Rozdział 12 - Kelly

199 29 3
                                    

Wtorek, 3 luty 2016, godz. 17:31

Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do wizjera, przez który zobaczyłam Blacksville. Otworzyłam jej, po czym gestem zaprosiłam do środka.

Brunetka weszła niepewnie, nerwowo spoglądając na mnie. 

– Jeju, dziewczyno, uspokój się! Przecież nic ci takiego nie zrobię! – odezwałam się zirytowana.

– Nie?

– No jasne, że nie. Chciałam się tylko dowiedzieć paru spraw, a nie mordować z okrucieństwem!

– To pytaj. Co chcesz wiedzieć?

– Dlaczego nie powiedziałaś mi, że Josh jest sławny?

– To był jego "sekret" tu, w Ameryce.

– Jesteśmy przyjaciółkami!

– Czy ty byś mi zdradziła jakąś tajemnicę Brandona?! Taką, która mnie nie dotyczy?!

– Nie.

– No właśnie.

– Kiedy ci o tym powiedział?

– Na randce.

– Wróci do Stanów?

– Prawdopodobnie tak.

– Cieszysz się na jego trasę? To super sprawa.

– Nawet nie wiesz jak bardzo! – powiedziała z ogromnym entuzjazmem. Odrobinę zbyt dużym.

– Czy o czymś jeszcze nie wiem?

– No...

– Gadaj!

– Jadę tam z Joshem! – prawie wypiszczała, a ja patrzyłam na nią zdziwiona.

– To super! Szkoda, że Brandon nie jest muzykiem...

– Można o nim powiedzieć, że jest sportowcem. Dla niego to na razie tylko hobby, ale kto wie? Może kiedyś ktoś go też odkryje, tak jak Josha? 

– Zamierzałaś mi o tym powiedzieć?

– O czym?

– O wyjeździe.

– Tak, zaraz po tym, jak mój chłopak miał cię poinformować o swojej karierze.

– Zostawisz mnie tu samą na te dwa miesiące? – spytałam z żalem.

– Na trochę więcej – uśmiechnęła się przepraszająco. – Poza tym, nie będziesz sama. Brandon, Gabe i Connor powinni dotrzymać ci towarzystwa.

– Oni nie chodzą ze mną do szkoły...

– ...jednak mają możliwość z niej z tobą wracać w niektóre dni. A w te, w które nie będą mogli, zostaje ci  odwiedzanie Movenera. On też musi czuć się bardzo samotny. Przecież są telefony, skype, więc będziemy do siebie dzwonić, pisać... Przetrwamy to. Ja i Leather jakoś sobie radzimy.

– Kto to Leather? – spytałam podejrzliwie.

– Josh. To jego nazwisko. W końcu ci nie powiedział?

– Najwyraźniej zapomniał. A tak w ogóle, co będziesz robić w tej trasie?

– Śpiewać.

– Ty śpiewasz?! Czemu mi nie mówiłaś?!

– Bo nie pytałaś – mrugnęła do mnie.

– Zaprezentuj swoje umiejętności.

– Teraz?

– Tak.

– Nie mam jakiegoś strasznego talentu...

– Tracy, ty jedziesz w trasę koncertową! Nie kłam! Dawaj, już!

Dziewczyna postanowiła już nie protestować i zaśpiewała utwór Imagine Dragons - Radioactive.

Jej głos był wspaniały. Nie dziwiłam się, że dostała tę propozycję.

Gdy skończyła, zaczęłam bić głośne brawo. Ona patrzyła na mnie lekko speszona.

– "Nie mam talentu", tak?! – spytałam oburzona.

– No...

– Masz i to ogromny! Kiedy wylatujesz?

– Już chcesz się mnie pozbyć? – zaśmiała się.

– Ludzie muszą jak najszybciej usłyszeć ten głos! – przewróciła oczami na moje słowa.

– Mówisz zupełnie jak Leather. Jesteście w zmowie?

– Gdybyśmy byli, to wiedziałabym wcześniej, kim jest. – powiedziałam, po czym uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. – Jaka ja jestem niegościnna! Chcesz coś zjeść?

– Nie, ja już muszę się zbierać.

– Okay.

– To do zobaczenia!

– Do zobaczenia!

Wyszła, a ja zamknęłam drzwi. To, że ona nie była głodna, nie znaczyło, że ja też. W rzeczywistości bardzo chciałam coś zjeść, ale wiedziałam, że nie mogłam. Musiałam schudnąć, by lepiej wyglądać.

××××××××××××××××××××××××××××××××

Nieciekawa ciekawostka: ten rozdział powstał częściowo, gdy byłam u fryzjerki. Pisać można wszędzie! xD







Against The Past I-III √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz