Czekałam na Lucasa popijając już chyba 3 drinka. Zniknął gdzieś pół godziny temu, ale mimo tego jego brat zagospodarował mi ten czas. Uśmiałam się jak nigdy wcześniej. Zabawny koleś. Nie minęła minuta, a moja 3 szklanka drinka była już pusta.
- Jeszcze jeden? - zapytał Scott uśmiechając się - chyba ci zasmakowały?
- Tak bardzo dobre, ale chyba nie powinnam już pić. To i tak dużo jak na mnie - powiedziałam
- Dobra jeszcze jeden i nie będę cię już namawiał - puścił mi oczko
Robi to tak samo jak Lucas. Dobra tam jeden drink w tą czy w tą. Pokiwałam głową, a on szybko napełnił moją szklankę. Obróciłam się bokiem do baru i popijając mój trunek szukałam Lucasa. Jakaś laska, jakaś laska, jakiś koleś, jakaś laska, jakiś koleś, jakaś laska całująca się z Lucasem, jakiś koleś, jakaś laska.. Co ?! Wróciłam wzrokiem na Lucasa. Całował się z jakąś lalunią. Poczułam jak pęka mi serce. Łzy napłynęły mi do oczu.
- Nie, nie będziesz płakać Alice - powiedziałam do siebie.
Jednym łykiem wypiłam resztę drinka. Zacisnęłam pięści i chwiejnym krokiem poszłam w stronę Lucasa, ale strasznie zakręciło mi się w głowie. Zaczęłam widzieć podwójnie. Odwróciłam się i podeszłam do baru.
- Scott ? -wystękałam jak mogłam. Podpierałam się o bar, ale moje nogi były coraz bardziej słabsze. Coś było nie tak. To nie był alkohol.
- Jejku Alice chodź ze mną, odwiozę Cię do domu - powiedział podejrzanym tonem
- Ale n-niech odwiezie mnie Lu-lucas - wydukałam
- Nie widzisz, że jest zajęty jakąś inną laską ?
- D-dobrze to t-ty mnie zawieź
Machnął ręką i jakiś koleś przyszedł go zastąpić. Wziął mnie na ręce i wyniósł na jakieś zaplecze. Otworzył jakieś drzwi i położył mnie na łóżku.
- Ale ja n-nie jestem w d-domu - wyjęczałam
- No nie - wyszczerzył się - jesteś teraz ze mną i pozwól, że się tobą zaopiekuję
Ściągnął koszulkę i dobrał się do mnie. Ściągnął mi buty i szorty.
- N-nie proszę zostaw mnie - wydukałam - nie miałam siły. Podał mi tabletkę gwałtu. Liczyłam tyko na cud. Nie mogłam nic zrobić. Czułam jak zdziera ze mnie koszulkę. Nie mogłam się ruszyć. Łzy spływały mi po policzku.
- Nie martw się słoneczko - odgarnął mi włosy z twarzy - nie zrobię ci krzywdy. Jednym ruchem zdarł ze mnie rajstopy i rozpiął zamek w spodniach - teraz się zabawimy - uśmiechnął się szyderczo
Łzy ciurkiem spływały po moich policzkach. Nie miałam na kogo liczyć. Lucas był tak blisko, a zapewne nie zauważył, że zniknęłam. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi.
- Zostaw ją zboczeńcu - usłyszałam znajomy głos. Nie wiem kto to był, ale od razu ściągnął ze mnie Scotta.
Przed oczami ukazała mi się mgła.
- Alice ! Już jestem, nie bój się już cię stąd zabieram - powiedział znany mi głos
Więcej już nie zapamiętałam. Straciłam przytomność.
CZYTASZ
story of my life » clifford ✔
FanfictionPróbowałam sobie to wszystko poukładać. Zatraciłam się w swoich myślach. Docierały do mnie tylko niektóre wyrazy : "przerosło mnie...", "zwodzić i ranić", "tylko przyjaciółmi". Nagle poczułam oparzenie. To fajka. Z tego wszystkiego zapomniałam, że...