twenty-two.

2.8K 159 3
                                    

Przechodząc po korytarzu szpitala w poszukiwaniu gabinetu dyrektora, widziałam mnóstwo jakiś dziwnych przypadków. Jedna dziewczyna stała i krzyczała na ścianę, wydzierając się przy tym.

Już chyba wolałabym zostać w tamtej ruderze.

W momencie, kiedy miałam wchodzić już do gabinetu, ktoś złapał mnie za rękę. Przestraszyłam się, wyrywając ją szybko. Odwróciłem się w tą stronę i ujrzałam Luke'a.

Serio?

- Co Ty tu robisz? - krzyknęłam do niego.
- Musiałem sprawdzić czy dotarłaś, maleńka. - otworzył drzwi i wszedł ze mną do środka. - Dzień dobry. Ta dziewczyna miała zgłosić się dziś do pana z prośbą o przyjęcie do szpitala.
- Witam państwa. Nazywam się doktor Reds i tak, kojarzę. Jak się nazywasz? - zwrócił się do mnie.
- Lucy Wooden.
- Od jak dawna masz anoreksje?
- Rok.
- Dobrze. Pana prosiłbym aby opuścił już szpital. -Hemmings puścił mi jeszcze oczko i wyszedł z pomieszczenia. Doktor spojrzał na mnie z grymasem na twarzy. - A panią przyjmujemy na oddział. Zaraz zgłosi się do pani pielęgniarka i zaprowadzi do pokoju. Przy tym powie jaki ma pani tu plan dnia. Zrozumieliśmy się?
- T-tak. - zadrżałam. Przyznaję, że trochę się tego wszystkiego zaczynam bać. Co prawda byłam już kiedyś w jakimś psychiatryku, ale on nie był tak oficjalny jak ten. Chyba przeszukali całe Sydney, aby znaleźć mi jak najbardziej dziwny szpital.

Wyszłam z gabinetu i poczekałam na pielęgniarkę. Po chwili podeszła do mnie kobieta w podeszłym wieku. Miała blond włosy do ramion i zmarszczki na twarzy. Ubrana była w niebieski fartuch do kostek, a w dłoniach trzymała teczkę.
- Dzień dobry. Nazywam się Juliet Roberts i będę twoją pielęgniarką. Chodź, zaprowadzę Cię do twojego pokoju. I proszę, nie patrz się jakoś specjalnie na tych ludzi. Mogą się rzucić na Ciebie. - uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie. Stałam chwilę nieruchomo, po czym ruszyłam za kobietą.
Szłyśmy długim korytarzem, a potem schodami na górę.
- Zostaniesz przydzielona do strefy chorych o zaburzeniu odżywiania. To jest oddzielny sektor dla takich jak Ty.
- dla takich jak ja? Wskazała na duże metalowe drzwi. - To jest Twój pokój. Będziesz tu mieszkać przez najbliższy swój czas, aż do zakończenia leczenia. - wręczyła mi jakiś papierek. - A to Twój plan dniowy. Są tu rozpisane wszystkie Twoje wizyty terapii, godziny posiłków oraz cisza nocna. Masz także do dyspozycji czas wolny, który trwa około 30 minut. Czy coś jeszcze chcesz wiedzieć?
- Dziękuję za wszystko. A czy mogłabym się teraz trochę przespać? - ziewnęłam.
- Ależ oczywiście. Twoje pierwsze leczenie zaczyna się jutro. Przyjdę Cię przygotować. A teraz możesz odpocząć. - wyszła, zostawiając mnie tu samą.
Cholera. To wszystko brzmi strasznie.

Nie mam narazie siły o tym myśleć. Nawet nie miałam ochoty rozejrzeć się po pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

* * *

Czułam, jak ktoś szturcha mnie za ramię. Nie chciałam się wybudzić i znów mieć przed oczami swój codzienny koszmar.
- Panno Lucy! - ktoś krzyknął. Otworzyłam szybko oczy i ujrzałam moją pielęgniarkę. Musiałam chwilę przemyśleć, gdzie ja się znajduję.
No tak. Szpital.
- Przepraszam panią. - mruknęłam zażenowana.
- Oh, mówi mi Juliet. A teraz wstawaj. Za dokładnie 10 minut masz wizytę u doktor Borrow. Zaprowadzę Cię do niej.
- D-dobrze. - nie wiem dlaczego, ale obawiam się tej wizyty. Zdaję sobie sprawę, że będzie inna niż te, które miałam kiedyś.
Nie myśląc nad tym długo, wstałam z łóżka, poprawiłam swoje ubranie i wyszłam razem z Juliet do mojej doktor.
Szłyśmy długim korytarzem. Widziałam całkiem sporo dziewczyn w wieku myślę podobnym do mojego. Jedna mniej zniszczona, druga bardziej. Nagle zatrzymałyśmy się. Pielęgniarka otworzyła drzwi i gestem wskazała abym weszła do środka. Ujrzałam panią doktor siedząca za dość dużym biurkiem. Na przeciwko niego stała skórzana kanapa z puchatymi poduszkami. Obok, w kącie palma, a na ścianach różnego rodzaju obrazki.
- Dzień dobry. - przywitałam się. Pani doktor odchyliła głowę w moją stronę i prosiła abym usiadła. Teraz mogłam jej się przyjrzeć. Była to kobieta o około 30 lat. Miała długie blond włosy oraz czarne okulary na nosie. Ubrana była w typowy, biały fartuch lekarski z identyfikatorem: dr. Ana Borrow.
- Witaj drogie dziecko. - odezwała się. - Od dziś jestem twoim lekarzem w celu wyleczenia Cię z tej jakże ciężkiej choroby. Czy jesteś gotowa, aby zacząć pierwszą terapię?
- Tak. - myślę, że tak, bo co innego miałabym tu robić?
- Zatem, zadam Ci pięć pytań, a Ty odpowiesz na nie zgodnie z prawdą. Jeśli jednak będziesz kłamać, to uwierz, że i tak wcześniej czy później dowiem się o tym. Więc czy warto..?
- Dobrze, jestem gotowa. - zaczynała mnie już drażnić.
- Co się stało w Twoim życiu, że zaczęłaś się odchudzać? - Nie powiem jej tego. Sama nie umiem sobie tego powiedzieć.
- A czy mogę odmówić odpowiedzi na zadane pytanie? - zapytałam.
- Jak wspomniałam wcześniej, znajdę na to odpowiedź.
- Ale ja nie dam rady o tym mówić.. - otarłam łzę z policzka.
- Więc wrócimy do tego pytania. Kolejne, czy miałaś na to jakiś szczególny cel?
- Tak. Chciałam być idealna. - przerwałam aby nabrać powietrza. - Oraz chciałam się samej sobie podobać. - po części to prawda, ale nie chciałam jej mówić dalszej części. Nie teraz.
- Rozumiem. - zaczęła coś zapisywać w swoim notatniku, zadając przy tym następne pytanie. - Czy po tym jak zauważyłaś, że chudniesz, nie zdawałaś sobie sprawy aby przestać? Że to już wystarczy, że być może osiągnęłaś już swój cel?
- Z czasem zaczęłam zauważać w końcu swoje efekty pracy. Cieszyłam się z tego, dlatego chciałam jeszcze odrobinę sobie pomóc. Jednak, za każdym razem, kiedy stawałam po tym na wadze, zaczęłam czuć jakieś do siebie obrzydzenie. Czułam niedosyt, więc pogłębiałam swoje odchudzanie.
- Okej. Kiedy zorientowalaś się, że wyglądasz tak jak sobie wymarzyłaś?
- Nigdy się nie zorientowałam.
- Ostatnie pytanie. Co się stało, że podjęłaś leczenie? - po tym pytaniu, przed sobą widziałam obrazy sprzed kilku dni. Obrazy tortur i gwałtów. Przecież nie powiem jej tego. Inaczej zabiją mnie jak i ją. Chociaż nie wiem czy to do końca jest prawdą, ale lepiej nie ryzykować.
- Pewne osoby uświadomiły mi, że wyglądam okropnie przez taką moją sylwetkę oraz, że się mną brzydzą. Również ja sama zdałam sobie sprawę, iż jednak chyba naprawdę jestem chora. Nie chcę taką być. Chcę w końcu normalnie żyć. A nie z dnia na dzień zastanawiać się nad tym, że pewnego dnia mogę umrzeć. - wytarłam rękawem spływające łzy po moim policzku. Mam nadzieję, że taka odpowiedź jej wystarczyła. Przecież nie będę jej całego swego życiorysu opowiadać. Doktor po zapisaniu jakiś notatek, pozwoliła mi wrócić do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i teraz mogłam zobaczyć, że jest to niewielkie dwuosobowe pomieszczenie z jasnymi pomarańczowymi ścianami. Na środku pod oknem stało biurko, obok niego moje łóżku, a na przeciwko łóżka szafa. Przymknęłam oczy, w celu odpocznięcia, kiedy nagle usłyszałam jak ktoś wszedł do pomieszczenia.
Z przerażenia otworzyłam oczy i aż mi serce stanęło.
- C-co ty tutaj robisz?! - krzyknęłam.

###
Uhuh. Trochę się rozpisałam 😂.

Zniszczona; HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz