Ale postawienie ultimatum w tej sytuacji uważałam za odpowiednie.
- Hej, a wy co? Nie idziecie? - nagle zjawiła się ta cała Mariczka
- Idziemy - rzucił żwawo Filip, nie zważając na moje wcześniejsze słowa.
- Nie słyszałeś co mówiłam? - zapytałam oburzona
- Wiesz co? Nie traktuj mnie jak małe dziecko. Chcę iść do znajomych, dawno się z nimi nie widziałem. A Ty rób jak uważasz
Odwrócił się na pięcie i jak zahipnotyzowany poszedł za Mariką. Zabolały mnie jego słowa. I wiedziałam, że w tym momencie moje starania na nic się zdały. Nie myśląc za wiele wyszłam z klubu. Będąc na zewnątrz napisałam smsa Judycie, że pojechałam do domu, bo źle się poczułam. Resztę miałam głęboko w poważaniu. Zamówiłam taksówkę i udałam się prosto do domu. Potrzebowałam wyciszenia, snu i zapomnienia. Następnego dnia wieczorem spotkałam się z Judytą. Musiałam udawać, że wszystko jest okej. Nie mogłam dać po sobie poznać, że poczułam coś więcej do Filipa... - Czemu tak szybko uciekłaś z klubu? - zapytała po raz kolejny przyjaciółka, kiedy siadałyśmy na tarasie
- Mówiłam Ci już, źle się poczułam. Rozbolał mnie brzuch, poza tym szukałam was ale nie mogłam wyczaić w tym tłumie
- No wiesz jak to my raz przy barze, raz na parkiecie - zaśmiała się
- Fajnie było do końca?
- Bardzo fajnie! Tylko, że Filip też nam zniknął wiem, że poszedł do znajomych, bo z Czarkiem w toalecie się spotkali i już później go nie widziałam. Coś wiesz na ten temat?
- Niezbyt poznałam jakąś jego koleżankę, Marikę. I właśnie z nimi spędził resztę czasu
- Uu czyżby jakaś miłość? - zagadnęła, śmiejąc się przy tym
- Może - odparłam, wzruszając ramionami. Dobrze, że akurat w tym samym czasie dostałam sms'a od kuzynki. Miałam pretekst, żeby zająć się czytaniem. Inaczej Judyta wyczytałaby z mojej miny i z oczu, że jej ostatnie słowa mocno mnie ugodziły. Przez resztę wieczorku gadałyśmy na nasze głupie tematy, dopóki do Judyty nie zadzwonił Czarek. Oznajmił, że jest pod jej domem, więc przyjaciółka poleciała do niego jak na skrzydłach, żegnając się ze mną w locie. Szczęściara- pomyślałam. Filip odezwał się do mnie dopiero trzeciego dnia od pamiętnej imprezy. Byłam z mamą na zakupach, bo chciałam kupić sobie niezbędne rzeczy na mój wakacyjny wyjazd. Wahałam się czy odebrać czy dać sobie z nim spokój, ale po głębszym zastanowieniu wybrałam pierwszą opcję.
- Halo? - odezwałam się jako pierwsza
- Cześć Maju. Nie przeszkadzam?
- Jestem na zakupach, a co tam? Coś się stało, że dzwonisz?
- Nie nic. A właściwie trochę tak moglibyśmy się zobaczyć dzisiaj?
- No wiesz będę trochę zajęta muszę się spakować, bo jutro wyjeżdżam
- Ah no tak, zupełnie zapomniałem
Nic dziwnego- pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos.
- Jeśli ze wszystkim się wyrobię to dam znać
- Byłoby super - odparł
-W takim razie do usłyszenia-rzuciłam, starałam się zachować naturalny ton głosu, co chyba mi wyszło. Nie chciałam żeby wiedział w jakim stopniu mi na nim zależy.
CZYTASZ
Przyjaźń czy miłosc?
Fiksi Remaja- Uważaj jak łazisz, grubaśnico! Mikołaj. Nie pierwszy raz słyszę od niego takie słowa, kierowane pod moim adresem. Nawet jeśli niechcący potrąciłam go łokciem, przeciskając się przez tłum uczniów na szkolnym korytarzu.