Część 8.

642 41 2
                                    

Zapomniałam o niej kompletnie. Co ja mam teraz zrobić. Pod pretekstem rozpakowania się poszłam szybko do swojego pokoju i zadzwoniłam do Natalie.

- Hej Nat! Sprawa jest, masz może jakiś kontakt z Lucasem?

- Nie przykro mi, a co nie był u ciebie dzisiaj ?

- Nie wczoraj odwaliłam i chyba go przestraszyłam

- Co ? To coś ty zrobiła? Zaczęłaś odprawiać egzorcyzmy? - zaśmiała się

- Bardzo zabawne Nat.. Ja..ja..ja go pocałowałam..

- Że jak ? Ty taka nieśmiała? Taka aseksualna, feministyczna kobieta? - znów usłyszałam śmiech

- To nie jest śmieszne, najgorsze jest to, że umówiłam się z nim dzisiaj, a on nie daje znaku życia. Nawet nie wie gdzie mieszkam.

- Nie martw się jak mu zależy to cię na końcu świata znajdzie.

Nagle poczułam, że ktoś mnie podsłuchuje.

- Dobra Nat ja kończę idę na obiad papa kocham Cię !

- No bajoo !!

DYLAN

Poleciała na górę. Usiadłem na kanapie w salonie i czekałem aż  wróci , ale coś długo jej nie było. Jenny powiedziała żebym poszedł po nią na górę. Przytaknąłem. Wszedłem po schodach. Chyba gadała z kimś przez telefon. Wydawało mi się, że z Natalie. Podszedłem bliżej, aby podsłuchać. Gadały o jakimś Lucasie, radce i pocałunku. Co ? Czyżby jakiś koleś wykorzystał moją nieobecność? Alice jest moja. Szybko mu to uświadomię. Nagle Alice obróciła się, ale w ostatniej chwili zdążyłem się schować za drzwiami. Poszedłem na dół.

ALICE

Zeszłam na dół. Na kanapie siedział tata z Dylanem. Chyba gadali o baseball'u i koncercie Five Finger Death Punch w Warszawie.

- Co jaki koncert? - uśmiechnęłam się

- Jak zwykle ciekawska - powiedział tata - Dylan próbuje mnie przekonać na koncert w Warszawie, bo chce cię zabrać

- To prawda? - spojrzałam na Dylana

- No tak - puścił mi oczko

Jenny zawołała nas na obiad. Mmm.. kurczak z ryżem. Uwielbiam. Siedzieliśmy tak z pół godziny cały czas rozmawiając o koncercie. Wymieniałam uśmiechy z Dylanem, ale w środku bolało mnie, że w ogóle się do mnie nie odzywał, a nagle taki kochany? Nie rozumiem. Była już 17 kiedy Dylan powiedział, że musi już iść. Kiedy chciałam go pożegnać powiedział, że chce ze mną pogadać. Wyszłam na dwór, odpaliłam papierosa (och w końcu fajka) a Dylan zaczął się tłumaczyć.


+++++++++++++++++++++

Hej :D Dajcie ktoś znać w postaci gwiazdek albo kom czy ktoś to czyta, czy komus sie to podoba i co ewnetualnie moge zmienic

story of my life » clifford ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz