Rozdział 7

409 50 10
                                    

  – Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Kiedy cię widzę, zawsze mam ochotę się uśmiechać. Wiem, że nie znamy się długo, ale... Tracy, czy zostaniesz moją dziewczyną?    

Chwilę wahałam się nad odpowiedzią. Trochę zaskoczył mnie tym pytaniem. Znaliśmy się dość krótko, ale też zdążyłam już coś do niego poczuć. Bardzo go polubiłam i nie wiedziałam czy dobrze robię, ale postanowiłam się zgodzić. Nie mogłam przepuścić okazji bycia z tak cudownym chłopakiem. Poza tym, gdybym tego nie zrobiła, mogłoby być między nami dziwnie. Nie chciałam psuć naszej relacji.  

– Tak – powiedziałam z uśmiechem. Josh go odwzajemnił. 

– Dziękuję, że się zgodziłaś. A teraz chodźmy kupić coś Kelly, bo to po to tu przyszliśmy. 

– Josh, zepsułeś atmosferę! – zaśmiałam się. 

– Przepraszam, kotku, ale miałem pomóc dzisiaj mamie w sprzątaniu i trochę się śpieszę – powiedział, po czym chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę sklepów. 

– Jak myślisz, co ona może chcieć? – spytał mnie, wciąż trzymając moją dłoń. Nigdy nie wiedziałam, co ludzie w tym widzą, ale teraz zrozumiałam, dlaczego tak bardzo to lubią.

– Hmm... Myślę, że spodobałyby się jej jakieś kolczyki lub bransoletka.  

– Dobry pomysł. 

Skierowaliśmy się w stronę sklepu z biżuterią. Patrzyłam na różne bransoletki, kiedy rzuciła mi się w oczy srebrna z ozdobnym napisem "Stronger". Odwróciłam się, by pokazać ją Joshowi. Myślałam, że oglądał kolczyki, ale najwyraźniej jego wzrok spoczywał na mnie. Jego uśmiech sprawiał, że sama miałam ochotę się uśmiechnąć.

– Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej – zaśmiałam się. – A teraz pomóż mi coś znaleźć, przypominam, że przyszłam Ci pomóc, a nie wszystko zrobić! – powiedziałam z rozbawieniem.

– Wyluzuj, ja się zbytnio nie znam na tych błyskotkach – powiedział z szerokim uśmiechem. – A z twojej rady chętnie skorzystam.

Zobaczyłam jak chłopak wyjmuje telefon i robi mi nim zdjęcie. Zaśmiałam się z jego zachowania.

– Co sądzisz o tej bransoletce dla Kelly? – spytałam, pokazując mu swoje znalezisko.

– Powinna się jej spodobać – ucieszył się. – Chyba ją wezmę.

Josh długo się nie zastanawiał, tylko kupił to, co mu pokazałam. Kiedy wyszliśmy ze sklepu zwrócił się do mnie:

– Dość szybko się uwinęliśmy. Dziękuję, że mi pomagasz.

– Żaden problem – uśmiechnęłam się.

Skierowaliśmy się w stronę wyjścia z centrum. Josh ponownie wyciągnął w moją stronę dłoń, którą chwyciłam. Spojrzałam na zegarek. Od zakończenia zajęć minęła dopiero godzina. Niesamowite, jak ten czas szybko płynie - parędziesiąt minut temu byłam jeszcze singielką.

Kiedy wyszliśmy, skierowaliśmy się w stronę mojego domu, ponieważ mój chłopak uparł się, że musi mnie odprowadzić. Nie protestowałam zbyt długo. Po drodze mijaliśmy moją ulubioną kawiarnię. Było to niezwykłe miejsce - właściciel bardzo często zmieniał w niej wystrój. Przystanęłam, by przyjrzeć się co tym razem wymyślił. W środku zobaczyłam liczne białe kwiaty i niebieskie ozdoby. Uśmiechnęłam się - tydzień temu na ich miejscu były róże i czerwone serca. Z rozmyślań wyrwał mnie głos bruneta:

– Jak chcesz, to możemy wejść. Szybko się wyrobiliśmy, więc mam jeszcze chwilę czasu. Ja stawiam.

– Wejdźmy – powiedziałam z uśmiechem.

Od progu uderzyła mnie woń kawy. Uwielbiałam ten zapach, bo kojarzył mi się właśnie z tym miejscem. Skierowaliśmy się do kasy, by złożyć zamówienie. Obsługiwał nas Aaron - blondyn, który pracował tu od miesiąca.

– Tracy! Jak się cieszę, że cię widzę! – powiedział, po czym spojrzał na Josha – A to kto? Przedstawisz mnie?

- Aaron, to jest mój chłopak Josh. Josh, to jest mój kumpel Aaron.

Podali sobie dłonie, po czym zamówiliśmy dwa napoje - ja karmelową kawę latte, a brunet czarną kawę. Po zapłaceniu ruszyliśmy do stolika pod ścianą, żeby w ciszy delektować się naszym zamówieniem. Wtedy mi się coś przypomniało.

- Daj telefon - powiedziałam.

Josh już miał wyciągać smartphone'a, gdy przejrzał moje zamiary i się wycofał.

– Nie wykasujesz tego zdjęcia – zaśmiał się.

– Co mam zrobić byś je usunął? – spytałam zrezygnowanym tonem.

– Zrobić sobie ze mną nowe.

– No dobra, wchodzę w to – powiedziałam i przybliżyłam się do chłopaka tak, by mógł nas objąć obiektyw aparatu. Josh pstryknął zdjęcie i ustawił je na tapetę. Roześmiałam się z jego reakcji.

– Czemu to zrobiłeś? 

– A dlaczego nie? Mam piękną dziewczynę, to chyba normalne, że chcę ją widywać cały czas,gdy tylko włączę telefon.

Trochę zawstydziły mnie jego słowa, nie jestem przyzwyczajona do komplementów. Mimo to, to strasznie miłe, że tak mówi. Josh to zauważył i się uśmiechnął. 

Kiedy wypiliśmy nasze zamówienie, wyszliśmy z kawiarni i skierowaliśmy się w w stronę mojego domu. Pomachałam mu na pożegnanie i już miałam odchodzić, ale złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on pocałował mnie w policzek. 

– No, teraz już możesz iść – powiedział, po czym mrugnął do mnie. Mimo, że w byłam w szoku podjęłam próbę uśmiechnięcia się do niego. Najwyraźniej mi się to udało, bo po chwili usłyszałam z jego ust: 

– Pięknie wyglądasz, gdy się uśmiechasz. 

Na jego słowa rozpromieniłam się jeszcze bardziej. 

– Dobra, ja już muszę iść, mam nadzieję, że rodzice nie będą wkurzeni. 

– Okay, to cześć. Dziękuję Ci za dzisiejsze wyjście, było super. 

– To ja Ci dziękuję, nie poradziłbym sobie bez ciebie. To hej! 

Do domu weszłam cała w skowronkach. Usiadłam na łóżku i chwilę po tym dostałam smsa od Kelly. 

Kelly Jones: No i jak tam spotkanie z Joshem? 

Ja: Skąd wiesz, że się spotkaliśmy? 

Kelly Jones: Widziałam jak podszedł do Ciebie po zajęciach. 

Ja: Aaa okay. Było super :D 

Kelly Jones: Pasujecie do siebie. Powinniście być razem :D 

Ja: Ale my jesteśmy razem... ;) 

15 sekund po wysłaniu wiadomości, usłyszałam piosenkę "Irresistible" zespołu Fall Out Boy. Odebrałam szybko telefon i usłyszałam podekscytowany, dziewczęcy pisk. 

- Jejku, tak cieszę! Będziemy mogły chodzić na podwójne randki!- powiedziała, gdy się już trochę uspokoiła. 

- O, czyli ty też kogoś masz! Kiedy go poznam? 

- Na imprezie. Niestety muszę kończyć,  bo widzę zaniepokojoną mamę, a mam szlaban na telefon, więc.. no nie ciekawie. Trzymaj się! 

- Pa! 

Często zadziwia mnie, jak wiele może się zdarzyć jednego dnia. Ile radości mogą dawać najzwyklejsze rzeczy. Cieszę się, że rodzice zapisali mnie na grupę. 











Against The Past I-III √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz