×Proszę, włączcie piosenkę z załącznika, pomoże Wam lepiej wczuć się w ten rozdział ;) Z góry dziękuję :)×
- Przyszłam ci wszystko wyjaśnić - stwierdziła, gdy znajdowała się mniej więcej metr ode mnie - ale nie zrobię tego tutaj, bo jeszcze ktoś mógłby nas usłyszeć. Jeśli chcesz się dowiedzieć, co mam ci do powiedzenia, musisz iść za mną.
Przytaknąłem, patrząc na dziewczynę badawczym wzrokiem. Nie rozumiałem, czemu aż tak obawiała się, by jakaś osoba dowiedziała się o czym rozmawialiśmy, ale zgadywałem, że to po prostu dla niej trudny temat. Czerwonowłosa udała się w stronę centrum miasta, a ja ruszyłem za nią.
Kilkanaście minut później dotarliśmy na plac koło parku, a następnie skierowaliśmy się w stronę tych samych uliczek, przy których mnie wczoraj zgubiła. Smith wyjęła z kieszeni klucz, po czym otworzyła drzwi do jednej z szeregówek i weszliśmy do środka.
Loreine zajęła miejsce na czarnej kanapie, gestem pokazując mi, bym zrobił to samo. Niepewnie usiadłem obok niej, a ona zdjęła okulary przeciwsłoneczne i odłożyła je na stolik. Przez chwilę się do siebie nie odzywaliśmy, a cisza między nami powoli zaczęła robić się męcząca.
– Dzień, który zniszczył mi życie wydawał się być bardzo zwyczajny – zaczęła, starając się opanować emocje. – Właściwie, wszystko zaczęło się wieczorem... Pojechaliśmy wtedy całą rodziną na zakupy. Nic nadzwyczajnego, prawda? Ja też tak myślałam – przerwała, biorąc głęboki wdech. – Na przedostatnim zakręcie przed sklepem mieliśmy wypadek, jednak niewiele z niego pamiętam... Za to wydarzenie, które miało miejsce później, nie zapomnę do końca życia – powiedziała, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. – Obudziłam się w kostnicy, Luke. Najwyraźniej uznali mnie za zmarłą – gdy tylko wypowiedziała te słowa, ciałem dziewczyny wstrząsnął głośny szloch. Niepewnie wziąłem ją w ramiona, próbując dodać czerwonowłosej otuchy. - Spędziłam noc z martwymi ciałami swoich rodziców... Nawet nie wiesz, jak się wtedy czułam... – stwierdziła, łamiącym się głosem. – Płakałam, krzyczałam, a nawet próbowałam odebrać sobie życie... Chciałam do nich dołączyć... Czułam się tak, jakbym miała zaraz zemdleć i czekałam na ten moment, ale on nie nastąpił... Nad ranem przerwałam płacz, myśląc, że to tylko wszystko sen, wytwór mojej wyobraźni... Niestety to była prawda, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Ponownie zaczęłam krzyczeć i walić rękami w ścianę. Tyle negatywnych uczuć naraz, nie odczuwałam jeszcze nigdy... – zaszlochała, wtulając się we mnie mocniej. – Najwyraźniej, ktoś musiał mnie usłyszeć, bo drzwi od kostnicy zostały otwarte. Wszystko działo się tak szybko... Załatwiono jakieś procedury, a ja trafiłam do domu dziecka. Zapewniano mnie, że wszystko będzie dobrze, że się mną zaopiekują, ale to nie była prawda... Nic nie mogło być dobrze, bo jedyne osoby, którym jeszcze na mnie zależało, umarły... – przerwała, nieudolnie próbując opanować szloch. – Nocami dręczyły mnie koszmary... Śniły mi się ich martwe ciała, które czasem ożywały i na moich oczach podcinały sobie gardła... Za każdym razem budziłam się z krzykiem... Któregoś dnia, z domu dziecka przeniesiono mnie do psychiatryka... Tam było strasznie, Lucas. Nie mogłam już tego znieść. Tamtejsi ludzie z każdej strony próbowali wpłynąć na moją psychikę, faszerowali mnie prochami, a ja przecież jestem normalna... Każdy, kto by przeszedł to, co ja, by się tak zachowywał, prawda? – spytała, płacząc jeszcze mocniej, choć nie sądziłem, iż to możliwe. Pokiwałem głową, czując, jak mnie samemu łzy zaczęły napływać do oczu. Jej opowieść mną wstrząsnęła. – Nie wiem, jakim cudem, ale udało mi się uciec. Wiedziałam, że zaczną mnie szukać, więc kupiłam farbę i zmieniłam kolor włosów na czerwony, by nie mogli mnie rozpoznać. Trochę nie wyszło mi na końcówkach, ale to i tak znacznie pomogło mi się zakamuflować... Cudem udało mi się zdobyć to mieszkanie... Na szczęście, właścicielka jest znajomą mojej rodziny i się nade mną zlitowała, pozwalając mi w nim mieszkać przez trzy miesiące... Utrzymuję się z pieniędzy rodziców, które ukryli w jednym z pudeł z szafce na strychu. Żeby je zdobyć, musiałam włamać się do uprzednio własnego domu... Z trudem powstrzymałam się, by nie wziąć noża i nie przejechać nim sobie po gardle, w momencie, kiedy wszystkie wspomnienia powróciły... Od wypadku minęły już ponad dwa miesiące, a ja dalej nie potrafię się pozbierać... Jesteś pierwszą osobą, której to wszystko powiedziałam... – zakończyła, trzęsąc się pod wpływem płaczu.
– Czujesz się lepiej? Chociaż odrobinę? – spytałem, patrząc na jej skuloną sylwetkę.
– Tak. Teraz już chyba wiesz, co miałam na myśli, gdy mówiłam ci o tym, czemu nie umiem patrzeć na świat optymistycznie, prawda? – zachlipała.
– Wiem. Nie musisz mówić już nic więcej – stwierdziłem, a ona kontynuowała poprzednią czynność. Siedziałem z nią do momentu, aż zupełnie się uspokoiła, po czym, kilkakrotnie upewniając się, że wszystko na pewno było dobrze, ruszyłem w drogę powrotną do domu.
CZYTASZ
Against The Past I-III √
Teen FictionŚwiat Tracy zawalił się w dniu zdrady przyjaciół. Gabe stracił rodzinę w wypadku, po czym został odrzucony przez rówieśników w domu dziecka. Kelly miała duże kompleksy, które doprowadziły ją do anoreksji. Josh to tajemniczy chłopak, który nie wia...