Luke POV:
Siedziałem w salonie, przeglądając jakieś papiery, kiedy wbiegł Calum.
- Luke, musisz mi pomóc. - mówił szybko.
- Co tam, stary? - zapytałem zamyślony.
- Straciła przytomność.
- Co? - oderwałem się zupełnie zaskoczony.
Prychnął.
- Nasza laleczka straciła przytomność i nie budzi się już od jakiś kilku godzin.
- Coś Ty jej zrobił?! - nagle poderwałem się z miejsca i ruszyłem w jego kierunku.
- Nic, co mogłoby ją doprowadzić do takiego stanu. - odciągnął mnie od siebie i mówił dalej. - Całowałem ją tylko, po czym z niewiadomych mi przyczyn nagle osunęła się po ścianie i zamknęła oczy. Próbowałem potrząsać nią i jakoś wybudzić, ale na marne. Kurwa Luke, nie chciałbym aby umarła.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz? - krzyknąłem. - Zaprowadź mnie do niej.W milczeniu wyszliśmy z pomieszczenia. Przyznam, że bałem się o nią.
Po jakiś pięciu minutach dotarliśmy tam, gdzie się znajdowała. Nadal była nieprzytomna. Pobiegłem do niej i jakoś próbowałem przywrócić ją do żywych. Musiała tutaj się obudzić. Nie mogliśmy jej zawieźć do szpitala, bo tam zorientowali by się, że to ona. Nas by zamknęli i tyle by było z zabawy.- Mała, to ja, Luke. Obudź się.
Pochyliłem się nad nią i złożyłem jej buziaka na czole, po czym powiedziałem Calumowi aby zawiadomił Wilsona.
Był on jakimś doktorkiem w naszej siedzibie, w razie gdyby chłopakom coś by poważnie odwaliło na punkcie "zabawy".Siedziałem tak obok na jakąś reakcje z jej strony, kiedy do pokoju wszedł Calum z lekarzem.
- To gdzie ta panienka?
Wskazałem ręką, po czym podszedł do niej i zaczął ją badać. Wyjął jakieś narzędzia i kazał nam wyjść, tłumacząc, że dziewczyna potrzebuję spokoju. Jakoś nie bardzo mu wierzyłem, ale i tak wyszliśmy, aby nie przeszkadzać.Skierowaliśmy się z powrotem do salonu. Ja rzuciłem się na kanapę, a Calum poszedł do lodówki po piwo.
- Dlaczego nie dobierasz się do niej? - podszedł do mnie z piwem w ręku. Zaskoczył mnie. Chłopak widząc, że jestem nieco zmieszany jego nagłym pytaniem, kontynuował:
- Bo jakby nie patrzeć, jesteś jedyną osobą z naszej czwórki, która się o nią jakoś troszczy. Nie wiem nawet jak to nazwać. Po prostu dawniej nie zwracałeś uwagi jaka jest dziewczyna i nie patrząc na nic, pieprzyłeś. A teraz? Nie chce mi się już wierzyć, czy kiedykolwiek dotknąłeś ją w inny sposób. Zmieniłeś się. Ta dziwka Cię zmieniła.Ja pierdolę. To już nie można zaopiekować się jakaś dziewczyną?
Ale Lucy nie była jakaś. Z dnia na dzień coraz bardziej zaczynam się o nią martwić. Jeszcze ta utrata przytomności. To już w ogóle mną wstrząsło.
- Masz rację. - wypaliłem nagle. - Nie pieprzyłem jej. I nie zamierzam tego robić, dopóki sama nie wyrazi na to zgody.
- Woah. Co cię napadło? - zapytał zaskoczony, siadajc obok.
- Po prostu w dniu, kiedy się do niej dobierałem i już miałem zacząć ją rżnąć, coś mną wstrząsnęło. A raczej nie coś, tylko ktoś. Widziałeś jej ciało? Nigdy nie widziałem tak okropnego widoku u dziewczyny. Te jej wszystkie blizny.. I odstające kości.. Nie mogłem na to pozwolić. Ale wiedziałem, że wcześniej czy później i tak ktoś z nas ją zgwałci. Po prostu.. Kurwa.
- Stary.. Nie spodziewałem się tego po Tobie. - wręczył mi piwo. - Napij się, może w końcu się ogarniesz.
Wypiłem łyka. Wtem do salonu wszedł doktorek.
- Słuchajcie, mam złe wieści. - stanęliśmy przed nim jak wryci. - Spokojnie, żyje. - w tym samym czasie odetchnęliśmy z ulgą. - Tyle że dziewczyna ma straszną niedowagę. Jak na swój wzrost, waży o wiele za mało, bo jedynie 30kg. Czy ktoś z was wie coś o jej stanie zdrowia?
Popatrzył się na nas. Calum prychnął i ponownie zaczął pić piwo, a ja.. Hm..No tak.
- Ma anoreksje. - wypaliłem.
- To by się zgadzało z moimi przypuszczeniami. Niestety, nie jestem lekarzem psychiatrą, więc za wiele tu nie zadziałam.
- Że co? Wariatkę chcesz z niej zrobić? - syknął Chood. - Niestety, ale ona jest chora psychicznie i to poważnie. Nie wiem jak długo trwa w tej chorobie i nie wiem także czy kiedykolwiek się leczyła. Również na jej ciele zauważyłem dużo cięć, co już w ogóle przekracza moje możliwości aby ją leczyć.
- To co z nią zrobimy? - wtrącił się Calum.
- Proponuję dawać jej regularnie posiłki. Dziewczyna musi przybrać na wadze, bo inaczej.. - przerwał. - .. umrze.
Wytrzeszczyłem oczy z niedowierzaniem. Calum również odstawił pustą już butelkę piwa.
- Że kurwa co? I nie zamierzasz jej jakoś wyleczyć?
- Jak już mówiłem, nic nie zdziałam.
- Chuj mnie to obchodzi! Jesteś lekarzem, musisz umieć jej pomóc! - po czym szarpnął go za kołnierz.
- Uspokój się! Anoreksja jest trudną chorobą do wyleczenia. I z tego co wiem, nieliczni z niej wychodzą. - podszedł do drzwi i jeszcze rzucił. - Więc albo dziewczyna się ogarnie, albo sama będzie skazana na śmierć. - i wyszedł.
- Czekaj! - krzyknął Calum i podbiegł do niego. - Czy są jakieś sposoby aby TU ją wyleczyć? - dokładnie zaakcentował słowo "tu".
- Jak już wspominałem, musi zacząć jeść. I to porządne posiłki. Inaczej wiesz już, jak to dalej się potoczy.Zamarłem. Spojrzałem na Caluma, który wchodził z powrotem do salonu.
- Muszę się napić. Czegoś mocniejszego. - warknąłem do niego.
Mulat oczywiście zrozumiał o co mi chodzi i przyszedł do mnie z wódką.
Po chwili siedzieliśmy już oparci na kanapie, pijąc duże łyki napoju.###
Taki dziś dialogowy. Ale myślę, że nie zanudziłam:)).
I przy okazji, Wesołych świąt 😀😀
CZYTASZ
Zniszczona; Hemmings
Fanfiction~ W TRAKCIE KOREKTY ~ Życie siedemnastoletniej Lucy Wooden nie jest kolorowe. Zmaga się z problemami, które przypominają jej tylko o swojej drastycznej przeszłości. Nie potrafi tego zapomnieć. Została skrzywdzona przez los i nikomu nie pozwala dojś...