Rozdział 33 - Connor (3/4)

148 21 6
                                    

Piątek, 20 luty 2016, godz. 11:57 

Pobiegłem do klasy, by zdąrzyć przed dzwonkiem. Co prawda, była prawie dwunasta, a ja dzisiaj zaczynałem lekcje o ósmej, ale przed chwilą wróciłem od lekarza, a u niego czekało się naprawdę długo w kolejce na przyjęcie.

Następną w planie miałem matematykę, na którą nie chciałem się spóźnić, gdyż pani stwierdziła, że napiszemy jakiś test, a ja nie miałem zamiaru przychodzić w drugim terminie, gdyż wtedy rozdawła trudniejsze arkusze.

W pośpiechu i z nieuwagi na kogoś wpadłem. Okazało się, że tą osobą była drobna, czarnowłosa dziewczyna, o bardzo bladej cerze i pięknych, zielonych oczach. Zrobiło mi się głupio, więc podałem jej rękę, by mogła wstać. Ona ją chwyciła i po kilku sekundach trzymała się już o własnych siłach.

– Marie – przedstawiła się nieznajoma z francuskim akcentem, wyciągając w moją stronę, swoją szczupłą dłoń – Jestem tu nowa.

– Connor – powiedziałem, powtarzając jej gest. – Stary uczeń, który śpieszy się na matmę, bo inaczej będzie miał przechlapane. A teraz przepraszam, cosinusy wzywają – powiedziałem i szybko odszedłem. Myślałem, że nowo poznana  została w tyle, ale najwyraźniej się myliłem, gdyż po chwili usłyszałem pytanie, padające z jej ust.

– Z którego rocznika jesteś?

– 1998.

– Czyli mamy razem matematykę, tak, jak podejrzewałam – uśmiechnęła się.

– W takim razie chodź szybciej, lepiej się nie spóźniać, gdyż dzisiaj piszemy test.

– Okay – pokiwała głową i ruszyła za mną do sali.

Pech chciał, że byliśmy parę kroków przed klasą, kiedy usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk, kończący przerwę.

– No pięknie – westchnąłem, po czym otworzyłem drzwi sali.

Kiedy tylko przekroczyliśmy próg pomieszczenia, dopadł nas zapach kredy i znacznie gorsza woń perfum matematyczki. Zgadywałem, że po pracy wybierała się na jakąś randkę. Moje domniemania potwierdziło to, że miała całkiem dobry humor.

– Witaj, Connorze. Normalnie wpisałabym ci spóźnienie, ale widzę, że przyprowadziłeś naszą nową uczennicę, Marie – powiedziała nauczycielka, wskazując na ciemnowłosą, stojącą krok za mną. – A teraz usiądź – te słowa były skierowane do mnie, więc wykonałem polecenie kobiety i zająłem miejsce w ławce niedaleko Brandona. – Dzisiaj nie będzie egzaminu – powiedziała, a wszyscy uczniowie popatrzyli na nią z ulgą, a niektórzy nawet wykonali coś na wzór tańca radości. Jedynie mój przyjaciel nie wydawał się być zadowolony. – A teraz, opowiedź nam coś o sobie, Marie. Słuchamy.

– Jestem Marie Argent, przeprowadziłam się tu z Lyonu. Kocham słuchać muzyki i czytać książki – powiedziała, rozglądając się po uczniach, którzy różnie zareagowali na jej słowa. Kiedy zatrzymała swój wzrok na mnie, uśmiechnąłem się do niej pokrzepiająco.

– Dobrze, zajmij jedno z wolnych miejsc – stwierdziła nauczycielka. W klasie znajdowały się tylko dwie puste ławki - jedna po mojej prawej stronie, a druga niedaleko Arlety.

Poczułem ulgę, gdy zmierzała do tej pierwszej. Nie chciałem, by zaufała Arli, ponieważ mogłaby zrobić jej podobne świństwo, co Tracy.

Napisałem do niej karteczkę z wiadomością, iż dokonała dobrego wyboru, a ona cicho się zaśmiała i mi odpisała. Na takiej konwersacji, minęła nam cała lekcja.

Against The Past I-III √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz