thirty-two.

2.5K 138 4
                                    

- Dziękuję, że jesteś.
- Nie ma za co. - odsunąłem ją trochę od siebie i pocałowałem delikatnie w czoło. Spieła się pod moim dotykiem, szybko odsuwając się. Była lekko przestraszona.

Właśnie zdałem sobie sprawę, że przecież nie jesteśmy tak blisko i równie dobrze mogłaby pomyśleć, że się nią bawię. Ale tak nie było. I mam nadzieję, że już nigdy nie będzie.

- Ekhem - odchrząknąłem. - Nie powinienem, wybacz. - wróciłem ponownie na wcześniejsze miejsce. - Chciałbym wiedzieć na razie jedno.. - przerwała mi.
- Narazie? Co masz na myśli?
- Daj mi dokończyć. - zirytowałem się. - Chciałbym wiedzieć, dlaczego za wszelką cenę próbujesz odsunąć od siebie ludzi? Dlaczego nie chcesz bliskości? I dlaczego tak bardzo się denerwujesz, kiedy o to pytam?
- Hej! Miało być jedno pytanie. - oparła ręce o kolana i schowała w nie głowę. - Mam powody do tego. Kiedyś stało się coś złego, czego nigdy nie zapomnę, nawet jeśli bardzo bym chciała. - teraz podniosła głowę i spojrzała na mnie. - Przepraszam, ale nie jestem w stanie Ci tego opowiedzieć. Nie teraz. Nie mogę. Nie.. - skuliła się. Usłyszałem szloch, więc przybliżyłem się do niej.
- Nie płacz. Dam.. - wtrąciła się.
- Wyjdź. - syknęła poważnym tonem.
- Co? Dlaczego? - zapytałem zdezorientowany.
- Wyjdź, póki jestem jeszcze spokojna. - głęboko oddychała, łapiąc się przy tym za głowę. - Proszę.

Stwierdziłem, że nie będę jej dłużej przeszkadzać i w końcu opuszczę ten budynek. Skoro mnie tu nie chce, to nic tu po mnie.
- Wracam do siebie. Ale spokojnie, odwiedzę Cię jutro, może pojutrze. - po czym otworzyłem drzwi i wyszedłem.

Lucy POV:

Muszę się uspokoić, bo zaraz znowu dojdzie do czegoś, czego za wszelką cenę nie mogę dopuścić.

Wdech, wydech.
Wdech, wydech

Przez ten czas, kiedy Luke był ze mną, udało mi się zapomnieć chociaż na chwilę o dręczącej przeszłości. Nawet myślałam, że uda mi się w końcu coś z siebie wydusić. Jednak za każdym razem przypomina mi się, że ludzie są okrutni. Obiecują, przysięgają, a po jakimś czasie okazuje się, że to była jedna z największych bredni, jakie można było usłyszeć.

I tak było ze mną...
Zaufałam pewnej grupce ludzi. Myślałam, że znalazłam przyjaciół godnych zaufania. Jak się później okazało, byli najgorszym, co mogło się wydarzyć w tamtej chwili.

~ Retrospekcja.
Dwa lata wcześniej ~

Weszłam do stołówki szkolnej, kierując się po jedzenie. Po tym szukałam wolnego miejsca, w celu zjedzenia posiłku. Jak się okazało, każdy stół był przez kogoś zajęty. Postanowiłam, że dosiąde się do dziewczyn, które siedzą we dwie.

- Cześć. Wolne? - zapytałam.
One spojrzały na mnie od góry do dołu, po czym jedna z nich powiedziała.
- Jasne, siadaj. - popatrzyła na mnie i dodała. - Jestem Melody, a to Vanessa. - druga uśmiechnęła się. - A Ty?
- Lucy. - odpowiedziałam.
- Świetnie. Zaraz powinien tu być Jack z Louisem. Nasi przyjaciele.

Stwierdziłam, że już nie będę o nic pytać i zajmę się jedzeniem. Miałam paczkę frytek, kanapkę i sałatkę.

Jakoś za bardzo nigdy nie przejmowałam się tym, co jem. Twierdziłam, że dobrze wyglądam i nie muszę jakoś o siebie dbać.

Do czasu...

W końcu przysiadło się do nas dwóch chłopaków. Bardzo przystojnych chłopaków..
- Siema. - powiedział jeden. - A to kto? - spojrzał na mnie. Chciałam coś odpowiedzieć, ale przerwała mi Melody.
- To Lucy. Dołączyła do nas, bo nigdzie nie było miejsca.
- Hej. - powiedziałam cicho.
- To cieszę się. Jak nas więcej to lepiej. - uśmiechnął się do mnie. - Jack. - puścił mi oczko i zajął miejsce.

Zniszczona; HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz