Po skończonej pracy udałam się prosto do Filipa. Musiałam z nim o tym porozmawiać.
- Żartujesz? - spytał zdziwiony. Nie mógł uwierzyć w moje słowa.
- Nie właśnie nie żartuję. Co ja mam w tej sytuacji zrobić? - zapytałam bezradna.
- Uhh zupełnie nie wiem co Ci doradzić. Znalazłaś się w niezbyt ciekawym położeniu ale, że on miał tupet i odwagę z Tobą rozmawiać
- No wiesz, w sumie to jest praca. Nie zamierzam traktować go jakoś gorzej tylko dlatego, że uprzykrzał mi życie przez wszystkie lata szkolne właściwie trochę mnie wzruszyła jego opowieść o problemach w domu.
- Jesteś zbyt dobra. - oznajmił Filip. - Ale masz rację, nie ma co przekładać spraw zawodowych na prywatne. Od Ciebie teraz zależy czy jesteś w stanie znosić go również w pracy.
- Właśnie tego się najbardziej obawiam.
Cały wieczór myślałam o tej zwariowanej i kompletnie niekomfortowej sytuacji. Rozmawiałam z rodzicami na ten temat, ale nawet oni nie potrafili mi nic mądrego doradzić. Podobnie jak Judyta, której radziłam się przez telefon z dobrą godzinę. Musiałam zdać się na samą siebie. Dopiero następnego dnia w południe podjęłam decyzję. Nie wiem co mną kierowało i co było przyczyną mojej decyzji, ale schowałam dumę i urazę głęboko w kieszeń i wybrałam do niego numer. Po uzgodnieniu wszystkiego umówiłam się z nim na kolejne spotkanie. Musiałam to wszystko jakoś odreagować. Musiałam pozbyć się tych myśli o nim i całej tej sytuacji. Dlatego po kolejnym dniu ciężkiej pracy pojechałam na zakupy. Nie dość, że obkupiłam się w nowe sweterki i spodnie, to jeszcze spotkałam Judytę, jak maszerowała z wypchanymi torbami.
- Przyjaciół już nie poznajesz? - zagadnęłam.
- Ojej, przepraszam, nie zauważyłam Cię! Cześć kochana. - przywitałyśmy się buziakiem.
- Widzę, że naszła Cię też ochota na zakupy - zaśmiałam się.
- Tak, miałam wenę na wydawanie pieniędzy. Masz chwilę czasu? Może usiądziemy w jakimś miejscu?
- Z miłą chęcią. - odparłam
.Dawno tak dobrze nie spędziłam dnia! Szaleństwo zakupów i chęć łażenia po centrum handlowym pochłonęło nas do reszty. Nawet Filip dzwonił do mnie z 10 razy, zmartwiony moją długą nieobecnością.
Kolejne dni mijały bezstresowo. Coraz bardziej przyzwyczajałam się do mojej pracy i stanowiska jakie w niej pełniłam. Szef zaufał mi bezgranicznie i co rusz wychwalał za dobre wykonywanie zadań. Pochlebiało mi to, ale nie obrastałam w piórka z tego powodu. Wręcz przeciwnie, każdy traktował mnie jak koleżankę, a nie szefową działu. Z każdym miałam dobry kontakt i relacje, dlatego w firmie zawsze panowała przyjazna atmosfera. Z Anitą i Patrykiem zaprzyjaźniłam się do tego stopnia, że wychodziliśmy razem na drinka po pracy, oraz na tańce do klubu. Jedynie relacje z Mikołajem nie układały się tak jak powinny. Oczywiście, zachowywałam się w stosunku do niego kulturalnie i nie wypominałam jego okropnego zachowania wobec mnie. Oboje staraliśmy się unikać siebie jak ognia, bo dla obojga z nas ta sytuacja była dość nietypowa. Na szczęście nie widzieliśmy się codziennie.
CZYTASZ
Przyjaźń czy miłosc?
Teen Fiction- Uważaj jak łazisz, grubaśnico! Mikołaj. Nie pierwszy raz słyszę od niego takie słowa, kierowane pod moim adresem. Nawet jeśli niechcący potrąciłam go łokciem, przeciskając się przez tłum uczniów na szkolnym korytarzu.