Rozdział 21 (4/5)

263 36 5
                                    

Wpatrywałam się otępiała w mojego chłopaka. Wiedziałam, co znaczyły jego słowa, ale nie chciałam tego do siebie dopuścić. Josh wracał do ojczyzny. Zostawiał mnie.

– Na ile wylatujecie? – spytałam, czując wielką gulę w gardle.

– Nie wiem. Marcus, mój manager,  nie powiedział mi nawet po co.

– Co będzie z Gabem?

– O niego się nie martw. Wynajęliśmy mu mały dom bezpośrednio obok mojego. Czynsz za pierwsze dwa lata opłaciliśmy z góry. Po prostu wprowadzi się wcześniej.

Pokiwałam głową i poczułam zbierające się pod moimi powiekami łzy. Wybiegłam z restauracji. Nie chciałam, by widział jak płaczę. Po chwili jednak dogonił mnie, złapał za nadgarstek i obrócił tak, że stałam twarzą do niego.

Wpatrywałam się w jego smutne oczy, a on w moje. Poczułam jak łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Josh widząc to, przytulił mnie.

– Cśś...Będzie dobrze – próbował mnie pocieszyć.

– Nie będzie – szloch wstrząsnął moim ciałem.

– Posłuchaj, Tracy. Nie pozwolę, by to wszystko się tak skończyło. Nie mogę cię stracić. Wymienimy się skype'ami i kontakt się nie urwie, zobaczysz. Nie martw się, przetrwamy to.

Popatrzyłam na niego. W jego oczach tliła się iskra nadziei. Pokiwałam głową, po czym drugi raz dzisiaj się pocałowaliśmy.

– Chcesz, bym cię odwiózł do domu?

– Tak, muszę to wszystko przetrawić.

– W takim razie chodźmy do samochodu.

Wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę mojej posiadłości. Kiedy przemierzaliśmy drogę, grały radosne piosenki, które tak bardzo nie pasowały do naszej sytuacji.

Josha też one denerwowały, więc wyłączyłam radio. Teraz słyszałam tylko wulgaryzmy, ze strony mojego chłopaka, które mruczał pod nosem pod adresem Marcusa.

– Będzie dobrze – tym razem, to ja próbowałam go uspokoić. Stwierdziłam, że muszę być silna dla niego. – To mój nick na skypie – powiedziałam, wyciągając małą karteczkę, którą znalazłam w torebce. Napisałam na niej swoją nazwę, po czym mu ją podałam. Wziął ją do ręki, a gdy staliśmy na światłach przeczytał i cicho się zaśmiał.

– Pizzaprincess584?

– Miałam dziesięć lat, gdy ją wymyśliłam. Chyba za niedługo ją zmienię – przewróciłam oczami,  lecz w duchu cieszyłam się, że choć na chwilę odwróciłam jego uwagę od tego, co zbliżało się tak nie ubłagalnie.

– To słodkie – uśmiechnął się. – Mój to JoshL687.

– Ty chociaż masz jakąś normalną.

Po chwili wysiedliśmy z pojazdu. Popatrzyłam na niego smutno. Zostało nam tak mało czasu razem.

– Do jutra! – powiedziałam,gdy poczułam łzy pod powiekami, po czym pobiegłam do swojego pokoju i totalnie się rozkleiłam. Dlaczego jego wyjazd tak na mnie działał?

Against The Past I-III √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz