nadeszły w błyskawicznym tempie. Po odebraniu świadectw udaliśmy się z całą klasą na posiedzenie w pubie. Był alkohol, były pogawędki i śmiechy. Nikt mi nie dokuczał, a ja zastanawiałam się dlaczego. Może dlatego, że każdy zauważył jak zaprzyjaźniłam się z Filipem? Nie wiem, ale przecież wcale nie tęskniłam za docinkami! Jedynie Mikołaj uważał mnie nadal za grubaśnicę i na każdym kroku dawał mi do zrozumienia jak bardzo mnie nienawidzi. Szczerze? Miałam go gdzieś. Wieczorem zadzwoniła do mnie Judyta
.- Hej, co robisz? - zapytała
- Oglądam sobie film, a co tam? Nie jesteś z Czarkiem? - spytałam zdziwiona
- Nie.. nie umawiałam się z nim na dzisiaj. Mogę Ci potowarzyszyć w oglądaniu?
- No pewnie, wpadaj! Albo wiesz co najpierw skoczymy po jakiś prowiant co?
- Dobry pomysł
Ubrałam się w ekspresowym tempie i po chwili kroczyłam z Judytą do osiedlowego sklepu.
- Ej.. a może zadzwonimy po chłopaków? - zagadnęłam
- A Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko?
- Coś Ty! będą się cieszyli, że spędzam wieczór w domu! - zaśmiałam się
- Fajnie by było w sumie
- No to dalej, dzwoń do ukochanego.
Nasz pomysł wypalił...
CZYTASZ
Przyjaźń czy miłosc?
Novela Juvenil- Uważaj jak łazisz, grubaśnico! Mikołaj. Nie pierwszy raz słyszę od niego takie słowa, kierowane pod moim adresem. Nawet jeśli niechcący potrąciłam go łokciem, przeciskając się przez tłum uczniów na szkolnym korytarzu.