Rozdział 34

4.3K 194 0
                                    


  -Cieszę się, że mogłam ci pomóc i w pewnym stopniu przyczynić się do twojego dobrego samopoczucia

 - W pewnym stopniu? Ala! Przecież to tylko dzięki tobie. Sama nigdy bym nie odważyła się na takie coś.. 

- To tylko i wyłącznie twoja silna wolna. Pomogłam ci trochę ją odkryć - mrugnęła okiem

 - Nie mogę uwierzyć, że spotkało mnie takie szczęście

 - Jesteś wartościową dziewczyną i zasługujesz na to.

 Pogadałyśmy parę minut i zwinęłyśmy się do hotelu. Alicja mnie wysadziła i pojechała załatwić na miasto jakieś sprawy. A ja poszłam pod prysznic zmyć te wszystkie olejki i żele od masażu. Po paru minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to Ala, więc wybiegłam z łazienki owinięta samym ręcznikiem, z mokrymi włosami i zmytym makijażem. Lecz po drugiej stronie drzwi nie stała Alicja.

 - Dzień dobry - powiedział młody chłopak, chyba kelner z restauracji (przynajmniej ubrany był jak kelner).

 - Dzień dobry - odpowiedziałam speszona na jego widok, podciągając co chwile ręcznik 

 - Przepraszam, że przeszkodziłem - objechał mnie od stóp do głów, wywołując na mych policzkach cegłę. - Ale mam wiadomość od samego szefa kuchni. Zaprasza wszystkich naszych klientów na deser specjalny.

 - Ojej a z jakiej to okazji? - zapytałam głupio

 - Często organizujemy takiego typu zaproszenia... bez okazji. Jesteś tu pierwszy raz? 

- Tak

 - No to wszystko jasne - uśmiechnął się lekko, zachowując swój fason

 - W takim razie dziękuję za zaproszenie - odpowiedziałam już bardziej na luzie

 - Jeszcze raz serdecznie zapraszam w imieniu szefa kuchni oraz całego personelu. Godzina 17.00, restauracja na dole - ukłonił się i odszedł, spoglądając jeszcze przez chwilę na mnie. Wyszłam na korytarz i z góry obserwowałam jak schodzi na dół po schodach, kłaniając się co rusz klientom. Uśmiechnęłam się sama do siebie, a kiedy usłyszałam zamek w sąsiednich drzwiach, szybko dałam susa do pokoju. Co ze mnie za idiotka, paradować w samym ręczniku! W zasadzie nie miałam żadnych konkretniejszych planów na ten wieczór, więc poszłam do restauracji, korzystając z tego przemiłego zaproszenia. Przekroczyłam próg sali i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, jaki tłum ludzi siedział przy stolikach! Hałas był niemiłosierny, bo każdy ze sobą gaworzył jak kury na grzędzie. Przeleciałam wzrokiem po sali w poszukiwaniu wolnego stolika i już miałam zawracać, bo nie wyczaiłam nic, kiedy za moimi plecami pojawił się nagle ten sam kelner, który mnie tutaj zapraszał.

- Zapraszamy, zapraszamy - ukłonił się przyjaźnie

 - Dzięki. Chętnie bym skorzystała, ale niestety nie widzę żadnego wolnego stolika

 - Nie? Co też pani opowiada. Proszę za mną - powiedział dostojnym głosem.Ruszyłam więc za wysokim brunetem, obserwując jego kelnerowskie ruchy i przyjazne gesty w stronę klientów. 

- Proszę, tutaj jest stolik dla ciebie - oznajmił

 - Ale przecież tutaj jest rezerwacja - wskazałam na tabliczkę, leżącą na stoliku. 

- Tak, masz rację. Właśnie dla ciebie

 - Ale jak to?  

Przyjaźń czy miłosc?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz