To nie jest tak jak myślisz!

23.5K 1.1K 30
                                    

Emily



- A więc to był ten pieprzony problem w pracy!- powiedziałam na głos.

Dziewczyna szybko odwróciła się w moją stronę. Miała długie ciemne włosy i czarne oczy. Była bardzo ładna, ale to co zwróciło moją uwagę była męska koszulka. Ona miała na sobie czarną koszulkę Nicka!

-Kim jesteś? I jak tu weszłaś?- zapytała i już nie wyglądała na wystraszoną, a raczej złą. Podeszłam bliżej i spojrzałam jej w oczy.

-To ja powinnam Cię o to zapytać laluniu. Co tu robisz?- wycedziłam przez zęby i zaciskałam pięści. Podniosła dumnie głowę jakby była panią domu.

- Jestem Lucia.Przyjechałam wczoraj do Nicka. A Ty?- to dlatego tak się spieszył. Skoro czekała na niego tutaj.

-Jestem jego narzeczoną. Mam kluczę. -podniosłam je do góry i pokazałam.

-Nie mówił ,że ma kogoś. - powiedziała cicho jakby sama do siebie.

-Gdzie on teraz jest?- zapytałam i modliłam się aby nie było go w domu. Uśmiechnęła się do mnie i przygryzła wargę.

-Och, jest na górze. Jeszcze śpi. Mieliśmy wyczerpującą noc. - powiedziała to w taki sposób, sugerując upojną noc razem. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. To tylko głupi sen. To nie może być prawda. Zaraz się obudzę i zobaczę Nicka obok siebie.

Otworzyłam oczy , ale nadal widziałam tą laskę przed sobą. Byłam bliska furii i miałam ochotę wytargać ją za włosy. Chyba zobaczyła to w moich oczach , bo odsunęła się i zasłoniła brzuch. Odruchowa spojrzała w tamtą stronę i zauważyłam, że jest w ciąży. Brzuch nie był duży. Wyglądało gdzieś na 4 miesiąc.

-Jesteś... jesteś w ciąży?- ledwo dałam radę to powiedzieć.

-Jak widać. To dziecko Nicka, gdybyś chciała wiedzieć.- odpowiedziała, a mi cały świat się zawalił. Musiałam się o coś oprzeć , bo straciłam siłę w nogach. Poczułam łzy na policzku i szybko je wytarłam.

-To niemożliwe. Kłamiesz!- krzyknęłam do niej i usiadłam na krześle. Podeszła do mnie i słodkim głosikiem powiedziała

-Przykro mi , ale Nick jest mój. - odsunęłam się od niej i zaczęłam iść na górę.

-Zamknij się zdziro. Gdybyś nie była w ciąży już dawno wyrwałabym Ci wszystkie kudły!-krzyknęłam i odwróciłam się do niej. Oddychałam głęboko aby się uspokoić. Muszę być twarda powtarzałam sobie w myślach. Nie pokazać jej słabości. Inaczej będzie miała przewagę.

-Co Ty robisz? Gdzie idziesz?- zapytała wystraszona i szła za mną. Posłałam jej fałszywy uśmiech.

-A co myślałaś ,że grzecznie wyjdę? Na to liczyłaś prawda? - zapytałam i czekałam na jej reakcje. Widać było ,że właśnie tego chciała. Pozbyć się mnie stąd. Ale lalunia sie przeliczy, bo ja nie jestem słabą laską, która ucieka od problemów. Tego nauczyli mnie bracia i ojciec. Stawać z problemami do walki, a ja miałam ochotę komuś przyłożyć i już wiedziałam komu.

-Co chcesz zrobić?- próbowała zagrodzić mi drogę, ale pobiegłam prosto do jego pokoju.

Gdy weszłam jeszcze spał. Biedaczek, musiała go bardzo wymęczyć skoro nie obudziły go nasz krzyki. Ściągnęłam z niego kołdrę i otworzył oczy.

-Co się dzieje?- przetarł zaspane oczy.

-Em? Co tu robisz?- podniósł się i zobaczyłam ,że był w samych bokserkach. Jak zwykle przystojny! Emily opanuj się przecież masz mu skopać tyłek , a nie się zachwycać! skarciłam się w myślach.

-Też się cieszę ,że Cię widzę....AS!! Właśnie miałam przyjemność poznać Twój problem w pracy. Bardzo ładny. - wykrzyczałam , a on spojrzał na dziewczynę za mną. Teraz już był wystraszony.

-To nie jest tak.....-nie dałam mu dokończyć.

-Zamknij się rozumiesz! Nie pogrążaj się bardziej! - wyrwałam się, gdy złapał mnie za rękę. Miałam ochotę go rozszarpać. Wczoraj mi się oświadczył, a w nocy przeleciał inną laskę. I jeszcze ona jest z nim w ciąży.

- Nie potrafisz utrzymać kutasa w spodniach? Nie wiesz do czego służą prezerwatywy?- zapytałam go i pokazałam na jej brzuch.

-Emily to nie jest moje dziecko! Wszystko Ci wytłumaczę. - zaczął szukać ubrania , a ja miałam już wszystkiego dość.

-Jasne, że nie. Przecież to wszystko to głupi koszmar. Jestem dalej na plaży i zaraz obudzę się obok mojego narzeczonego prawda?- zapytałam z kpiną. Spuścił wzrok i chciał mnie objąć.

-Przepraszam.- tego było już dla mnie za wiele. On chyba ze mnie kpi.

-Za co mnie przepraszasz dupku?! Za kłamstwa? Za to, że zrobiłeś tej zdzirze dziecko? Za co?!- przestałam nad sobą panować i czułam ,że zaraz się rozpłaczę. Nie mogłam mu pokazać jak bardzo mnie zranił. Uderzyłam go w twarz, aż się zachwiał. Dziewczyna za mną zaczęła piszczeć i podbiegła do niego. Gdy go dotknęła on tylko patrzył mi w oczy.

-To nie jest tak jak myślisz.....pozwól mi wytłumaczyć.- próbował kolejny raz, ale dla mnie przestał istnieć. Widok ich razem zabolał bardzo mocno. Czułam ja moje serce się rozpada.

-Nienawidzę Cię! Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj! - krzyknęłam i pobiegłam na dół. Moja tama puściła i zaczęłam płakać. Upadłam na dole na kolana i nie miałam już siły. Usłyszałam krzyki na górze

-Coś Ty jej powiedziała Lucia?!

-Nic. Tylko ,że śpisz. -usłyszałam ten jej słodki głosik.

Co za zakłamana suka. Powiedziała mi wszystko. A on myślał ,że się nie dowiem, że będzie go kryła? Podniosłam się i wyrzuciłam klucze na stół. Spojrzałam ostatni raz na pierścionek i położyłam obok. Jego oświadczyny i słowa , to wszystko były kłamstwa.

-Em nie rób tego!- krzyknął i stanął na górze schodów. Spojrzałam w jego stronę i powiedziałam

-Żegnaj AS!- a pózniej ile sił w nogach pobiegłam na zewnątrz. Wiedziałam ,że nie pobiegnie za mną, bo był bez ubrania. Musiał się ubrać, a ja miałam czas zniknąć.

-Cholera jasna Emily. Nie uciekaj!- krzyczał za mną.

Wybiegłam na ulicy i pobiegłam przed siebie. Gdy już nie miałam siły biec dalej, usiadłam za jakimś drzewem i płakałam. Dlaczego mi to zrobił? Wiedziałam , że mnie skrzywdzi. Zapewniał ,że tego nie zrobi, a jednak to zrobił. Co ja mam teraz zrobić? Muszę zniknąć. Nie mogę pojechać do taty , bo tam mnie znajdzie. Reszta rodziny jest daleko. Boże pomóż mi. Poczułam na sobie krople deszczu.

-Pięknie, jeszcze tego mi brakowało. Co ja Ci zrobiłam?- zapytałam i spojrzałam w niebo.

Wyjęłam telefon i zastanawiałam się do kogo zadzwonić? Kto mi pomoże zniknąć na pewien czas.
Po chwili przyszła mi na myśl jedna osoba.

-Sprawdzmy czy to prawda, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. - i wybrałam numer.



Jak myślicie do kogo zadzwoniła? Co zrobi teraz Nick? Jak Wy byście zareagowały na jej miejscu?

Dzięki za gwiazdki i komentarze. Dzięki nim mam siłę do pisania :)

Przystojny ASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz