Inna twarz

53.2K 2.1K 43
                                    

Nick



Patrzyłem jak odchodzi z Brittany i nie potrafiłem zdecydować, czy powinienem być na nią wściekły czy wręcz przeciwnie. Gdy przypomniała mi się jej zadowolona miną , zaśmiałem się głośno . Ona jest niemożliwa. Każda dziewczyna próbowałaby być miła, abym zwrócił na nią uwagę. Emily , bo właśnie tak zwrócił się do niej mój brat  jest inna. Bezczelna, odważna ,zna swoją wartość. Tomas spojrzał na mnie i nie wiedział o co chodzi.

-Nick co to było? O co chodzi między tobą, a Emily?- sam chciałbym wiedzieć.

-Ta dziewczyna jest tak bezczelna , że aż niesamowita. Długo ją znasz? Zawsze jest taka?- chciałem się czegoś o niej dowiedzieć.

-Znam ją 1,5 roku i tyle u mnie pracuje. Jest najlepszym pracownikiem, a także świetna dziewczyną. Żartuje z klientami, potrafi z nimi rozmawiać. Niektórzy przychodzą do nas, tylko aby z nią porozmawiać.- tłumaczył spokojnie, a ja nie mogłem uwierzyć w to co on mówi.

-Pożartować? Przecież ona jest tak nieznośna , że dziwię się, że ktokolwiek do ciebie przychodzi! - on chyba był ślepy ,albo przed nim grała grzeczną.

-Nie wierzysz mi? Przyjdź jutro do sklepu, tak żeby cie nie widziała, a sam się przekonasz.- spojrzałem na nią. Jest naprawdę ładna i jeśli to prawda co mówi Tomas, to chyba ma dwie osobowości.

-OK będę.-odpowiedziałem po chwili.

Zostałem jeszcze godzinę, gdy miałem już wychodzić podszedłem do Emily się pożegnać.

-Hej złośnico! Dasz buziaka na dobranoc?-posłałem jej uśmiech , który potrafi zmiękczyć każdą laskę. Uniosła brew i mi się przyglądała.

-Już to przerobiłam i nie mam ochoty na powtórkę. Byłam, widziałam, kupiłam koszulkę na pamiątkę, nie ma czego wspominać.- czy ona ma na wszystko odpowiedz? 

- Oj, a mi się wydaje ,że masz bardzo dobre wspomnienia z chwil ze mną.- zaśmiałem się i nie dawałem za wygraną.

- Jasne, tak dobre , że aż się boje iść spać, żebyś mi się nie przyśnił AS!- krzyknęła i się odwróciła.

-Jestem Nick i wolałbym ,żebyś tak mnie nazywała.- spojrzała na mnie z rozbawieniem.

- Och będę Cię nazywać jak mi się podoba......AS!- i poszła do stolika.

Wyszedłem z baru, a po pół godz byłem już w domu. Ta dziewczyna zalazła mi za skórę i ciągle mam ją w głowie. Nie wiem co się ze mną dzieje, bo zawsze lubiłem bezproblemowe panienki. Szybko seks i nic więcej.

Następnego dnia wieczorem przyjechałem do Tomasa. Emily mnie nie widziała i chciałem zobaczyć czy naprawdę jest inna .

-Hej braciszku. Co słychać? Głowa boli po imprezie?- zapytałem jak tylko wszedłem do jego biura.

- Żyje i to najważniejsze! Nie jest źle. Przyszedłeś przekonać się o tym co mówiłem?- i drań śmiał się ze mnie.

-Uważaj, bo oberwiesz! Jest w pracy?- uniósł brew i się uśmiechnął.

-Oczywiście, że jest, jak zawsze. Spójrz.-pokazał na monitory.

Wtedy spojrzałem na ekran gdzie były pokazem kamery ze sklepu. Czułem się dziwnie ,jak podglądacz. Emily obsługiwała jakiegoś starszego mężczyznę i śmiali się oboje. Mówiła mu jak poszłaby z nim chętnie na dyskotekę i bawiliby się do rana. Facet uśmiechnął się tylko nieśmiało i powiedział ,że gdyby był młodszy to już by ja podrywał , tak ładna i słodka dziewczyna nie powinna być sama. Żartowali jakiś czas, a ja poczułem zazdrość ,że ze mną tak się nie zachowuje. Spojrzałem na brata

-To niemożliwe! Dla mnie wcale nie była miła!-krzyknąłem zdezorientowany.

- Jak w ogóle się poznaliście?  Co się stało , że jest taka dla ciebie?- przypomniałem sobie tamten wieczór.

-Parę minut przed zamknięciem wpadłem tutaj do ciebie, a ona stała za ladą i tańczyła. Muzyka grało głośniej ,więc mnie nie zauważyła. Wtedy powiedziałem jej , że na miejscu jej szefa zwolnił bym ją i żeby nie udawała ,że tańczy bo nie potrafi.- Tomas patrzył na mnie z niedowierzaniem.

-Naprawdę zachowałeś się jak dupek i nie dziwię się już, dlaczego tak cię nazywa! Ona uwielbia tą pracę, kontakt z ludźmi. Ja sam pozwałam jej włączyć muzykę, gdy zamyka.- spojrzałem jeszcze raz na jej roześmianą twarz i postanowiłem , że zaproszę ją dziś na kolacje, abyśmy zaczęli od nowa.

Wypiłem kawę w jego biurze i rozmawialiśmy o zbliżających się świętach. Wyszedłem z biura, gdy Emily zamykała sklep. Podszedłem blisko niej i wyszeptałem.

-Hej piękna!-podskoczyłam na mój widok, ale szybko doszła do siebie.

-Jeszcze tego tu brakowało! Co tu robisz AS?- odpowiedziała i przewróciła oczami.

-Chcę cię zabrać na kolacje.-widziałem jak zaciska pięści i próbuje nie wybuchnąć.

-Zapomnij!- wzruszyłem ramionami udając obojętność.

-Och rozumiem, nie chcesz ze mną wyjść na miasto, bo najchętniej zabrałabyś mnie do swojego łóżka. Nic dziwnego , że zgrywasz niedostępną jak tchórz.- powiedziałem z udawaną obojętnością.

-Jesteś nieznośny! Nie jestem tchórzem i z całą pewnością nie mam na ciebie ochoty!- na to czekałem. Uniosłem brew i spojrzałem jej oczy.

-Udowodnij!- uniosła podbródek i widziałem , że się zgodzi.

-Ok to tylko kolacja , darmowa pizza nikomu nie zaszkodziła.- wyszliśmy na zewnątrz i gdy podeszliśmy do samochodu usłyszałem jak mówi.

-Mój Boże jesteś taki przewidywalny!- odwróciłem się, a ona się śmiała i patrzyła na mój sportowy samochód.

-O co ci chodzi?- otworzyłem jej drzwi i słyszałem jak szeptała ;

-Pewnie do tego masz jeszcze skórzaną kurtkę...- cholera faktycznie mam pomyślałem.

Pojechaliśmy do centrum. Spoglądałem na nią od czasu do czasu, a ona patrzyła w boczna szybę.  Zatrzymałem się od restauracją. Emily się rozejrzała i zaczęła się śmiać.

-Restauracja?  Nic z tego!- nie wiedziałem o co znowu chodzi.

-Dlaczego? Co tym razem ci nie pasję?- zapytałem i wziąłem głęboki oddech.

- Przepraszam, ale zapomniałam zabrać swojej sukni balowej i korony księżniczki.- pokazała na swoje jeansy i koszulkę.

-Wyglądasz świetnie. Chodź.- wysiadłem i otworzyłem jej drzwi.

-Idziemy tam na Twoje ryzyko AS!- podałem jej rękę, ale mnie zignorowała i poszła pierwsza.





-

Przystojny ASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz