8

4.1K 195 3
                                    

Niall nie odzywa się już od kilku dni, nie obiera telefonu. Nic.. Zero znaku życia. Chciałam z nim porozmawiać. Ale nie ma jak.

- Holiday podpisałaś już te papiery od Hiszpanii ? - do mojego biura wszedł Igor.

- Tak, tak - powiedziałam i podałam mu teczkę z potrzebnymi dokumentami.

- Szef na ciebie czeka. Ma jakąś sprawę do ciebie. - powiedział i wyszedł.

Również wstałam i wyszłam z biura zamykając drzwi na klucz.

Weszłam do biura szefa wcześniej pukając.

- Igor mówił, że ma pan dla mnie jakąś sprawę.

- Tak, Holiday. Może byś wzięła sobie tydzień czy dwa tygodnie urlopu ? - zapytał. - Przez ostatnich parę dni chodzisz rozkojarzona i widzę, że coś jest nie tak. - dodał.

Uśmiechnęłam się.

- Nie, na prawdę nie trzeba. Po prostu mam ostatnio mały problem, ale to nic.

- Nie Holiday. Już ci zapisałem. Masz urlop na dwa tygodnie - zaprzeczył od razu.

- Dobrze - westchnęłam - To dziękuję - uśmiechnęłam się, pożegnałam się z szefem i poszłam do mojego biura.

Pan Horis jest naprawdę spoko gościem. Pamiętam jak kiedyś dałam kosza Igorowi to ten poleciał do szefa i mu coś nawymyślał. Na szczęście szef dał mi się wytłumaczyć. Wtedy powiedziałam mu o sytuacji z Igorem. Igor dostał opieprz, a mi się nic na szczęście nie stało.

Nie nie można mieć lepszego pracodawcy.

Weszłam do biura i od razu usiadłam przy planie mieszkania, które mam zaprojektować.

Po pół godzinnym rysowaniu miałam powoli dość. Odchyliłam się na fotelu i pokręciłam lekko głową. Mój telefon zabrzęczał. Podniosłam leniwie urządzenie z biurka. Spojrzałam na moją skrzynkę i otworzyłam szeroko oczy.

Od Niall :

Spotkajmy się o 7 p.m na South St 206.

Zdziwiłam się lekko, ponieważ przez parę dni nie daje znaku życia, a teraz chce się spotkać. Jeszcze o 7 p.m. I nawet nie wiem gdzie jest ta ulica. Ale dobra. Pojadę. Sama chcę z nim porozmawiać.

○○○○

Wyszłam szybko z pracy i pojechałam do domu. Dzisiaj siedziałam 2 godziny dłużej, żeby nie mieć większych zaległości po 2 tygodniach. I tak wzięłam większą część dokumentów ze sobą.

Czyli zostały mi 2 godziny.

Przyjechałam do domu. I gdy weszłam do domu, od razu zostałam zawołana z kuchni przez Noe'go.

- Holi, obiad - udawał kobiecy głos. Zaśmiałam się i poszłam do kuchni. Noe siedział przy stole i jadł.
- O której to się do domu wraca - dalej próbował mówić kobiecym głosem.

- Oj tam, oj tam - zaśmiałam się i usiadłam na przeciwko przyjaciela.

- Czyli idziesz tam dzisiaj ? - zapytał po chwili ciszy.

- No tak.

- Holi coś mi się wydaje, że to zły pomysł. Coś mi tu śmierdzi.

- To trzeba się umyć Noe - zachichotałam, a brunet rzucił we mnie ścierką. - No nie wiem. Sama się nad tym zastanawiałam, ale pojadę. Muszę z nim porozmawiać.

This is not The End //n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz