fourty five

17.8K 1K 278
                                    

Dylan

Dlaczego ja jestem taki głupi? Dlaczego potrzebowałem roku czasu, aby doszedł do mnie fakt, że kocham Alex, kocham ją na zabój. Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Alex najprawdopodobniej jest szczęśliwa z Luke'm, a ja mam Britt, której chyba nie kocham. Może to tylko przywiązanie? Może miała być tylko moim murem, torującym moje uczucia do Alex? Jestem zagubiony we własnych myślach...

~*~

Siedzieliśmy w jakimś fast - foodzie, zajadając się przepysznymi frytokebabami. Susan i Britt postanowiły wrócić do domu, Robertson nie ukrywała tego, że nie chce być w towarzystwie Alex, a mi to było na rękę.

- I tak cię zabije - dziewczyna skierowała swoją wypowiedź do przestraszonego Dylan'a - A teraz nie schowasz się do szafy cioto - warknęła do niego, pochłaniając kolejną frytkę. Zaczęliśmy spoglądać na siebie z chłopakami, zachowanie dziewczyny trochę nas...przestraszyło? Nigdy taka nie była, ale nie dziwiliśmy się jej, Sprayberry przesadził, moja biedna kruszynka - Co tak siedzicie jakbyście mieli kołka w dupie? - burknęła do nas.

- Przepraszam sis - wyjęczał Dylan z pełną buzią - Ja naprawdę nie chciałem, jest mi strasznie przykro, wybaczysz mi kochana? - wytrzeszczał oczy, próbując udawać kota ze Shrek'a.

- Zastanowię się - dziewczyna starała się być poważna, ale po chwili wybuchnęła śmiechem - Jasne, że ci wybaczam! - krzyknęła - Ale jak coś, to wykupujesz mi prywatną wizytę u ortopedy - uśmiechnęła się, łapiąc się za krzyż, na co wybuchnęliśmy śmiechem.

- Warta tego chociaż była? - wtrącił się Cody - Chyba tak - wyszczerzył się chłopak.

- A jak się nazywa? - spytałem, dołączając się do tej jakże interesującej konwersacji. Nastała chwila ciszy, a Dylan wyglądał na kompletnie zmieszanego - Nie mów, że nie wiesz? - myślałem, że się uduszę.

- Nie wiem - spuścił głowę w dół - A masz chociaż jej numer? - zadałem kolejne pytanie - Też nie - wyjęczał chłopak.

- To po jaką cholercie to wszystko było?! - krzyknęła wzburzona Alex - Widziałaś jej cycki? - dziewczyna usiadła zrezygnowana - Z takim podejściem nigdy nikogo nie znajdziesz - burknęła, a między nami nastała niezręczna cisza.

- Za trzy dni mam urodzinki! - zaczął Dylan po dłużej chwili - Tak, a za pięć wyjeżdżamy - Tyler wyraźnie posmutniał - Zdaję sobie z tego sprawę i mam taki mały pomysł - wyszczerzył się - Już się boje - przewróciłem oczami i czekałem na to, co takiego wymyślił.

- Może w ten dzień pójdziemy do jakiegoś dobrego klubu hmm? - spytał podekscytowany chłopak - Jestem za! - krzyknęła dziewczyna - A będę mogła wziąć Lukey'a?

- Jak się pogodzicie - dorzuciłem - O to się już nie martw - warknęła w moją stronę.

- Jasne - odpowiedział jej Dylan - Możesz wziąć nawet ciocie, ważne, żebyś ty była - uśmiechnął się.

- Ooo! - dziewczyna usiadła koło chłopaka i zamknęła go w szczelnym uścisku - Uwielbiam cię idioto! - krzyknęła dziewczyna - Ja ciebie też - Sprayberry odwzajemnił uścisk.

- Jak wszyscy to wszyscy - Tyler wraz z Cody'm, dołączyli się do uścisku, nie chciałem być gorszy, a przede wszystkim nie chciałem marnować okazji do przytulenia Alex, więc w mgnieniu oka, tworzyłem z nimi wielki grupowy uścisk.

Spojrzałem na zegarek, zdając sobie sprawę, że jest już przed 22.

- Alex musimy cię odwieść do domu - dziewczyna tylko przytaknęła i razem z chłopakami ruszyliśmy do samochodu, a następnie odstawić Smith na miejsce.

~*~

- Widzimy się jutro? - spytała dziewczyna już poza samochodem, posyłając nam swój uśmiech.

- No oczywiście - powiedzieliśmy zgodnie.

- To do jutra! - krzyknęła i dodatkowo pomachała w naszą stronę, a następnie zniknęła za drzwiami swojej klatki.

Miałem ochotę rzucić się na dziewczynę, wyznać jej swoją miłość i żyć długo i szczęśliwie. Boże Dylan, nie jesteś w pieprzonym fanfiction - powiedziałem do siebie, zapalając silnik i ruszając do domu.

✉ hi, dylan o'brien ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz