Rozdział 34 - Brandon

139 19 3
                                    

Piątek, 20 luty 2016, godz. 13:37

Siedziałem w klasie, czekając na koniec lekcji. Miałem już serdecznie dość dzisiejszego dnia - o niczym innym nie marzyłem, jak o tym, by wreszcie pójść  przeprosić Kelly. Wczoraj zachowałem się potwornie.  Nie powinienem sprawić, by płakała, ale to, co się stało było nieodwracalne. Nie zapanowałem nad swoimi emocjami, czego bardzo żałowałem.

Dodatkowo, nie mogłem się nikomu wygadać, gdyż mój najlepszy przyjaciel nie przyszedł na pierwsze kilka lekcji, a potem, resztę uwagi poświęcił tej nowej w naszym roczniku. Nie chciałem mu przeszkadzać, bo uznałem, że może ona pomoże zapomnieć mu o nieodwzajemnionym uczuciu do Blacksville.

Gdy zadzwonił upragniony dzwonek, szybko zebrałem swoje rzeczy i ruszyłem do wyjścia. Wyminąłem Connora, który również w tym czasie kończył lekcje.

Podszedłem pod jej szkołę, gdzie czekałem dwadzieścia minut, jednak nigdzie nie mogłem dostrzec Kelly. Z tego powodu udałem się do mieszkania rodziny Jones.

Zapukałem do drzwi, które po chwili zostały otworzone przez blondynkę. Na mój widok posmutniała i chciała zamknąć wejście do domu, ale ją powstrzymałem.

– Kochanie, proszę, musimy pogadać. Chcę to wyjaśnić...

– Nie nazwywaj mnie tak –warknęła – Nie masz mi nic do wyjaśnienia – dodała spokojniej, krzyżując ręcę.

– Mam. Zachowałem się podle, wiem to i przepraszam. Strasznie tego żałuję. Ja byłem po prostu zazdrosny, rozumiesz? Wcale nie chciałem cię uderzyć, celowałem w ścianę, musiałem jakoś wyładować emocje... Nie chcę cię stracić, przez swoją głupotę... Nie mam ochoty się z tobą kłócić, pragnę, byś to zrozumiała. Nie wiem, czy mi wybaczysz, ale bardzo mi na tym zależy. Nie mogę patrzeć, jak jesteś smutna. To dla mnie zbyt bolesne. Nie jestem idealny - nikt nie jest. Popełniam błędy, a tamta sytuacja zdecydowanie była jednym z nich. Zrozumiem, jeśli nie będziesz mnie chciała widzieć, odzywać się, jeśli ze mną zerwiesz – powiedziałem, starajac się powstrzymać negatywne uczucia, które kotłowały się w moim wnętrzu – lecz pragnę, by to była świadoma decyzja– powiedziałem, wpatrując się w nią z nadzieją.

– Muszę to przemyśleć – odparła, patrząc mi w oczy.

××××××××××××××××××××××××××××××××××
Hej :D
To już koniec maratonu :)
Dziękuję, że ze mną tu byliście i życzę miłego wieczoru C:

Matlenea

Against The Past I-III √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz