Spojrzał się w moje oczy, oczekując jakiejś odpowiedzi. Zupełnie nie wiedziałam co powiedzieć. Siedzi obok mnie chłopak, którego prawdopodobnie pokochałam i zwierza mi się z nieudanej miłości
- I co ja mam z tym wspólnego? - udało mi się przecisnąć przez zadławione gardło
- Jesteś moją przyjaciółką, prawda? - zapytał, z nadzieją w oczach
- P..prawda - wyjąkałam - Ale nadal nie wiem o co chodzi...
- Chciałbym, żebyś mi pomogła. Bo widzisz Marika wróciła na stare śmieci. Co prawda tylko na wakacje, ale zawsze coś. Doradź mi mam porozmawiać z nią o swoich uczuciach i powiedzieć, że nadal ją kocham?
- A kochasz ją nadal? - zapytałam, czując jak pod powieki zbiera mi się płacz
- Nawet nie wiesz jak mocno
- Nie wiem... nie pytaj mi się takich rzeczy - odparłam, patrząc przed siebie
- Nie pomożesz mi? Myślałem, że jesteś moją przyjaciółką i.. i że mi doradzisz, pomożesz...
- W tej sytuacji sam sobie musisz pomóc. Nikt za Ciebie nie zadecyduje, a już na pewno nie ja. Sorka, ale muszę lecieć - w pośpiechu znalazłam klamkę i wybiegłam z auta. Filip wyleciał za mną, coś krzyczał, słyszałam odległe: "zaczekaj..", ale nie potrafiłam się zatrzymać. Nie mogłam dłużej tego znieść. Nie dość, że moje serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej, to jeszcze łzy lały się jak z fontanny. Głupio wyszło.Po chwili Filip ruszył z piskiem opon. A ja z pustką w sercu i głowie ruszyłam do swojego pokoju. Otarłam łzy i dokończyłam pakowanie. Postanowiłam nie myśleć już o nim, przynajmniej dzisiaj. Ale to zbyt trudne. Za dużo sobie wyobrażałam i za brutalnie zostałam przywołana do rzeczywistości. No cóż.. sama tego chciałam. Dokończyłam pakowanie i z mieszanymi uczuciami położyłam się spać. Nawet zaczęłam liczyć owce żeby tylko odgonić myśli o Filipie. Musiałam o nim zapomnieć. A przynajmniej o uczuciu, którego do niego żywię.
O 6.00 rano poczułam lekkie szturchnięcie w ramię. Podniosłam wzrok i ujrzałam roześmianego tatę. - Jak można się śmiać o tak wczesnej porze? - zapytałam zaspana
- Nie cieszysz się, że wyjeżdżamy?
- Przeogromnie - odpowiedziałam i przekręciłam się na drugi bok. Tata nie dał za wygraną i ściągnął ze mnie kołdrę. Odpuściłam, bo wiedziałam, że za chwile może przejść do ataku w postaci łaskotek, a wtedy darłabym się na cały dom.Wstałam, ogarnęłam się i zeszłam na dół. Mama latała już po kuchni, robiąc śniadanie i kanapki na drogę. Trochę jej pomogłam i zaczęłam znosić walizki do auta. Ani przez chwilę nie pomyślałam o Filipie dopiero jak spojrzałam na telefon, wszystko do mnie wróciło.Miałam od niego 3 nieodebrane połączenia. Dzwonił w nocy. Miałam też wiadomości, w których pisał, żebym dała mu jakikolwiek znak. Zablokowałam telefon i usadowiłam się wygodnie w aucie. Ruszyliśmy do krainy Wielkich Jezior. Całą drogę rozmawiałam z rodzicami, robiłam za nawigację, bawiłam się z Popim i grałam na tablecie w jakieś durne gry. Robiłam wszystko, żeby nie myśleć. I nawet nieźle mi to wychodziło.Po dobrych 7 godzinach byliśmy na miejscu.
CZYTASZ
Przyjaźń czy miłosc?
Dla nastolatków- Uważaj jak łazisz, grubaśnico! Mikołaj. Nie pierwszy raz słyszę od niego takie słowa, kierowane pod moim adresem. Nawet jeśli niechcący potrąciłam go łokciem, przeciskając się przez tłum uczniów na szkolnym korytarzu.