Rozdział 73

3K 137 0
                                    


  Po skończonej pracy udałam się prosto do Filipa. Musiałam z nim o tym porozmawiać. 

- Żartujesz? - spytał zdziwiony. Nie mógł uwierzyć w moje słowa.

 - Nie właśnie nie żartuję. Co ja mam w tej sytuacji zrobić? - zapytałam bezradna. 

- Uhh zupełnie nie wiem co Ci doradzić. Znalazłaś się w niezbyt ciekawym położeniu ale, że on miał tupet i odwagę z Tobą rozmawiać

 - No wiesz, w sumie to jest praca. Nie zamierzam traktować go jakoś gorzej tylko dlatego, że uprzykrzał mi życie przez wszystkie lata szkolne właściwie trochę mnie wzruszyła jego opowieść o problemach w domu. 

- Jesteś zbyt dobra. - oznajmił Filip. - Ale masz rację, nie ma co przekładać spraw zawodowych na prywatne. Od Ciebie teraz zależy czy jesteś w stanie znosić go również w pracy. 

- Właśnie tego się najbardziej obawiam.

Cały wieczór myślałam o tej zwariowanej i kompletnie niekomfortowej sytuacji. Rozmawiałam z rodzicami na ten temat, ale nawet oni nie potrafili mi nic mądrego doradzić. Podobnie jak Judyta, której radziłam się przez telefon z dobrą godzinę. Musiałam zdać się na samą siebie. Dopiero następnego dnia w południe podjęłam decyzję. Nie wiem co mną kierowało i co było przyczyną mojej decyzji, ale schowałam dumę i urazę głęboko w kieszeń i wybrałam do niego numer. Po uzgodnieniu wszystkiego umówiłam się z nim na kolejne spotkanie. Musiałam to wszystko jakoś odreagować. Musiałam pozbyć się tych myśli o nim i całej tej sytuacji. Dlatego po kolejnym dniu ciężkiej pracy pojechałam na zakupy. Nie dość, że obkupiłam się w nowe sweterki i spodnie, to jeszcze spotkałam Judytę, jak maszerowała z wypchanymi torbami. 

- Przyjaciół już nie poznajesz? - zagadnęłam. 

- Ojej, przepraszam, nie zauważyłam Cię! Cześć kochana. - przywitałyśmy się buziakiem. 

- Widzę, że naszła Cię też ochota na zakupy - zaśmiałam się. 

- Tak, miałam wenę na wydawanie pieniędzy. Masz chwilę czasu? Może usiądziemy w jakimś miejscu? 

- Z miłą chęcią. - odparłam

.Dawno tak dobrze nie spędziłam dnia! Szaleństwo zakupów i chęć łażenia po centrum handlowym pochłonęło nas do reszty. Nawet Filip dzwonił do mnie z 10 razy, zmartwiony moją długą nieobecnością.

Kolejne dni mijały bezstresowo. Coraz bardziej przyzwyczajałam się do mojej pracy i stanowiska jakie w niej pełniłam. Szef zaufał mi bezgranicznie i co rusz wychwalał za dobre wykonywanie zadań. Pochlebiało mi to, ale nie obrastałam w piórka z tego powodu. Wręcz przeciwnie, każdy traktował mnie jak koleżankę, a nie szefową działu. Z każdym miałam dobry kontakt i relacje, dlatego w firmie zawsze panowała przyjazna atmosfera. Z Anitą i Patrykiem zaprzyjaźniłam się do tego stopnia, że wychodziliśmy razem na drinka po pracy, oraz na tańce do klubu. Jedynie relacje z Mikołajem nie układały się tak jak powinny. Oczywiście, zachowywałam się w stosunku do niego kulturalnie i nie wypominałam jego okropnego zachowania wobec mnie. Oboje staraliśmy się unikać siebie jak ognia, bo dla obojga z nas ta sytuacja była dość nietypowa. Na szczęście nie widzieliśmy się codziennie.  

Przyjaźń czy miłosc?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz