Sehun niechcący wysyła SMS'a do Luhana, zamiast do Kai'a-swojego ukochanego. Co z tego wyniknie?
Paring: główny-Hunhan, pobocznie-Sekai, Chanbaek, Sulay
Ostrzeżenia: sceny erotyczne, czasem mogą pojawić się przekleństwa
Równo o piętnastej trzydzieści pięć zacząłem się przygotowywać. Wziąłem prysznic, ubrałem się, pomalowałem się lekko, ułożyłem włosy, wypsikałem się perfumami, założyłem buty, kurtkę i wyszedłem z mieszkania. Spóźniłem się trochę. Jakieś dziesięć minut. Zauważyłem, że Sehun już siedzi na ławce i na mnie czeka. Pogoda nas nie rozpieszczała. Wiał bardzo zimny wiatr i chyba zbierało się na deszcz, ale mimo tego chłopak miał na sobie tylko bluzkę z krótkim rękawkiem, rurki i adidasy. Nie zastanawiając się dłużej ściągnąłem z siebie kurtkę i podszedłem do chłopaka zarzucając mu ją od razu na ramiona. Ten tylko na mnie spojrzał.
- Nie wystarczy ci, że już wyglądasz jak żywy trup? Chcesz się jeszcze bardziej przeziębić? - zakpiłem, jednak dało się wyczuć w moim głosie troskę. Naprawdę się o niego martwiłem.
- Przepraszam. Jakoś całkiem wyleciało mi z głowy to, żeby się ubrać - odpowiedział.
- Sehun, nie możesz zapominać o takich ważnych rzeczach - przytuliłem go, ale ten ku mojemu zdziwieniu odepchnął mnie.
- Wybacz, ale mieliśmy porozmawiać - nagle z nieba lunął deszcz. - Lepiej stąd chodźmy, zaraz całkiem tu zmokniemy - pokiwałem twierdząco głową jednocześnie zgadzając się na jego propozycję. Skierowaliśmy się w stronę najbliższej kawiarni. Zajęliśmy stolik, a chwilę później podeszła do nas kelnerka w średnim wieku.
- Co państwu podać? - zapytała z firmowym uśmiechem.
- Ja dziękuję - odpowiedział bez zastanowienia Sehun.
- Dwa razy szarlotka i dwie kawy - powiedziałem, a dziewczyna zaczęła szybko spisywać nasze, a właściwie moje zamówienie w małym notesiku.
- Coś jeszcze? - dopytywała.
- Nie, dziękujemy. Tyle nam w zupełności wystarczy - uniosłem kąciki moich ust ku górze.
- Dobrze. Zaraz dostarcze państwa zamówienie - kelnerka odwróciła się i poszła do kuchni przekazać co mają robić. Spojrzałem na Sehuna. Nie rozmawialiśmy dopóki na naszym stole pojawiły się ciasta i gorące napoje. Tylko patrzyliśmy. Właściwie to ja patrzyłem, bo Oh ciągle odwracał wzrok. Zacząłem jeść przerywając to wgapianie się w młodszego. Podczas gdy ja wszamałem już całą szarlotkę, ta należąca do Sehuna nie została nawet tknięta, podobnie jak kawa.
- Dlaczego nie jesz? - zapytałem.
- Wiesz, jakoś nie mam ochoty...- uśmiechnął się do mnie przepraszająco.
- Sehun masz to zjeść do cholery! - krzyknąłem. Byłem pewien, że w tym momencie oczy wszystkich klientów zwrócone były w naszą stronę. - To znaczy, widziałeś siebie w lustrze? Nic nie jesz. Hunnie, ja wiem że jest ci ciężko, ale nie możesz się głodzić - Chłopak tylko westchnął i nabił na widelec malutki kawałek ciasta, a następnie włożył go do ust, niesamowicie się przy tym krzywiąc. Przecież jadł szarlotkę, a nie na przykład wątróbkę (bez obrazy dla fanów wątróbki XD).Chwilę później napił się łyka napoju i odłożył kubek ze szczękiem.
- Zadowolony? - zapytał ironicznie.
- Przecież ledwo to dotknąłeś! Jak tak dalej pójdzie, to nabawisz się jakiejś anoreksji! - i znowu wszystkie osoby znajdujące się w tym pomieszczeniu gapiły się na nas.
- Przestań, ludzie patrzą - syknął przez zaciśnięte zęby.
- Najwyraźniej nie mają własnego życia! - dalej krzyczałem zdenerwowany.
- Chodź, idziemy stąd - chłopak wyciągnął banknot, położył go na stół, a następnie złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z lokalu. Przestało padać, więc na spokojnie mogliśmy pogadać na dworze, w czasie spaceru. - Co w ciebie wstąpiło Luhan?!
- Przepraszam. Po prostu uważam, że powinieneś więcej jeść, o ile w ogóle coś jesz...- złagodniałem.
- Lulu, to co jem i ile jem, to tylko i wyłącznie moja własna sprawa - powiedział całkiem spokojnie.
- Nie powiedziałbym - mruknąłem pod nosem, a chłopak udał, że tego nie słyszał i dalej kontynuował swoją wypowiedź.
- A jeżeli chodzi o to, co wydarzyło się wczoraj, to naprawdę cię przepraszam. Wiem co mogłeś sobie pomyśleć, ale to nieprawda. Poprostu tyle co zerwałem z Jonginem. Zrozum, zostałem zraniony i teraz trudno będzie mi ponownie tak mocno komuś zaufać - mówił, a z jego oczu wypłynęła pojedyńcza łza. Zatrzymałem się, a Sehun razem ze mną. Starłem kropelkę z jego twarzy i mocno go przytuliłem.
- Rozumiem. Przepraszam, że wtedy tak na ciebie naskoczyłem. Nie panowałem nad sobą i powiedziałem o kilka słów za dużo. Hunnie, poczekam ile będzie trzeba, ale daj mi szansę, dobrze? - chłopak spojrzał na mnie zaszklonymi oczami.
- Dobrze.
Złapałem go za rękę i razem ruszyliśmy w stronę jego mieszkania. Weszliśmy do niego. Postanowiłem rozpakować Huna, bo on sam jeszcze tego nie zrobił. Kazałem młodszemu usiąść, a ja sam zacząłem krzątać się po pokoju. Gdy już uporałem się z ubraniami i rzeczami Sehuna za cel obrałem kuchnię. Otworzyłem lodówkę w której była tylko parówka i jedno jajko. W szafce zostały jeszcze ostatki chleba. Miałem małe pole do popisu, no ale ja nie dam rady? Wrzuciłem parówkę do garnka, a jajko dałem na patelnię. Chwilę później wszystko było gotowe. Parówkę przeciąłem na pół, ale nie do końca, następnie wygiąłem tak, by powstało serduszko i wcisnąłem w nią wykałaczkę. Do środka symbolu miłości dałem jajko i położyłem wszystko na talerz dodając dwie kromki chleba. Zaparzyłem jeszcze dwie herbaty i wróciłem do młodszego, który przez ten cały czas nie odzywał się tylko robił coś na swoim telefonie. Postawiłem przed nim jedzenie.
- Co to ma być? - zapytał wskazując na talerz.
- Jedzenie. Musisz to zjeść. Od teraz będę pilnował twojej diety.
- Ugh, Luhan. Mówiłem ci że nie mam kłopotów w jedzeniem.
- Ja myślę, że jednak masz. Wystarczy na ciebie spojrzeć! Sama skóra i kości! A twoja lodówka święci pustkami, więc nie wmawiaj mi że nie masz problemów z odżywianiem! Choć teraz nie kłam... - chłopak nic nie odpowiedział, tylko wziął się do jedzenia. Chyba w końcu moje słowa przemówiły mu do rozumu. Nie chciałem na niego krzyczeć, ale jak widać tylko to poskutkowało. Dziesięć minut później połowa przygotowanego przeze mnie posiłku zniknęła w brzuchu Sehuna. Na początek tyle mi wystarczy. Z zadowoleniem odniosłem talerz do kuchni, a resztki wyrzuciłem do kosza na śmieci. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Był to oczywiście Sehun.
- Luhannie, może zostaniesz na noc?
- Z przyjemnością.
Chyba jednak tego nie pożałuję.
----------------- Przepraszam że tak długo niczego nie dodawałam, ale nie miałam weny! Okarzcie mi łaskę! Na przeprosiny macie misio-Kaia, czy coś, newermajnd XD
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.