thirty-six

2.4K 141 11
                                    

* * *
Luke POV:

- Luke, może już ci starczy? - słyszę Caluma. Dopijam butelkę wódki i patrzę na bruneta.
- Podaj jeszcze jedną. - bełkoczę.
- Luke. - krzyknął.
- Nie, kurwa. Daj mi tą butelkę! - warknąłem w jego stronę.
- Musisz się w końcu ogarnąć! Co ci się stało? Odkąd nie ma Lucy, popadłeś w jakąś swego rodzaju depresję. Musisz z tym skończyć, bo inaczej zniszczy to ciebie.
- No i co z tego? - nagle wstałem i podszedłem do przyjaciela.
- Dlaczego dałeś jej odejść? Przecież sam mówiłeś, że chcesz ją chronić.
- Tak było najprościej. - powiedziałem nieco ciszej. - Pozbyć się jej z mojego życia i dać w zapomnienie. Nie mogłem dawać jej nadziei.
- Już to zrobiłeś, Luke. - położył ramię na mój bark. - Za każdym razem, kiedy ją odwiedzałeś i dawałeś swoje wsparcie.
- Gówno wiesz! - krzyknąłem. - A teraz daj mi tą wódkę.
- Staczasz się, kolego. Nic Cię nie zadowala. Dziwki to już w ogóle. Myślisz, że jak się upijesz to będziesz miał ten swój idealny świat. Szkoda, że tylko na chwilę. Potem wszystko wraca do rzeczywistości.
- Ty mi kazania składasz? Sam kurwa nie jesteś lepszy! - czułem, że alkohol zaczyna działać. - Liczne gwałty, tortury, znęcanie się na kimś, porwania... I Ty mnie masz czelność pouczać?!
- Daj znać jak wytrzeźwiejesz. - machnął ręką.
- Boisz się prawdy o sobie. Dlatego uciekasz.
- Nie mam zamiaru gadać z tobą, jak jesteś nawalony w trzy dupy! - krzyknął, po czym wyszedł z salonu.

I tak minął tydzień od wypuszczenia Lucy. Codziennie się upijam, bo nie mogę o niej zapomnieć. Jednak trudniejsze jest pozbycie się jej z mojej głowy, niż myślałem.

- A, i jeszcze jedno. - wpadł nagle do środka Calum. - Przyznaj się w końcu, że zależy Ci na niej.

Nie dam rady już dłużej tego ukrywać.

- Tak kurwa zależy! Zadowolony?
- Taa. - rzucił i wyszedł.

Dajcie mi wszyscy spokój.

Podszedłem do barku, wyciągnąć kolejną butelkę, po czym usiadłem i ponownie zacząłem pić do tej pory, aż urwał mi się film.

Calum POV:

Nie mogę już patrzeć na zachowanie Luke'a. Dzień w dzień jest nawalony! Rozumiem, że Lucy jest spoko laską, ale żeby aż tak? Dlatego wróciłem i chciałem się dowiedzieć o konkretny powód jego picia.

Zależy mu na niej..

Wymyśliłem świetne rozwiązanie. Poszedłem do salonu i zastałem Luke'a leżącego na kanapie.

Czemu mnie to nie dziwi.

- Wstawaj. - zero reakcji. - Luke! - powiedziałem nieco głośniej.

Chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Czego? - rzucił oschle.
- Idź się ogarnij i jedziemy na przejażdżkę.
- Jaką kurwa przejażdżkę. Daj mi spokój. Tak mnie łeb nawala...
- To było się nie upijać do nieprzytomności. - podszedłem do niego. - No dajesz. Chcę Cię wyciągnąć w końcu z tego bagna.
- O czym Ty mówisz?
- Nie zadawaj głupich pytań, tylko idź rób swoje potrzeby. Czekam w samochodzie.

To musi się udać. A jak nie, to wyrzucę go stąd. Bo ileż można pić?

*

- Gdzie my jedziemy? - zapytał Luke, kiedy wyruszyliśmy z jakieś pięć minut temu.
- Zobaczysz.

Luke POV:

Jedziemy już z godzinę, a ja nadal nie mam pojęcia gdzie.
- Powiesz mi w końcu czy nie? - spojrzałem na kierującego Caluma.
- Zaraz będziemy na miejscu.

Zniszczona; HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz