Część 14.

531 32 0
                                    

Czekałam na Lucasa popijając już chyba 3 drinka. Zniknął gdzieś pół godziny temu, ale mimo tego jego brat zagospodarował mi ten czas. Uśmiałam się jak nigdy wcześniej. Zabawny koleś. Nie minęła minuta, a moja 3 szklanka drinka była już pusta.

- Jeszcze jeden? - zapytał Scott uśmiechając się - chyba ci zasmakowały? 

- Tak bardzo dobre, ale chyba nie powinnam już pić. To i tak dużo jak na mnie - powiedziałam 

- Dobra jeszcze jeden i nie będę cię już namawiał - puścił mi oczko

Robi to tak samo jak Lucas. Dobra tam jeden drink w tą czy w tą. Pokiwałam głową, a on szybko napełnił moją szklankę. Obróciłam się bokiem do baru i popijając mój trunek szukałam Lucasa. Jakaś laska, jakaś laska, jakiś koleś, jakaś laska, jakiś koleś, jakaś laska całująca się z Lucasem, jakiś koleś, jakaś laska.. Co ?! Wróciłam wzrokiem na Lucasa. Całował się z jakąś lalunią. Poczułam jak pęka mi serce. Łzy napłynęły mi do oczu. 

- Nie, nie będziesz płakać Alice - powiedziałam do siebie. 

Jednym łykiem wypiłam resztę drinka. Zacisnęłam pięści i chwiejnym krokiem poszłam w stronę Lucasa, ale strasznie zakręciło mi się w głowie. Zaczęłam widzieć podwójnie. Odwróciłam się i podeszłam do baru.

- Scott ? -wystękałam jak mogłam. Podpierałam się o bar, ale moje nogi były coraz bardziej słabsze. Coś było nie tak. To nie był alkohol.

- Jejku Alice chodź ze mną, odwiozę Cię do domu - powiedział podejrzanym tonem

- Ale n-niech odwiezie mnie Lu-lucas - wydukałam

- Nie widzisz, że jest zajęty jakąś inną laską ? 

- D-dobrze to t-ty mnie zawieź

Machnął ręką i jakiś koleś przyszedł go zastąpić. Wziął mnie na ręce i wyniósł na jakieś zaplecze. Otworzył jakieś drzwi i położył mnie na łóżku.

- Ale ja n-nie jestem w d-domu - wyjęczałam

- No nie - wyszczerzył się - jesteś teraz ze mną i pozwól, że się tobą zaopiekuję 

Ściągnął koszulkę i dobrał się do mnie. Ściągnął mi buty i szorty.

- N-nie proszę zostaw mnie - wydukałam - nie miałam siły. Podał mi tabletkę gwałtu. Liczyłam tyko na cud. Nie mogłam nic zrobić. Czułam jak zdziera ze mnie koszulkę. Nie mogłam się ruszyć. Łzy spływały mi po policzku.

- Nie martw się słoneczko - odgarnął mi włosy z twarzy - nie zrobię ci krzywdy. Jednym ruchem zdarł ze mnie rajstopy i rozpiął zamek w spodniach - teraz się zabawimy - uśmiechnął się szyderczo

Łzy ciurkiem spływały po moich policzkach. Nie miałam na kogo liczyć. Lucas był tak blisko, a zapewne nie zauważył, że zniknęłam. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi. 

- Zostaw ją zboczeńcu - usłyszałam znajomy głos. Nie wiem kto to był, ale od razu ściągnął ze mnie Scotta. 

Przed oczami ukazała mi się mgła.

 - Alice ! Już jestem, nie bój się już cię stąd zabieram - powiedział znany mi głos

Więcej już nie zapamiętałam. Straciłam przytomność. 

story of my life » clifford ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz