15

3K 347 15
                                    

Chciałem jechać od razu do domu, jednak chłopaki mieli inne plany.
- Eee, Baek, gdzie jedziemy?
- Na pizzę! - krzyknął podekscytowany Byun.
- W sumie to ok, bo i tak nie mamy nic do jedzenia w domu - powiedziałem trochę (bardzo) mniej entuzjastycznie jak on.
Jechaliśmy około 15 minut, omijając przy tym 2 pizzerie. Najwyraźniej Baek zawsze musi jeść w ,,Orchidei" - swojej ulubionej pizzeri. Najgorsze jest to, że znajduje się ona na drugim końcu miasta! Siedzieliśmy w ciszy, co było bardzo niepodobne do Baekhyun'a. On zawsze miał coś do powiedzenia, nawet jeśli było to coś głupiego i zupełnie nie na temat. Aby rozluźnić trochę atmosferę postanowiłem włączyć radio. Po chwili wszyscy razem śpiewaliśmy i śmialiśmy się.
Gdy w końcu dotarliśmy pod ,,Orchideę" w świetnych humorach wysiedliśmy z auta. Szybkim krokiem, bo byliśmy bardzo głodni, podeszliśmy do drzwi prowadzących do lokalu. Otworzyliśmy je i weszliśmy do środka. Nie było tam za dużo osób. Klimat tego miejsca bardzo mi odpowiadał. Była to śliczna pizzeria z fototapetą storczyka na ścianie, ciemnymi drewnianymi ławkami obszytymi na siedzeniach beżową skórą i stolikami, także ciemnymi i drewnianymi. Zajęliśmy miejsce przy oknie. Po chwili podeszła do nas młoda kelnerka. Była ładna, ale w niczym nie dorównywała Hunniemu. Jej długie brązowe włosy spięte były w koński ogon, czyli tak zwanego kucyka, ubrana była w jeansowe rurki i białą podkoszulkę. Przez biodra miała przewieszony bordowy fartuszek, niezbędny w jej pracy. Na jej piersi zauważyłem plakietkę z napisem Machiko.
- Dzień dobry - powiedziała z firmowym uśmiechem, po czym położyła menu przed każdym z nas. Powoli oddaliła się w stronę kasy, a my w tym czasie zajęliśmy się przeglądaniem menu. Nie mogłem się zdecydować. Za duży wybór. W końcu postawiłem na zwykłą pizze z salami. Klasyk. Po chwili znowu podeszła do nas ta sama dziewczyna, pytając, czy może już odebrać zamówienia. Pokiwaliśmy głowami. Pierwszy zabrał głos Baek:
- Poproszę małą pizzę numer 15, sok pomarańczowy i do tego sos czosnkowy - szatynka pośpiesznie zapisywała wszystko w swoim notesiku.
- Ja poproszę małą 23 z podwójnym serem, a do tego Coca-colę - Sehun uśmiechnął się w jej stronę.
- Mała 18, tylko bez oliwek, sos czosnkowy i sok bananowy - powiedziałem zwięźle.
- Coś jeszcze? - spytała patrząc po każdym z nas.
- Nie, dziękujemy - Baekhyun zabrał głos za nas wszystkich.
- W takim razie proszę chwilkę poczekać, zamówienia będą gotowe za jakieś piętnaście minut - zabierając od nas menu udała się do kuchni.
- Wiadomo już, co spowodowało pożar? - zagadał Baekkie.
- Jeszcze nie, ale podejrzewam, że to moja sąsiadka. Często zostawiała odkręcony gaz w kuchence, ale zawsze ktoś zwracał jej na to uwagę, gdy tylko poczuł ten nieprzyjemny zapach. Niestety teraz mogło być trochę za późno. I tak szczęście, że nie było żadnych ofiar śmiertelnych. Dobrze, że Luhan wyciągnął mnie wtedy z domu - uśmiechnął się do mnie, co bez zastanowienia odwzajemniłem.
- Nie ma za co, nie musisz dziękować - zaśmiałem się.
Dalej rozmowa się jakoś ciągnęła. W końcu przyszły nasze zamówienia. W ciszy jedliśmy posiłek. Gdy już kończyliśmy usłyszeliśmy dźwięk przychodzącego SMS'a. Baekhyun oderwał się od jedzenia i sprawdził, co ktoś mu napisał.
- To Chan, muszę jechać.
- Coś się stało? - zapytałem zaniepokojony.
- Zrobił sobie coś z ręką, jest w szpitalu.
- Dobra, ale jak my mamy wrócić? - zapytał Sehun. W sumie faktycznie, nie pomyślałem o tym.
- Zamówcie taksówkę, czy coś - powiedział spanikowany i szybko opuścił lokal. Nie miałem już zbytnio ochoty dokończyć swojej pizzy, Sehun chyba zresztą też. Podeszliśmy do kasy zapłacić. Głupio mi było prosić o to Sehuna, ponieważ sam zostawiłem wszystkie pieniądze w domu, ale musiałem.
- Hunnie?
- Tak?
- Bo ja tak jakby nie mam czym zapłacić...
- Nie ma sprawy, zapłacę za nas - uśmiechnął się pogodnie w moją stronę.
Po około pięciu minutach wyszliśmy z pizzeri.
- To ja zadzwonię po taksówkę - oznajmiłem.
- Dobra.
Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem odpowiedni numer.
- Dzień dobry, chciałbym zamówić taksówkę, pod pizzerie ,,Orchidea"
- Przykro mi, ale wszystkie taksówki są teraz w trasie w zupełnie innym kierunku, nie będą mogły po pana przyjechać.
- Ah, no trudno. Do widzenia - mruknąłem zrezygnowany.
- Do widzenia.
Podeszłem do Hunniego.
- Niestety, ale wszystkie taksówki są zajęte.
- W takim razie musimy iść na nogach.
- Nie mamy innego wyjścia.
Zaczęliśmy iść w stronę domu. Nagle usłyszęliśmy grzmot. Z nieba zaczęły spadać małe przeźroczyste krople. Świetnie. Jeszcze tego brakowało!

--------------------------------
To do następnego :*

Przypadkowy SMS HunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz