Ledwo doszłam do domu. Usłyszałam wibrację telefonu. Wyświetlił się sms.
Od Dylan:
Żyjesz?
Doszłaś do domu?
Nie powinienem był cię sam puszczać.
Przepraszam
Alice?
Nie miałam ochoty odpisywać. W tamtej chwili nie miałam na nic ochotę. Wszystko mnie bolało. Dalej nie dochodziło do mnie to, że prawie zostałam zgwałcona. Jak dobrze, że w domu było pusto. Na lodówce zauważyłam karteczkę:
Jesteśmy u rodziców Jenny. Będziemy wieczorem. Bądź grzeczna.
Świetnie. Tylko teraz mi tego trzeba. Samotności.
Skoczyłam na górę. Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w dresy i luźną koszulkę, a te ubrania, które nie zostały zniszczone z wczorajszej imprezy wrzuciłam do pralki. Zleciałam na dół. Wyciągnęłam z lodówki słoik dżemu z czarnej porzeczki i narobiłam sobie kanapek. Stwierdziłam, że włączę sobie tv. Od razu pojawił mi się jakiś serwis informacyjny, bez którego mój tata nie wyobraża sobie życia. W oczy rzucił mi się komunikat z ostatniej chwili:
Właściciel popularnego klubu "Rock out" pobity.
Właściciel klubu "Rock out" w ciężkim stanie.
Scott Lord walczy o życie.
Co to kurwa ma być?!
CZYTASZ
story of my life » clifford ✔
FanfictionPróbowałam sobie to wszystko poukładać. Zatraciłam się w swoich myślach. Docierały do mnie tylko niektóre wyrazy : "przerosło mnie...", "zwodzić i ranić", "tylko przyjaciółmi". Nagle poczułam oparzenie. To fajka. Z tego wszystkiego zapomniałam, że...