* * *
~ Tydzień później ~Pierwszy raz od prawie dwóch miesięcy wyszłam na zewnątrz. Dziś jest dzień, kiedy wypuszczają mnie ze szpitala. Stwierdzili, że już wyzdrowiałam i nie muszę tu przebywać.
Tylko gdzie ja pójdę? Czy to znaczy, że jestem wolna?
Jak na zawołanie, nagle pod budynek przyjechało czarne auto. Zaparkowało na parkingu i po tym ktoś z niego wyszedł w kapturze. Szybkim krokiem skierował się do mnie, łapiąc mnie za rękę.
- Hej! - krzyknęłam
- Zamknij się i wsiadaj. - warknął.
- Zostaw mnie! Kim Ty jesteś, żeby mi rozkazywać?
- Ty mała suko! - uderzył mnie z liścia w policzek. Syknęłam z bólu. Szarpnął mnie znowu za rękę i wepchnął do samochodu.Nacieszyłam się swoją wolnością. Dokładnie 5 minut. Tak. Tyle potrzebowałam, żeby poczuć jej smak.
Jechaliśmy w ciszy. Postanowiłam to przerwać i w końcu o coś zapytać.
- Kim jesteś? Dlaczego mnie porwałeś? I gdzie jedziemy?
On tylko się zaśmiał.
- Nie poznajesz mnie? - ściągnął kaptur i teraz już wiedziałam, kim jest mój porywacz. Calum. - I tak dla przypomnienia, nadal jesteś nasza. To, że byłaś w tym szpitalu, wcale nie zwalnia Cię z obowiązku bycia naszą dziwką.
- Jesteście nienormalni. - odwróciłam głowę i patrzyłam przez szybę. - Przez ten długi czas nie znaleźliście nikogo innego?
- Owszem, mieliśmy kilka szmat, ale one nie były Tobą. - zaśmiał się. Mimowolnie spłynęła mi łza.Znowu to się zaczyna. Znowu będą mnie gwałcić, torturować i Bóg wie co jeszcze robić.
- Gdzie jest Luke? - zapytałam. Bo czemu on po mnie nie przyjechał?
- Miał inne sprawy. Dlatego przekazał to mnie.
- Jakie?
- Powiedzmy, że zabawiał się z pewną dziewczyną. - nie wiem czemu, ale nagle zrobiło mi się bardzo smutno. Miałam w duchu nadzieję, że Luke jednak nie bawi się w to. A raczej przestał. Oczywiście się myliłam. - A co, nie lubisz mnie?Nienawidzę Cię całą sobą.
- Odpowiadaj, jak do Ciebie mówię. - warknął.
- Chcesz znać prawdę? - milczenie uznałam za zgodę. - Nienawidzę Cię. Nienawidzę na Ciebie i was wszystkich patrzeć. W tym szpitalu miałam w końcu jakąś wolność od was. Ale nie. Zawsze co piękne, musi się skończyć. No bo jak to Lucy może mieć prawo do szczęścia? Taka gówno warta szmata jak ja, nie powinna już dawno żyć na tym świecie. Bo jak widać, nadaję się tylko jako rola dziwki. - wyrzuciłam mu wszystko co miałam do przekazania na ten temat. Do końca drogi już się nie odezwał. I bardzo dobrze. Mam dość.Calum POV:
Kurwa. Jakim cudem ta suka złamała moją barierę i doprowadziła do tego, że przejąłem się tym, co powiedziała? Zawsze miałem ją gdzieś. Była tylko zabawką do pieprzenia. A teraz? Dostałem czegoś w sobie, co czuję jakby było poczuciem winy. Że ta cała opinia wyrobiona przez nią, to nasza wina.
Chciałem poznać jej zdanie na mój temat, a otrzymałem ogromne współczucie. Słowa które wypowiadała.. Nienawidzę Cię, zabolały.
Tak. Tej idiotce udało się mnie złamać.
*
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wyłączyłem silnik i krzyknąłem do dziewczyny, że już jesteśmy.
- Nie musiałeś krzyczeć. - powiedziała cicho. Wysiadła z samochodu i wpatrywała się na budynek przed nią. - A więc to tak wygląda powrót do więzienia. - mruknęła cicho nosem.
- Zamknij się i idź. - warknąłem.
Speszona pod moim głosem, wolno ruszyła przed siebie. Wyminąłem ją i kierowałem się do salonu.
- Stary, co tak długo? - zapytał mnie Ash, który oderwał się od swoich papierów i spojrzał na mnie, a potem na Lucy. - O kurwa. Kogo Ty przyprowadziłeś. - wytrzeszczył oczy.
- Luke mi przekazał, że dziś wychodzi ze szpitala, tak więc o to jest. - dziewczyna stała w progu z opuszczoną głową. W tym czasie Ashton do niej podszedł i złapał za ręce.
- Znowu się spotykamy, suko. - uniósł jej podbródek do góry, przytrzymując ręce nad głową. Dziewczyna próbowała się szarpać i wyrywać, lecz na próżno. - Spokojnie mała. Chodź, zobaczymy czy nadal jesteś dobra. - krzyczała i błagała aby ją zostawił. Widocznie zdenerwowała tym Asha, bo dostała dość mocno z pięści w brzuch. Jej krzyk rozniósł się po całym pomieszczeniu.
- Kurwa, co tu się dzieje? - nagle w pokoju pojawił się Luke. - Lucy? Coś ty jej zrobił? - rzucił się na Irwina, który był trakcie dotykania dziewczyny.Nie no, zaraz się tu pozabijają. Odciągnąłem Luke'a od Ashtona, który już nieźle był wstawiony.
- Nigdy. Więcej. Nie. Dotykaj. Lucy. - wysyczał przez zęby, jeszcze raz uderzając go w twarz.
- Stary, zostaw go już. - powiedziałem.
Podniósł dziewczynę z ziemi, odgarniając jej włosy z oczu.
- Czy coś pomiędzy wami jest? - zapytałem, widząc jak próbuje postawić ją na nogach. Swoją drogą nieźle jej przywalił, skoro ledwo co stoi.
- Ona... - przerwała mu.
- Luke jest moim przyjacielem. - jęknęła jak mniewam z bólu. - On jedyny pomógł mi wyjść z tego całego gówna, i to on zawsze pomaga mi się pozbierać. - dopowiedziała. - Jednak również, to dzięki niego tu jestem. Także możecie już sobie sami odpowiedzieć. - po tym ponownie osunęła się po ścianie. - Luke, moja blizna. - wychlipiała. Zdaję mi się, że on wie więcej o niej, niż bym mógł pomyśleć.
- Stary, pomóż mi ją zaprowadzić do mojego pokoju.
Już miałem coś mówić, kiedy mi przerwał.
- Cokolwiek chcesz teraz powiedzieć, to się wstrzymaj. A Ty. - zwrócił się do Asha. - Masz przejebane.Zaprowadziliśmy dziewczynę do pokoju Luke'a, układając ją na jego łóżku. Po tym wyszliśmy z pomieszczenia, uprzednio upewniając się, że nic jej nie będzie.
- Powiesz mi teraz o co chodzi? Od kiedy Ty taki opiekuńczy?
- Lucy jest dziewczyną kompletnie zniszczoną. Coś się wydarzyło w jej życiu...
- A Ty przez swoją troskę chcesz dowiedzieć się co. - wtrąciłem się.
- Coś w tym stylu.Tak się składa, że wiem co się przytrafiło Lucy. Byłem wtedy na tej imprezie i widziałem wszystko. Co prawda nie znam dalszej części, bo już więcej jej nie wiedziałem ani nie słyszałem, ale jakoś mało obchodzi mnie co z nią jest.
- Nie wiem jak, ale muszę ją jakoś uchronić. - powiedział nagle.
- Co masz na myśli? - zapytałem zainteresowany.
- Nie mam gdzie jej zabrać, a wolność też nie wchodzi w grę, więc zostaje tutaj. Ale to wcale nie oznacza, że będzie znowu dziwką. Więc łapy przy sobie, Hood.
- Jakby nie patrzeć, są tu też inni, więc to nie będzie proste.
- Zrobię wszystko, aby Lucy była bezpieczna. I Ty mi w tym pomożesz.Nie wiem czy dobrze zrobiłem zgadzając się. To będzie trudne powstrzymać się od takiej dziuni, ale zrobię to dla Luke'a. W końcu jest moim przyjacielem.
CZYTASZ
Zniszczona; Hemmings
Fanfiction~ W TRAKCIE KOREKTY ~ Życie siedemnastoletniej Lucy Wooden nie jest kolorowe. Zmaga się z problemami, które przypominają jej tylko o swojej drastycznej przeszłości. Nie potrafi tego zapomnieć. Została skrzywdzona przez los i nikomu nie pozwala dojś...