forty eight

17.5K 1K 405
                                    

Dylan

- Zostaw tego browara! - krzyknął do mnie Tyler, zabierając mi piwo z ręki - O co ci chodzi? - spytałem lekko podchmielony.

- O ten tramwaj co nie chodzi! - warknął w moją stronę, na co tylko wywróciłem oczami - O to, że zanim Alex przyjdzie ty będziesz nawalony jak meserszmit! - machnąłem tylko ręką - Bla, bla, bla, gadasz jak moja mamusia - rozłożyłem się na kanapie, po czym automatycznie się zerwałem i spojrzałem na zegarek - Tyler łap! - rzuciłem w chłopaka kluczykami od auta - Jedziesz po Alex! - puściłem mu oczko i z powrotem walnąłem się na łóżko. Chłopak bez słów opuścił dom, co przyniosło mi ogromną ulgę, a jednocześnie mogłem wrócić do picia mojego piwa.

- Wiecie, że znam język włoski? - spytał równie pijany Dylan, przerywając przy tym ciszę panującą w mieszkaniu - Taa? - spytał ledwo Cody - A no - Sprayberry wyszczerzył się, po czym zsunął się z kanapy prosto na dywan, wylewając przy tym kieliszek czerwonego wina.

- To powiedz coś po włosku - rzuciłem w stronę chłopaka leżącego na podłodze - Paszoł won! - krzyknął uradowany Dylan - Z tego co wiem, to to nie jest włoski - parsknął śmiechem Christian - Naprawdę? -spytał zdziwiony - Czyli znam jeszcze jeden język? - uśmiechnął się, na co wraz z Cody'm spuściliśmy głowy.

To będzie długa noc.

Alex

Wraz z Lukey'em czekaliśmy przed moim domem na to, aż ktoś łaskawie po nas przyjedzie. Tego wieczora pogoda nie za bardzo dopisywała. Chłodny wiatr otulał moje odkryte łydki, doprowadzając moje ciało do okropnych dreszczy. Po chwili poczułam na sobie kurtkę, Luke postanowił zaryzykować chorobą i oddał mi swoje nakrycie.

Namówienie go na ten wyjazd było nie małym wyczynem. Mówił, że jak chcę to mogę jechać sama, ale ja i tak wiedziałam, że w głębi duszy tylko tak mówi. Po godzinie namawiania w końcu zmiękł i postanowił razem ze mną pojechać.

Po kilku minutach zobaczyłam czarnego range rover'a Dylan'a. Uśmiechnęłam się pod nosem na podjeżdżający samochód. Po wejściu do pojazdu, ku mojemu zdziwieniu za kierownicą zobaczyłam nie Dylan'a, a Tyler'a. Nie wiedziałam co się dzieję.

- Gdzie Dyl... - nie dał mi dokończyć - Nie pytaj - zaczął kręcić głową - Ja póki co boję się tam wrócić - wyglądał tak poważnie, że w mojej głowie rodziły się najczarniejsze scenariusze - Boże Tyler co się tam dzieję? - spytałam lekko poddenerwowana - Bo oni już tam piją i jak wyjeżdżałem to było z nimi źle i tak się obawiam, że nie będziemy mieli do czego wrócić - odetchnęłam z ulgą, na wieść, że o nic poważnego, jednakże zostawianie ich samych w domu, nie jest za dobrym pomysłem. Połączenie Cody'ego i Dylan'a na trzeźwo jest niebezpieczne, a co dopiero po pijaku?

~*~

- Uff - odetchnął Tyler po podjechaniu pod dom - No nieźle - spojrzałam na dom, który wywarł ogromne wrażenie na mnie, jak i na Lukey'u - Wchodzimy? - spytał Tyler trzymając klamkę, na co ja tylko przytaknęłam, a już po chwili tego żałowałam.

- Dylan dlaczego ten dywan jest czerwony!? - krzyknęłam na pół nagiego Sprayberry'ego, leżącego na dywanie - Okres ma chłopak - dopowiedział Cody uśmiechając się ledwo - Dom wariatów - krzyknęłam, po czym zajęłam miejsce na sofie.

- Gdzie O'Brien? - spytał spokojnie Tyler - W ogrodzie pieli - parsknął Dylan - Tyler - spojrzałam na chłopaka - Idź po jakąś ścierkę i wytrzyj ten dywan, ogarnij Dylana, a przede wszystkim go ubierz, ja idę do Dylanka - uśmiechnęłam się.

- Idę z tobą - powiedział poważnie Luke'a.

Po wyjściu z pomieszczenia, skierowaliśmy się w stronę miejsca, z którego dochodził czyjś śpiew, chociaż osobiście nazwałabym to wyciem.

In my dream's you're with me...

Byliśmy coraz bliżej.

We'll be everything I want us to be
And from there, who knows?

W tamtej chwili wiedziałam, że Dylan śpiewa Shawn'a Mendes'a.

Maybe this will be the night that we kiss for the first time.

- Dylan do jasnej ciasnej! - krzyknęłam na chłopaka, który siedział w szklarni - Alex?! - spojrzał na mnie zmieszany - Nie, twoja mama - przewróciłam oczami - Co ty tak właściwie tu robisz? - spytałam już spokojniej - Usuwam chwasty nie widzisz? - spojrzałam na roślinki powyrywane z ziemi - Idioto wyrwałeś wszystkie pomidory! - warknęłam na niego, po czym złapałam go za rękę i wyprowadziłam na zewnątrz.

- O hej Lukey - Dylan zaśmiał mu się w twarz, na co Hemmings w ogóle nie zareagował - Dlaczego nie powiedziałeś nam o tym wypadku? - zaczął z powrotem Dylan

- Jakim wypadku? - spytał zdenerwowany i zdezorientowany Robert - Tylko mi nie mów, że od urodzenia masz taki ryj - parsknął O'Brien. Widziałam zaciśnięte pięści Luke'a. Błagałam, żeby nie dał się sprowokować przez pijanego Dylana.

- Daj mi swoje zdjęcie, bo moja babcia nie wie jak pedał wygląda - zaczął z powrotem Dylan, kiedy byliśmy w drodze do mieszkania - Fajna koszulka, made by wieś? - zaczął śmiać się sam do siebie - Masz nogi jak skrzyżowanie drogi - trzymałam Hemmings'a, z nadzieją, że wytrzyma - Wiesz co? Lubie żółty kolor, ale twoje zęby to przesada - nerwy puściły.

Luke wyrwał mi się i ruszył w stronę O'Brien'a. Pobiegłam do domu po Tyler'a. Kiedy wróciliśmy zobaczyłam jak Dylan zadaje ciosy leżącemu blondynowi. Posey szybko do nich podbiegł i rozdzielił. Podleciałam do Luke'a, po czym pomogłam mu wstać.

- Wychodzimy - powiedziałam do Tyler'a - A ty nawet się do mnie nie odzywaj! - pokazałam palcem na równie zmasakrowanego jak Hemmings - O'Brien'a.



✉ hi, dylan o'brien ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz