Rozdział 2

374 27 5
                                    


Po skończonym śniadaniu od razu pobiegłam do swojego pokoju. Musiałam się zastanowić w co się ubrać, w końcu za miesiąc będę chodzić już tylko w mundurku. Stanęłam przed szafą i zaczęłam grzebać w stercie ubrań. Ostatecznie zdecydowałam się na biały top i jeansową spódnicę. Kiedy weszłam pod prysznic, mogłam sobie pozwolić na oczyszczenie z nadmiaru emocji. Trochę ochłonęłam, ale w dalszym ciągu nie mogłam uwierzyć że dostałam się do tej szkoły. Rodzice tyle mi o niej opowiadali, odkąd pamiętam, temat New England Academy zawsze był na językach. Kiedy składałam aplikację, doskonale wiedziałam że chcę być w tabunie drugim, czyli przyrodniczym. Rodzicom niezbyt spodobał się ten pomysł, chyba liczyli na to że dołączę do tabunu społecznego, tak jak oni. Ale ja od zawsze marzyłam właśnie o tym tabunie. Z tego co słyszałam, szkoła jest podzielona na cztery tabuny: społeczny, przyrodniczy, artystyczny oraz sportowy. Nie wiedziałam czego powinnam spodziewać się po tej szkole, to była dla mnie totalna nowość. Do tej pory uczyłam się w domu, czasem kiedy o tym myślałam to skręcało mnie w brzuchu. Kiedy wyszłam spod prysznica, szybko się ubrałam i poszłam poszukać Waltera, mojego kierowcy. Znalazłam go w kuchni, gdzie rozmawiał z ogrodnikiem.
- Cześć Walter! - powiedzialam wesoło.
- Dzień dobry Sarah - przywitał mnie serdecznie - jak ci mija dzień?
- Oh, jak na razie to cudownie! Czy mógłbyś zawieźć mnie do centrum? Muszę zrobić szkolne zakupy - poprosiłam.
- Oczywiście, proszę po mnie przyjść kiedy będziesz gotowa do wyjścia.
- Super, to za pół godziny będę gotowa! - zawołałam i pobiegłam na górę. Próbowałam zrobić jak najszybszy makijaż, ale moja ręką odmówiła mi posłuszeństwa, cała się trzęsła. Rozprowadziłam nierówno podkład, a tusz do rzęs odbijał mi się powiece. Przeklnęłam pod nosem ale mówiłam sobie ' spoko, wyluzuj, nic ci nie zepsuje tego dnia'. I tego się trzymałam. Poprawiłam makijaż na tyle, żeby wyglądać jak człowiek. Spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy i pobiegłam na dół. Okazało się że Walter czeka już na mnie w samochodzie. Kiedy wyszłam na dwór, dopiero zobaczyłam jaka jest dzisiaj piękna pogoda. Słońce przyjemnie muskało moją twarz, a wiatr przyjemnie szumił. Kiedy wpakowałam się do auta, Walter od razu zasypał mnie pytaniami na temat New England Academy. Cierpliwie odpowiadałam na wszystkie jego pytania, cieszyło mnie to że ktoś cieszył się razem ze mną.
- Gdzie jedziemy najpierw? - zapytał kiedy powoli dojeżdzaliśmy do centrum miasta.
- Chyba najpierw pojadę po mundurek - odpowiedziałam.
- Świetnie, sklep z mundurkami jest akurat tutaj za rogiem - ciekawe jakie mają tam mundurki, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Walter wysadził mnie przed samym sklepem - poczekam tutaj na ciebie - powiedział. Uśmiechnęłam się i szybko wytoczytał się na ulicę. Sklep był nieduży ale przytulny. Czułam się trochę zagubiona wśród tych wszystkich sweterktów, koszul i krawatów. Uratowała mnie sympatycznie wyglądająca ekspedientka.
- Dzień dobry kochanie, szukasz ubrania do konkretnej szkoły? - pokiwałam głową.
- Tak. Konkretnie do New England Academy - odpowiedziałam.
- Cudownie, idź zaczekaj sobie, o tam - pokazała mi kanapę - zaraz przyniosę ci cały zestaw. Wyglądasz mi na rozmiar 8, zgadłam?
- Dokładnie - powiedziałam z uśmiechem i poszłam na wskazane przez nią miejsce. Zobaczyłam że na kanapie siedział chłopak, wygladał na mojego rówieśnika. Miał gęste brązowe włosy i bladą karnację. Przełknęłam ślinę i usiadłam obok. Chlopak spojrzał na mnie, i odsunął lekko. Chwilę siedziałam w ciszy, rozglądając się wokół siebie.
- Cześć - powiedział nagle chlopak - Ty też do New England Academy? - zapytał.
- Tak - odpowiedziałam - skąd wiedziałeś?
- Intuicja. A tak na prawdę to jest jedyny sklep w tym mieście gdzie możesz kupić ubrania do tej budy - zaśmiałam się pod nosem - Tyler Line - przedstawił się, i od razu uścisnęliśmy sobie ręce.
- Sarah Finneagan, miło mi cię poznać - przywitałam się - ty też jedziesz pierwszy raz?
- Nie - odparł - jestem na drugim roku - westchnęłam smutno. A już liczyłam na to że ktoś znajomy będzie mi towarzyszył - Ale domyślam się że ty jesteś świeżakiem.
- Strzał w dziesiątkę - powiedziałam wesoło. Zaczynałam lubić tego chłopaka.
- Jaki tabun? - zapytał, wyraźnie zaintrygowany moją osobą.
- Drugi - odparłam. Chlopak uśmiechnął się szeroko.
- Żartujesz? Ja również jestem w tabunie przyrodniczym! - zawołał. Moje oczy rozbłysły jak gwiazdy.
- Naprawdę? O, kurczę ale super! - musiałam się powstrzymać przez wybuchem emocji - opowiedz mi, jak tam jest? - Tylerowi widocznie to zaimponowało. Uśmiechnął się łobuzersko i nachylił się po przodu.
- Jest cudownie - zaczął - myślę że nie ma ucznia, który nie czułby się tam jak w domu - mówił, ale nagle przerwała nam ekspedientka.
- Gotowe chłopcze! Trzy białe koszule, dwa swetry oraz zielony krawat - powiedziała i podała mu zapakowany zestaw.
- Świetnie, dziękuję - odpowiedział i wręczył jej gotówkę.
- A jeśli o ciebie chodzi kochanie - zwróciła się do mnie - twoje ubrania przyniosę ci za chwilę - ogłosiła i odeszła. Tyler westchnął ciężko.
- Myślę że jeszcze wrócimy do tej rozmowy - mruknął - jedziesz pociągiem do szkoły? - kurczę, nie przemyślałam tego.
- Tak - odparłam szybko.
- Fajnie, bo ja też, to daj mi swój numer, spotkamy się na peronie - bez namysłu podałam mu swój numer - Dzięki, to do zobaczenia - powiedział serdecznie.
- Miło było cię poznać Tyler - pożegnałam go. Chlopak uśmiechnął się szeroko.
- I nawzajem Saro - po czym wyszedł. W głębi duszy czułam że właśnie zyskałam pierwszego przyjaciela. To było świetne uczucie.

RozporządzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz