Epilog

151 10 7
                                    

×Proszę, włączcie piosenkę z załącznika×  

Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo potrafi zranić nas czyjaś śmierć. Wiedziałem, że jest ciężko, ale nie sądziłem, że aż tak...

"Lucas, musisz się otrząsnąć..."

"Jej już nie ma..."

"Zacznij żyć normalnie... "

"Czy ona by chciała, byś tak cierpiał? " 

Wiedziałem, iż ludzie wypowiadający te słowa, chcieli mi pomóc, ale oni nic nie rozumieli... Jedyną osobą, która mogła pojąć to, co czułem, był Gabe. 

Movener bardzo mi pomógł. Często przychodziłem do niego po lekcjach (a czasem nawet w ich trakcie), gdy nie udawało mi się z tym wszystkich poradzić...

Czarnowłosy świetnie doradzał, mówił o tym, jak on przeżywał śmierć bliskich,  dzięki czemu dodawał mi otuchy. Co prawda, dalej tkwiłem w stanie załamania, ale wybił mi z głowy zadręczanie się, że to wszystko przeze mnie...

Jeżeli chodzi o szkołę, to moja popularność nie uległa zmianie, ale reputacja już tak. Ludzie uznali, że stałem się buntownikiem, ponieważ ubierałem się na czarno, często się upijałem i zwiewałem z lekcji. Praktycznie żaden z uczniów (oprócz Connora, Brandona i Marie), nie znał prawdziwego powodu takiego zachowania.

Prawie nikogo nie interesowało, że noszę takie ubrania dlatego, iż dalej tkwię w żałobie. Nie obchodziła ich rola alkoholu, jako chwilowego wymazywacza pamięci o tragedii, która spotkała Lor, ani to, że wagarowałem z wcześniej wspomnianej przyczyny. Nie szukali prawdy, więc uważali, że jest tak, jak sobie wymyślili...

Do dzisiejszego dni pamiętam jej pogrzeb, który został sfinansowany przez Josha. Ta piękna uroczystość miała pomóc nam pogodzić się z faktem, iż Smith odeszła, ale niestety tak się nie stało. Bynajmniej nie w moim przypadku...

Kiedy ciało dziewczyny zostało umieszczone w tym samym grobie, co jej rodziców, przypomniało mi się, jak opowiadała, że została zamknięta w kostnicy. Znowu zrobiło mi się szkoda czerwonowłosej, choć zdawałem sobie sprawę, iż dzięki śmierci wyzbyła się tej traumy. Przez taki sposób rozumowania, sam zacząłem mieć myśli samobójcze, tłumione jedynie przez moją silną wolę, rodzinę i przyjaciół. 

W dalszym ciągu nie umiałem sobie wyobrazić, co czuła ona, będąc sama, bez nikogo, do kogo mogła się zwrócić... 

Loreine potrzebowała mnie, tak ja jej teraz. Dlaczego wszystko musiało się zepsuć chwilę po tym, jak się odnaleźliśmy? Czemu nie mogliśmy "żyć długo i szczęśliwie"?

Minęły dwa miesiące od momentu, w którym zginęła, a ja czułem, jakby to wszystko wydarzyło się ledwie wczoraj... Ciągle posiadałem w pamięci dokładny obraz bladej twarzy czerwonowłosej, smug tuszu, wypływających spod opuchniętych, czerwonych oczu i uśmiechu, który prawdopodobnie miał dodać mi otuchy...

Jednego byłem pewny - wiedziałem, że dotrzymam obietnicy, złożonej jej przed śmiercią. 

Dziewczyna nie chciała umrzeć zapomniana, więc postanowiłem, że znajdę sposób, by ludzie ją zapamiętali. Nie wiedziałem jeszcze, jak tego dokonam, ale na szczęście pomysł przyszedł dość szybko i stał się moim nowym, życiowym celem... 



KONIEC 



××××××××××××××××××××××××××××××××× 

To już koniec tej części. Bardzo pragnę Wam podziękować za to, że aż tu dotarliście i przebrnęliście przez  wszystkie rozdziały, chociaż było ich naprawdę sporo xD Dziękuję również za wszystkie komentarze i gwiazdki oraz za to, że po prostu jesteście tu i czytacie to opowiadanie :D 

Radzę jeszcze nie wyrzucać tej książki z biblioteki, gdyż za niedługo pojawią się rzeczy, które mogą Was zainteresować (m.in ciekawostki o tym opowiadaniu i pewna niespodzianka) :D 

Tymczasem, zapraszam Was do zerknięcia na moje nowe fanfiction "I Got This Role | Dylan O'Brien" (związane z serialem Teen Wolf), które znajduje się już na moim profilu oraz "My friends crush" - przy tych dwóch opowiadaniach planuję się najbardziej udzielać w najbliższym czasie :D

Do "zobaczenia" (mam nadzieję) za niedługo! 

Matlenea 







Against The Past I-III √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz