thirty-four.

2.4K 145 7
                                    

Poczułam jak łóżko przy mnie się ugina. Delikatnie otworzyłam oczy i ujrzałam jakąś postać. Jak oparzona wstałam, spadając przy tym z łóżka.
Ktoś się zaczął śmiać.
- Spokojnie. To tylko ja, Luke. - byłam przerażona.

Zaraz. Gdzie ja jestem?

Ze szpitala już wyszłam, na mój dom to nie wygląda.

Calum.
Ash.
Mocne uderzenie w brzuch.
Luke pomagający mi wstać.
Ciemność.

- G-gdzie ja jestem? - głos mi się załamał.
- U mnie w pokoju.
- D-dlaczego? Cz-czy my... - zaczęłam się jąkać.
- Lucy, zasłabłaś, więc przenieśliśmy Cię do mojego pokoju. Potem Cię tu zostawiliśmy.
- Jacy my?
- Ja i Calum.

Moje myśli błądziły wszędzie.

Jakim cudem Calum nic mi nie zrobił? Jak to się stało, że leżę tu i nikt inny jeszcze mnie nie zgwałcił?

- Zanim coś powiesz, wiedz, że chcę dla Ciebie jak najlepiej.
- Słucham? Czy ja dobrze słyszę? Jak mogę czuć się dobrze, przebywając w miejscu najgorszych koszmarów?! - krzyknęłam.
- Nie możesz żyć na wolności! - on też podniósł głos.

Nagle zrobiło mi się strasznie smutno.
Jak to nie mogę być wolna? Czyli to oznacza, że już zawsze będę ich zabawką?

Znowu poczułam, że tracę panowanie nad sobą. Chciało mi się krzyczeć i płakać.

Obiecałam sobie, że będę walczyć. Że nie poddam się już tak łatwo. A teraz? Mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę i żyć tak, jak oni wszyscy mi każą. Może to nie taki zły pomysł? Ja będę nikim, a reszta będzie mnie wykorzystywać.

- Przepraszam. - usłyszałam cichy głos Luke'a. - Po prostu jest zbyt duże ryzyko, że nas złapią. Co prawda nikt Ciebie nie poszukuje, ale muszę mieć pewność, że nic nam nie grozi.

Nikt mnie nie poszukuje? Nawet te śmiecie, którzy są niby moimi rodzicami?

Wiedziałam, że nic dla nich nie znaczę, ale żeby nawet się tym nie przejąć? Przecież nie ma mnie już z trzy miesiące!

Przestałam powstrzymywać emocje i w końcu się rozpłakałam.
- Lucy, czemu płaczesz? - nagle znalazł się przy mnie chłopak.
Nic nie odpowiedziałam. Skuliłam się, nadal płacząc. Wtem poczułam, jak ktoś mnie obejmuje.
- Obiecałem, że zrobię wszystko, abyś czuła się bezpiecznie. Nie pozwolę także, aby któryś z tych typów się do ciebie zbliżył. Calum zgodził się mi pomóc. - zaczął głaskać mnie po plecach.

A więc skoro zostanę już tu na zawsze, to czas najwyższy się przyzwyczaić do wszystkiego.

- Nie płacz, proszę. Obiecaj, że będziesz silna. Mimo wszystko nie poddasz się. - odsunął mnie od siebie i spojrzał mi w oczy. - Wiem, że to straszne miejsce, ale postaram się Ci pomóc. Tak jak w szpitalu. - przybliżył się do mojej twarzy. - Powtarzam. Jestem tu dla ciebie. - po czym mnie pocałował w usta. Mimowolnie przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek, kiedy to ja go pocałowałam. Od tamtego czasu miało się to nigdy nie powtórzyć.

Przez natłok myśli, zapomniałam o rzeczywistości. W tym czasie Luke się ode mnie odsunął. Wstał i podszedł do drzwi.
- Wrócę niedługo. - rzucił i wyszedł.

Czyli teraz jest na mnie obrażony, że nie oddałam mu pocałunku. Na to trzeba zasłużyć. Nie mam zamiaru całować pierwszego lepszego faceta, a już na pewno nie Luke'a.

Ponownie położyłam się na łóżko i próbowałam zasnąć.

Luke POV:

Kurwa. Myślałem, że odda mi ten pocałunek. Sądziłem, że to ta chwila i tego samego chce. A mniejsza. Muszę zająć się sprawą chłopaków.
Wszedłem do salonu i skierowałem się do lodówki. Wyjąłem browara i usiadłem obok Michaela.
- Siema.
- No elo. Słyszałem, że nieźle przywaliłeś Ashowi. Co on ci takiego zrobił?
- Dobierał się do Lucy. - mruknąłem.
Spojrzał na mnie jak na idiotę.
- No i? - zaśmiał się. - Przecież od tego tutaj jest.
- Kiedyś może i tak, ale nie teraz. - wypiłem łyk piwa. - Więc mam do ciebie sprawę. - odstawiłem butelkę na stół. - Trzymaj się od niej z daleka.
- Stary...
- Jesteś aż tak niewyżyty, że nie dasz rady się powstrzymać? Jeśli chcesz to załatwię Ci inną, ale Lucy zostaw w spokoju.
Nastała cisza.
Wpatrywałem się przed siebie i czekałem aż coś powie.
- Czujesz coś do niej? - wypalił nagle.
- Co.. Ja.. Oczywiście, że nie. - gubiłem się w słowach. Czy jest szansa, że serio ją kocham? Nie wydaję mi się. Traktuję ją jak osobę, której trzeba pomóc.
- A więc to litość. - spojrzałem na niego. - Jest Ci jej żal i temu tak z nią postępujesz. Tylko zastanawiam się nad jednym. Co ona z tobą takiego zrobiła, że aż tak się zmieniłeś? Kiedyś Cię nie obchodziło, kto jakie miał życie.
- Nie wiem. Coś mnie ciągnie do niej. Chyba serio jest mi jej żal i temu nie chcę, żeby coś jej się stało.
- Stary, zakończ to póki masz jeszcze czas. Bo jeszcze pomyśli, że coś do niej czujesz, a wtedy już nie będzie wyjscia. Chyba, że złamiesz jej serce. Uznam, że wrócił dawny Luke. - zaśmiał się na ostatnie zdanie.

Chyba ma rację. Nie chcę, żeby potem cierpiała z mojego powodu. Już i tak sporo mi tego zawdzięcza. Tylko co ja mam z nią teraz zrobić?

- Może ją wypuścimy? - zapytałem od niechcenia.
- Czekaj. Zawołam Asha. On nad tymi papierami wszystkimi siedzi, więc pewnie orientuje się czy ściga nas policja czy nie.
Zgodziłem się, po czym ponownie wziąłem łyka napoju.

Chłopak dzwonił do Irwina, natomiast ja zastanawiałem się, czego tak właściwe chcę. Do teraz sądziłem, że tylko dobra i bezpieczeństwa. Ale czy na pewno?

Po chwili, przyszedł Ashton. Przyznam, że nieźle mu wczoraj przywaliłem. Miał śliwę pod okiem i rozciętą wargę.
- Czego? - warknął.
Wstałem i podszedłem do niego.
- Potrzebuję informacji o tym, czy policja nas szuka.
- Nic mi o tym nie wiadomo. A co?
- Mam zamiar wypuścić Lucy.
- A idź w cholerę z nią. Jak jej nie było, nikt mnie nie bił, za to, że się do kogoś dobieram. Wróciła i odrazu jakieś problemy. - w sumie nie spodziewałem się takiej reakcji. Sądziłem, że będzie chciał ją tu zostawić.
- Czyli może wyjść?
- Oczywiście. Może i jest dobra, ale jak nie ta, to inna się znajdzie. - z tym się zgodzę. - Mike, musisz jej przemówić do rozsądku, że nie może nic nikomu pisnąć o nas słowa.
- Umowa stoi. - powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
-Czemu on? - rzuciłem oschle.
- Bo Ty nie poradził byś sobie z zadaniem. Czyż nie?
- Ta. - stwierdziłem krótko, po czym wróciłem do picia.

Czas zapomnieć o dziewczynie, która namieszała mi w głowie.

Zniszczona; HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz