Tydzień po naszym pierwszym, wspólnym spotkaniu, po raz kolejny stanąłem koło domu czerwonowłosej i zapukałem do drzwi. Umówiliśmy się, że w ten dzień zabiorę ją do Gabe'a.
W ostatnim czasie, codziennie przychodziłem do Loreine, by mogła z kimś porozmawiać. Dziewczyna zawsze cieszyła się z mojej obecności oraz obdarowywała najpiękniejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałem. Tak było i tym razem - Smith stanęła przede mną, unosząc wysoko kąciki ust.
Podziwiałem ją. Największe wrażenie budziła we mnie tym, że pomimo zdarzeń, które miały miejsce, potrafiła się przemóc i pójść do kogoś, kto mógł przypomnieć jej o tragicznej przeszłości. Na to, trzeba umieć się zdobyć.
Oczywiście, uprzedziłem Movenera, że z kimś do niego wpadnę, ale on, na szczęście, nie robił z tego powodu żadnego problemu. Chciał poznać osobę, którą miałem zamiar przyprowadzić.
– Idziemy już? – spytała Lor, a ja przytaknąłem i chwyciłem ją pod ramię, po czym udaliśmy się do mieszkania Gabriela.
Gdy byliśmy już na miejscu, dziewczyna wzięła głęboki wdech, a następnie zapukała do drzwi. W progu stanął czarnowłosy chłopak, który przywitał się z nami, po czym zaprosił gestem do środka.
– Jestem Gabe, a ty? – zwrócił się do Smith, kiedy znajdowaliśmy się już w salonie. Czerwonowłosa nie odpowiedziała, tylko zdjęła okulary przeciwsłoneczne.
– Loreine...?
– Tak, to ja – uśmiechnęła się.
– Kobieto, nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłem, gdy zawieźli cię do psychiatryka! Nic ci tam nie zrobili?
– Nie rozmawiajmy o tym, proszę... To naprawdę nieciekawe miejsce. Dzięki za troskę. Nie musiałeś się martwić, w całym życiu zamieniliśmy tylko kilka słów...
– Musiałem. Wydawałaś się tam być najnormalniejszą osobą, a oni cię tak potraktowali... To normalne, że w taki sposób przeżywałaś to, co się stało...
– Już jest dobrze – posłała mu uspakajający uśmiech. – Mam takie pytanie: zerknąłbyś na moje szkice? Lucas twierdzi, że się na tym znasz...
– Nie znam...
– Nie kłam, Gabe – wtrąciłem się do rozmowy.
– No dobrze – westchnął Amerykanin. – Pokaż mi swoje prace – powiedział, a dziewczyna z uśmiechem wręczyła mu szkicownik. Chłopak ze skupieniem przeglądał kartki, zatrzymując się na chwilę przy każdym rysunku.
– Twoje szkice są genialne! Wow, jestem pod wrażeniem!
– Mówiłem – szepnąłem, a ona się zaśmiała.
– Dziękuję. Może pokażesz mi jakieś swoje obrazy? – zadała pytanie, wskazując na sztalugę.
– Okay. Nie są tak dobre, jak twoje szkice... – zaczął, ale postanowiłem mu przerwać.
– Są. Ah, ci artyści...
– Przypominam ci, że ty też jesteś jednym z nas – stwierdził czarnowłosy, idąc po płótna. Po kilkudziesięciu sekundach, pojawił się przed nami z kilkoma dziełami. Angielka oglądała malowidła w skupieniu, a ja, jako, że już je widziałem, przyglądałem się jej reakcji. Nie wiedziałem do końca dlaczego, ale kąciki moich ust samoistnie ruszyły do góry.
– Są po prostu genialne – powiedziała. – Najbardziej podoba mi się ten – wskazała na obraz, utrzymywany w szarych barwach.
– To "samotność". Wiele dla mnie znaczy.
– Cudowny, naprawdę.
– Dziękuję. Napijecie się czegoś? Mam kawę i herbatę...
– Ja z miłą chęcią – stwierdziła z uśmiechem Lor.
– Okay. Herbatę, prawda?
– Kawę.
– Było blisko – zaśmiał się.
– Bez cukru, może być z mlekiem – dodała szybko.
– Rozumiem. A ty, Luke?
– Czarną herbatę, poproszę.
Amerykanin pokiwał głową i poszedł do jakiegoś pomieszczenia. Po chwili, wrócił z kilkoma kubkami, które położył przed nami, również biorąc jeden z nich.
Pijąc przyniesione napoje, rozmawialiśmy o różnych rzeczach. W pewnym momencie, nasza konwersacja zeszła na temat mieszkania Loreine. Gabriel zaproponował, że pogada o tym z Joshem, ale czerwonowłosa z początku nie do końca pochwalała ten pomysł - nie chciała się narzucać. Movener użył jednak takich argumentów, że niechętnie, ale zgodziła się, by przedyskutował sprawę jej zakwaterowania z Leatherem.
Po upływie dwóch godzin stwierdziłem, że muszę się już zbierać, a Smith zdecydowała, iż pójdzie ze mną. Przepuściłem dziewczynę w drzwiach, a kiedy sam miałem wyjść, Gabe zatrzymał mnie na kilka sekund.
– Jesteście razem? – zadał pytanie szeptem.
– Nie. Czemu tak twierdzisz?
– Widzę, że ci się podoba.
– Zdaje ci się – odparłem, słysząc głośne chrząknięcie, kontrastujące z cichym tonem naszej konwersacji.
– Idziemy? – odezwała się Lor.
– Tak, jasne – uśmiechnąłem się, podchodząc do niej. Czerwonowłosa chwyciła mnie za rękę i ruszyliśmy w drogę powrotną do naszych domów.
Dlaczego tak nie mogło być na zawsze?
CZYTASZ
Against The Past I-III √
Teen FictionŚwiat Tracy zawalił się w dniu zdrady przyjaciół. Gabe stracił rodzinę w wypadku, po czym został odrzucony przez rówieśników w domu dziecka. Kelly miała duże kompleksy, które doprowadziły ją do anoreksji. Josh to tajemniczy chłopak, który nie wia...