Rozdział 5

473 54 10
                                    

Dzisiaj była środa, z pozoru zwyczajny dzień. Byłam w szkole, wynudziłam się na prawie wszystkich przedmiotach i wróciłam do domu. Zjadłam obiad, po czym zabrałam się za odrabianie lekcji. Miałam zadziwiająco mało zadania - tylko dwie strony z matmy i tyle samo z historii. Postanowiłam, że zabiorę się za to teraz, by później mieć więcej czasu wolnego. Tak też zrobiłam.

Kiedy byłam w trakcie rozwiązywania ostatniego ćwiczenia z wojny secesyjnej, mój telefon przypomniał mi o sobie krótką melodyjką charakterystyczną dla przychodzenia sms'a. Zaciekawiona spojrzałam na wyświetlacz. Wiadomość pochodziła od Gabe'a.

Gabriel Movener : Nagła sytuacja. Przyjedź, proszę pod budynek grupy.

Zaniepokojona tym sms'em szybko założyłam trampki, ubrałam skórzaną kurtkę i wyszłam z domu. W drodze sprawdziłam rozkład jazdy. Autobus miałam za 4 minuty, więc przyśpieszyłam kroku. Na szczęście zdążyłam. Zaczęłam się zastanawiać, o co może chodzić. Niestety nie zdążyłam wymyślić wielu teorii, bo po drodze spotkałam Kelly.

– Hej, co tam? - spytała.

– Dobrze.. chyba.

– Dlaczego? Coś się stało?

– Sama nie wiem, zżera mnie niepewność.

– Czyli do ciebie też napisał Gabe?

– Tak! Skąd wiedziałaś?

– Jedziemy tym samym autobusem, wyglądasz jakbyś parę minut temu biegła i jesteś zaniepokojona.

– Byłabyś dobrym detektywem – powiedziałam z uśmiechem.

– Wiem, wszyscy mi to mówią – powiedziała z udawaną powagą i odgarnęła włosy do tyłu, po czym zaczęła się śmiać, a ja razem z nią. Chociaż na chwilę sytuacja stała się mniej napięta, za co byłam jej wdzięczna.

Wysiadłyśmy z autobusu i wtedy zobaczyłyśmy Josha biegnącego w naszą stronę.

– Niech zgadnę, wiadomość od Gabe'a?

– Skąd wiedziałaś? – był równie zdziwiony, jak ja.

– To moja niewiarygodna inteligencja – zaśmiała się.

– Jak myślicie o co może.. – nie zdążyłam dokończyć, bo wtedy dostrzegłam Gabe'a. Wyglądał inaczej. Miał na sobie czarny t-shirt i podarte spodnie, a na nosie okulary przeciwsłoneczne. Jednak nie to przyciągało w nim uwagę, a raczej rozcięta warga i brew. Miał też parę fioletowych siniaków na rękach. Rozszerzyłam oczy ze zdumienia. Nie rozumiałam, kto mógł zrobić mu coś tak okrutnego.

– Gabe, co ci się stało?! – krzyknęła przerażona Kelly, zwracając przy tym uwagę paru przechodniów. Żaden z nich nie przejął się nami na długo.

– Arnold, jeden z moich współlokatorów, mnie pobił.

– Co? Dlaczego? - zdziwiłam się.

– Chodziło mu o to zdjęcie na instagramie. Jakoś znalazł je w internecie. Poznał, że to ja i no cóż... Ma duże problemy z zazdrością oraz panowaniem nad swoimi emocjami. W dodatku mnie nie lubi. Ja już nie mogę tego znieść, to nie pierwszy raz.

Zaczęło mnie dręczyć poczucie winy. W końcu to ja wstawiłam to zdjęcie. Josh zauważył moje przygnębienie i mnie przytulił. Byłam bardzo zdziwiona jego gestem, ale poczułam się znacznie lepiej.

– Próbowałeś o tym powiedzieć przełożonej? – spytała Kelly.

– Tak, ale mi nie uwierzyła. Arn to jej ulubieniec. Uważa, że jest potulny jak baranek, a on to wykorzystuje. Znęca się nade mną i paroma innymi chłopakami, a przed dziewczynami udaje Romeo – prychnął.

Against The Past I-III √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz