- Kolego, nie słyszysz jej? - ktoś krzyknął z drugiej strony ulicy.
Odwróciłam wzrok w tamtą stronę i ujrzałam... Caluma? Co on tu robi?
Justin opuścił swoją rękę i również popatrzył się na chłopaka. Brunet podszedł do nas i zmierzył go wzrokiem.
- Odczep się od niej i spadaj stąd. - syknął Calum.
- Coś Ty za jeden? - krzyknął Jus.
- Nie Twój zasrany interes. - warknął do niego. Natomiast ja, uważnie przyglądałam się sytuacji. Przestałam się trząść i próbowałam opanować emocje. - To jak będzie? Pójdziesz stąd czy mam ci pomóc?
- Przecież nic takiego się nie stało. Chciałem tylko ją wesprzeć. - spojrzał na mnie. - Ale jak nie, to nie. Na razie Lucy. - pożegnał się ze mną i poszedł. Męczyło mnie jedno pytanie.
Skąd tu się wziął Calum i dlaczego postanowił mi pomóc?
Przyznam, że nadal się go boję, bo przecież nie mam pewności, że nic mi nie zrobi. Równie dobrze może mnie uderzyć lub zaciągnąć gdzieś i sam coś mi zrobić.
Patrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
- Co Ty tu robisz? - w końcu zapytałam.
- Szukałem Cię. - byłam zdezorientowana. - Miałem po Ciebie wrócić i zawieźć do Luke'a. Ale jak zobaczyłem, że Cię nie ma w domu, więc skazany byłem na Twoje poszukiwania. Wiem, że za daleko byś nie poszła.
- Po co do Luke'a? - zaskoczyłam się.
- Przestań zadawać pytania i chodź. - warknął, łapiąc mnie za ramię. Stwierdziłam, że nie będę mu się sprzeciwiać. Jednak nagle poczułam przeszywający ból w lewej ręce. Szybko ją cofnęłam, krzycząc.
- Czy ten koleś coś Ci zrobił? - zapytał zdezorientowany.
- Nie. To Justin, były kolega. - powiedziałam szybko. Ręka nadal mnie bolała, ale ruszyłam w stronę powrotu, a Calum za mną.*
Kiedy jechaliśmy już samochodem, znowu była ta nieprzyjemna cisza. Dokładnie taka, jak ostatnim razem.
Jednak po jakimś czasie, Calum w końcu postanowił się odezwać.
- Co Ci się stało w rękę? - od kiedy go obchodzi, co się ze mną dzieje?
- Nie powinno, cię to interesować. - mruknęłam. Jeśli oni wszyscy są dla mnie okropni, to czemu niby ja mam być miła?
- Chyba zapomniałaś z kim masz do czynienia. - syknął do mnie, na chwilę odwracając się.
- Nie zapomniałam. - przymknęłam oczy. - Jesteś jednym z tych ludzi, których nigdy nie chciałabym spotkać. Jesteś moim koszmarem. - odetchnęłam głęboko.
- Słucham?! - krzyknął. - A kto Cię dopiero uratował?!
- Wcale nie musiałeś tego robić. Nawet nie wiem, po co to zrobiłeś. - spojrzałam na niego. - Mam Ci teraz dziękować? Ukłony dawać? A może bić brawa?
- Ty mała suko! - puścił kierownicę i mnie uderzył.W tym momencie zdarzyło się coś przerażającego. Kiedy ten patrzył się na mnie wzrokiem pełnym nienawiści, kątem oka zauważyłam samochód, który jechał dokładnie na przeciwko w naszą stronę.
- Uważaj! - zdążyłam krzyknąć. Jednak było już za późno. Z ogromną prędkością zdeżyliśmy się z autem. Słyszałam głośny krzyk Caluma o kurwa. Ja również zaczęłam piszczeć. Czułam, że tracę nad całym swoim ciałem kontrolę. Samochód dachował. Uderzyłam w głowę i nastała ciemność.Luke POV:
No gdzie ten idiota jest? Nie ma go już z cztery godziny. Miał tylko po nią pojechać. Obiecał mi, że nic jej nie zrobi, więc o to nie powinienem się martwić. Postanowiłem zapytać się Michaela czy kontaktował się z Calumem. Bo jeśli chodziło by o jakieś gwałty, to ten byłby pierwszym, który by wiedział. Poszedłem do jego pokoju. Leżał rozwalony na łóżku z laptopem na sobie.
- Siema.
- Co Tu robisz? Nigdy nie składasz mi takich odwiedzin. - zaśmiał się.
- Czy Calum do Ciebie dzwonił?
- Nie. A miał?
- Wysłałem go, aby pojechał po Lucy. A nie ma go już cztery godziny. - wszedłem w głąb pomieszczenia. - Zadzwoniłby gdyby coś było na rzeczy.
Mike podniósł się z łóżka. Nagle w progu stanął Ash.
- W końcu was znalazłem. Słuchajcie. - jego oczy były przekrwione. Czyżby coś brał? - Właśnie się dowiedziałem, że na drodze A57* doszło do tragicznego wypadku. Czołowe zderzenie z dachowaniem. Jednym z poszkodowanych był Calum. - głos mu się załamał.
- Że kurwa co?! - krzyknął Mike. Ja niemal tak samo zareagowałem.
- A co z Lucy?
- Lucy? - powtórzył Ash.
- Calum pojechał po Lucy... - nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
- O niej nie dostałem żadnych wiadomości. Zbierajcie się. Jedziemy tam.
- A skąd masz takie info? - zapytałem go, kiedy byliśmy już w aucie.
- Fred dał mi znać.
CZYTASZ
Zniszczona; Hemmings
Fanfiction~ W TRAKCIE KOREKTY ~ Życie siedemnastoletniej Lucy Wooden nie jest kolorowe. Zmaga się z problemami, które przypominają jej tylko o swojej drastycznej przeszłości. Nie potrafi tego zapomnieć. Została skrzywdzona przez los i nikomu nie pozwala dojś...