Na osłodę wyciągnęłam z zamrażarki lody.Czas do soboty mignął niczym migawka flesza. Bardzo szybko. A co za tym idzie, ognisko.
- Dziewczyny! O 17.00 widzę was u siebie. Zgarniemy wszystkie sprzęty i pójdziemy na działkę. Okej? - zawołała za nami Martyna, kiedy wyszłyśmy ze szkoły w sobotnie przedpołudnie z dodatkowych zajęć. Myślicie, że to głupie chodzić w sobotę na dodatkowe zajęcia z chemii? Ja też tak uważałam. Do czasu kiedy nie zmienili nam nauczyciela, który wymaga od nas więcej niż wszyscy surowi rodzice razem wzięci. Poza tym jest to dobry czas na spotkania z dziewczynami, bo praktycznie chodzimy tam tylko my, dziewczyny. Poza dwoma wyjątkami w postaci chłopaków. Inni uważają, że szkoda czasu na zajęcia w sobotę.
- Okej, będziemy na pewno - odpowiedziała za nas Judyta
- Cały czas się zastanawiam czy iść.. - wypaliłam, kiedy kroczyłyśmy na autobus
- Przykro mi, zadecydowałam za Ciebie, nie masz wyboru - wzruszyła ramionami.
Po raz kolejny odpuściłam kłótnie. Nie chciało mi się sprzeczać.Wieczorem otworzyłam szafę i spojrzałam na swoje ciuchy. Co ja mam założyć? Same worki, wszystko luźne i szerokie. Nie mam nic w czym wyglądałabym jak inne dziewczyny. Zresztą, co ja mówię? Nigdy nie będę wyglądała jak one. Zła, usiadłam na łóżku i z hukiem zamknęłam drzwi od szafy.
- Co się dzieje? - zagadnęła mama, wychylając głowę zza drzwi
- Nic. Nie mam co ubrać na to idiotyczne ognisko
- Jak to nie masz? Pokaż - stanęła przed szafą i zaczęła po kolei wertować wieszaki.
- A to? - zapytała, pokazując tunikę w kolorze granatowym z wyhaftowanym motylem
- Wyglądam w tym jak stara baba..
- A to? Ta bluzka jest fajna, zawsze mi się w niej podobałaś. I do tego te dżinsowe spodnie..
- Mamo.. nawet nie wiem czy się w nie zmieszczę! Nie chodziłam w nich od paru dobrych miesięcy.. - Na oko też Ci nie powiem, więc wskakuj w ten strój, ale już - zarządziła i wręczyła mi ubrania
Z niechęcią podreptałam do łazienki. Ściągnęłam z siebie rzeczy i wskoczyłam w wybrane przez mamę ciuchy. Ledwo, ale zmieściłam się w spodnie. Na szczęście bluzka była szersza, więc przykryła moje wystające boczki i brzuch.
- I jak? - zapytałam z kwaśną miną
- Rewelacja! - wykrzyczała z zachwytem. - Siadaj tutaj, zrobię Ci fryzurę i makijaż
- Mamo, oszalałaś? To jest zwykłe ognisko, po co mam się stroić jak na imprezę?
- Żebyś ładnie wyglądała
- Ładnie to ja nigdy nie będę..
- Przestań - przerwała moją wypowiedź. - Siadaj i nic nie mów.
Zrobiłam jak chciała, chociaż nadal uważałam to za bezsens. Po co mam się stroić? I tak Mikołaj z kolegami będą ze mnie szydzić. Nie uchronię się od tego. Taki już mój los.Mimo wszystko mama zrobiła z moimi włosami rewolucję. Jeszcze nigdy nie miałam ich tak ładnie wyprostowanych, do tego grzywkę spięła mi wysoko do góry, wpinając spinkę pod kolor brzoskwiniowej bluzki. A makijaż? Trochę podkładu, puder i róż na policzki, cienie na powiekach i nieznaczne kreski linerem. Do tego rzęsy wydłużającym tuszem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemson :D To jednak mamy kolejny rozdział dzisiaj :D Nie będę się rozpisywać, bo nawet nie wiem co mam pisać xd Więc do następnego Misie :** !!
CZYTASZ
Przyjaźń czy miłosc?
Novela Juvenil- Uważaj jak łazisz, grubaśnico! Mikołaj. Nie pierwszy raz słyszę od niego takie słowa, kierowane pod moim adresem. Nawet jeśli niechcący potrąciłam go łokciem, przeciskając się przez tłum uczniów na szkolnym korytarzu.