Ja byłam w firmie, on podróżował po terenie, oferując firmom nasze produkty. Nadszedł październik, a wraz z nim początek kolejnego roku studiów. W pracy bywałam rzadziej, wolałam poświęcać czas nauce. Z początku było mi bardzo ciężko, trudno było mi wszystko pogodzić, ale odkąd Anita przejęła część moich obowiązków było mi znacznie lżej. Tylko Filip był w tym wszystkim najbardziej poszkodowany.
- Zrozum mnie kochanie - przemawiałam do niego. - Samej mi jest ciężko pogodzić pracę z nauką sam widzisz ile nam zadawają, co chwile jakieś kolokwia, zaliczenia kiedy ja mam to wszystko ogarnąć?
- Mi chodzi tylko o to, że przez ten młyn trochę mnie zaniedbałaś
- Wiem i bardzo mi z tym źle, ale sam mnie namawiałeś do tej pracy i sam powtarzałeś, że dam sobie radę, a w najgorszych chwilach będziesz mnie wspierał.
- Tylko, że tych wspólnych chwil jest coraz mniej tylko na uczelni spędzamy razem czas, bo później uciekasz do firmy i wracasz wieczorem zmęczona
- Więc co Twoim zdaniem mam zrobić? Mam rzucić pracę? - pytałam oburzona.
- Zamieszkajmy razem. - odparł całkiem poważnie. Od razu przypomniał mi się Damian. On też mi to proponował. Tylko, że wtedy było inaczej. Byłam młodsza i nie gotowa na taki poważny krok. A teraz? Teraz ten pomysł wydał mi się całkiem na miejscu. Oczywiście byłam zaskoczona jego propozycją i w pierwszej chwili chciałam krzyknąć stanowcze "nie!", ale po czasie przyznałam w duchu, że od pewnego czasu też o tym myślałam. Filip na moją pozytywną odpowiedź cieszył się jak dziecko.
- No dobrze zdecydowaliśmy się na wspólne mieszkanie, ale gdzie? U mnie? U Ciebie? - pytałam.
- Myślałem nad czymś innym, ale niech to będzie niespodzianka.
- Ej, no powiedz! Też chcę wiedzieć co wymyśliłeś
- Zaufaj mi dobrze? Na pewno ten pomysł Ci się spodoba. - przytulił mnie mocno.Widziałam w jego oczach radosne iskierki. Obsypywał mnie ciepłymi pocałunkami, ciesząc się jakby wygrał co najmniej w totka. Zaraził mnie tym szczęściem więc oboje świętowaliśmy nasz mały sukces. Bo to, że zdecydowaliśmy się na taki krok, uważałam za sukces, jakkolwiek to brzmi.Grudzień okazał się śnieżny i mroźny. Ubierając kolejne warstwy ciuchów tęskniłam za ciepłym latem. Na szczęście w szkole miałam zaliczone wszystkie egzaminy, więc przerwę świąteczną miałam wolną i mogłam pobyć całe dnie w firmie.
- Maja, masz gościa. - rzuciła Anita, wychylając głowę zza drzwi.
- Któż taki? - zapytałam szeptem.
- Zobaczysz. - po jej minie dokapowałam się o kim mówi. Znała już moją historię z Mikołajem.
- Można wejść? - zapytał, stojąc za Anitą.
- Proszę. - gestem zaprosiłam go do gabinetu. - Co Cię do mnie sprowadza? - zapytałam.
- Skorzystałem z chwili wolnego czasu... - zaczął. - Wcześniej jakoś nie było okazji do obgadania tej sprawy.
- Widzę, że zapowiada się dłuższa pogawędka. Siadaj. - poleciłam.
- Dzięki. - wdzięcznie się uśmiechnął. Milczałam, czekając co powie. - Chodzi o to, że chciałem Cię przeprosić.
CZYTASZ
Przyjaźń czy miłosc?
Teen Fiction- Uważaj jak łazisz, grubaśnico! Mikołaj. Nie pierwszy raz słyszę od niego takie słowa, kierowane pod moim adresem. Nawet jeśli niechcący potrąciłam go łokciem, przeciskając się przez tłum uczniów na szkolnym korytarzu.