Część 13.

506 29 1
                                    

Nawet nie wiem kiedy znalazłam się pod sceną. Przecisnęłam się przez stado jakiegoś spoconego tłumu i stanęłam przed nim. Prawie się popłakałam kiedy usłyszałam zajebistą solówkę z numeru "My remedy". Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam przekonana, że to tylko świetny sen i zaraz się obudzę.  Nagle znalazł mnie Lucas, ale mimo tego dalej wpatrzona byłam w nich jak w bóstwo. Po zakończonej piosence Archie odgarnął swoją blond szopę z twarzy i zaczął się rozglądać.

- Co teraz ? - spytał zmęczonym głosem, ale jednocześnie było widać jego zadowolenie. 

- Aiming High ! - wykrzyczałam najgłośniej jak mogłam. Pewnie z tego wszystkiego wyglądałam już jak burak ale miałam to głęboko i szeroko gdzieś. Liczyło się dla mnie to, aby usłyszeć mój cholernie ulubiony utwór na żywo. Nagle zobaczyłam jak wokalista zwrócił na mnie uwagę. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Jego wzrok, tego nie da się opisać. Nie ma słów, po prostu nie ma słów.

- Dedykacja dla koleżanki ! - powiedział - jak się nazywasz słoneczko? - zapytał

Zaczęłam się obracać wokół siebie szukając szczęściary, do której to powiedział. Odwróciłam się w jego stronę.

- Tak do ciebie mówię, zapraszam do nas - wykrzyknął

Nie to nie może być prawda. To jakiś cud. Szybko zostałam przepuszczona przez barierki i znalazłam się na scenie. Byłam tak blisko niego. Chciałam rzucić mu się na szyję i prosić, żeby został ojcem moich dzieci, ale nie byłam za trzeźwa.

- Jak się nazywasz piękna?

- Alice - powiedziałam pod nosem

- To teraz Aiming High specjalnie dla Alice - wykrzyknął, a razem z nim cała sala. - Zaśpiewasz ze mną? - powiedział mi na ucho

Poczułam jego zapach. Byłam na skraju wytrzymałości. Byłam pewna, że zaraz zemdleję.

- Mhm.. - wydukałam, bo nie byłam w stanie powiedzieć cokolwiek, a co dopiero złożyć zdanie.

Usłyszałam cztery nabicia i poczułam ulgę. Poczułam się pewniej, gdy stal koło mnie Archie. Zaśpiewałam pierwszą, a on drugą zwrotkę, a refreny razem. Po zakończonym numerze przytulił mnie. 

- Dziękuję, to była dla mnie przyjemność - szepnął mi na ucho, a ja poczułam, że ogarnął mnie soczysty rumieniec na twarzy.

Zeszłam ze sceny, gdzie czekał na mnie Lucas. 

- Wow, ale dałaś czadu !

- Dzięki - uśmiechnęłam się

- Chodź, poznasz mojego brata

Przytaknęłam. Wziął mnie za rękę i prowadził między ludźmi. Usiedliśmy przy barze. Podszedł do nas bardzo przystojny barman. Koło 25 roku życia. Gęste brązowe włosy, wielkie brązowe oczy i idealnie wymodelowana broda. Taki typowy drwal. Uśmiechnął się.

- No to jest właśnie mój straszy brat - pokazał Lucas

- Hej jestem Scott - uśmiechnął się i podał mi rękę zza baru

- Alice - powiedziałam

- Napijecie się czegoś? - spytał Scott

- Ja bardzo chętnie, poproszę wody - powiedziałam

- Daj jej jakiegoś delikatnego drinka - powiedział Lucas i puścił mi oczko

- Się robi - odpowiedział Scott

- Alice ja idę ogarnąć ludzi, idziesz ze mną?

- Nie no chwilę sobie odpocznę, ok?

- Jasne - pocałował mnie w czoło i zniknął w tłumie.

Odwróciłam się w stronę sceny i podziwiałam mojego misiaka. Jezu jaki ten Archie jest gorący. Zatopiłam się w smaku jakiegoś niebieskiego drinka. Nawet dobry. I miałam nadzieję, że to koniec wrażeń na dzisiaj.



story of my life » clifford ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz