Rozdział 36 - Brandon

154 19 9
                                    

Piątek, 20 luty 2016, godz.18:24

Siedziałem w pokoju i starałem się skupić na nauce. Jutro miałem mieć jakiś test, a rodzicom bardzo zależało na tym, bym go zdał, więc otworzyłem podręczniki, mimo że często do nich nie zaglądałem. To był jeden z niewielu egzaminów, na który miałem zamiar się przygotować.

Kiedy usłyszałem dźwięk sms'a, od razu rzuciłem to wszystko i spojrzałem na wyświetlacz. Wiadomość pochodziła od mojej dziewczyny.

Kelly♥: Podjęłam decyzję, ale to nie rozmowa na telefon. Spotkajmy się w parku, przy Loreine Street.

Ja: Okay, o której?

Kelly♥: 7 pm. Czekam przy fontannie.

Pomimo że byłem bardzo zaniepokojony, postanowiłem się opanować. W końcu istniała jeszcze jakakolwiek szansa, iż miała zamiar przekazać mi coś, z czego bym się ucieszył.

Po cichu zszedłem po schodach, a następnie udałem się do przedpokoju, by ubrać buty. Żywiłem nadzieję, że rodzice nie zauważą, iż opuściłem swój pokój.

Otworzyłem drzwi, starając się zrobić jak najmniej hałasu, wyszedłem, a następnie dyskretnie je zamknąłem i ruszyłem na umówione miejsce.

W parku byłem chwilę przed czasem, ale i tak zauważyłem Jones, więc szybko udałem się w stronę dziewczyny.

- Hej - przywitałem się, skutecznie opanowywując zdenerwowanie.

- Cześć - powiedziała, unikając mojego wzroku. To nie zwiastowało nic dobrego. - Nie wiem, od czego zacząć - stwierdziła, tym razem patrząc na mnie. W jej oczach zauważyłem smutek i zakłopotanie. - Nie chciałam, by tak to wyszło... Brandon, bardzo cię lubię i zależy mi na tobie, ale... Chyba się zakochałam... Zdałam sobie z tego sprawę dopiero dzisiaj... Tą osobą niestety nie jesteś ty, przepraszam... Nie mogłabym z tobą być czując, że cię oszukuję... Naprawdę, to uczucie nie jest zależne ode mnie. Musimy zakończyć nasz związek. Proszę, nie miej mi tego za złe - odpowiedziała, a ja zauważyłem łzy, spływające po jej policzkach.

Wpatrywałem się w nią, nie mając pojęcia, co zrobić. Jeszcze nikt, nigdy mnie nie rzucił. Cierpiałem, ale starałem się nie dać tego po sobie poznać. Mi również na niej zależało.

Po chwili zdecydowałem się, że po prostu ją przytulę. Rozłożyłem ręce, po czym zamknąłem ją w szczelnym uścisku.

- Nie płacz - powiedziałem, ale ona nie miała zamiaru przestać.

- Nie gniewasz się? - spytała, łamiącym się głosem.

- Nie - odparłem, po chwili wahania. - Jestem rozczarowny, smutny, zły, rozgoryczony, ale również wdzięczny. Wybrałaś sprawiedliwość, zamiast kłamstwa.

- Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi - szepnęła, ale nie odpowiedziałem. Nie wiedziałem, czy byłbym w stanie, spełnić jej to życzenie.




Against The Past I-III √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz