Środa, 25 luty 2016, godz. 11:13
Przeszedłem przez korytarz i zapukałem do apartamentu mojej dziewczyny.
- Proszę! - usłyszałem jej głos zza drzwi, więc otworzyłem je i wszedłem do środka.
Popatrzyłem na pudełko po pizzy, leżące obok niej na kanapie i uśmiechnąłem się pod nosem. W drugiej kolejności dostrzegłem laptopa, znajdującego się na stole przed nią. Wyglądało na to, że z kimś rozmawiała. Zerknąłem Amerykance przez ramię, by zobaczyć, z kim konwersacja aż tak ją pochłaniała i ujrzałem chłopaka, będącego mniej więcej w wieku Blacksville. Objąłem brunetkę ramionami, a ona się do mnie uśmiechnęła.
- Przedstawię was - stwierdziła. - To jest mój przyjaciel, Connor - powiedziała, wskazując na postać na ekranie. - A to mój chłopak, Josh - poinformowała go, pokazując na mnie.
- Miło mi - wypowiedziałem te słowa, unosząc kąciki ust do góry.
- Mi również - odparł brązowowłosy nastolatek, powtarzając mój gest.
- Josh, może chcesz się przyłączyć do naszej rozmowy? Co prawda pizza się skończyła, ale...
- Nic nie szkodzi - przerwałem jej. - O czym gadacie?
- Aktualnie o różnicach między Anglią a USA - odpowiedział za nią Amerykanin.
- Z miłą chęcią - stwierdziłem z uśmiechem. - Wiem sporo na ten temat.
Konwersowaliśmy przez naprawdę długi czas. Kiedy skończyliśmy porównywanie obu państw, przyszedł czas na inne tematy. Connora ciekawiło, jak to jest być popularnym, więc mu wszystko wytłumaczyłem. Z początku zdziwiłem się, skąd dowiedział się o moim zawodzie, ale Tracy wytłumaczyła mi, że widział nagranie z koncertu Taylor i musiała mu o tym powiedzieć. Nie byłem za to na nią zły.
Kiedy rozmowa zeszła na temat sportu, brunetka jedynie potakiwała, ale tak naprawdę, to wtedy mówiliśmy tylko ja i jej przyjaciel. Okazało się, że jeździł na deskorolce, co mnie bardzo zainteresowało, gdyż kiedyś chciałem się tego nauczyć, jednak nigdy nie mogłem się za to zabrać.
Rozłączyliśmy się dopiero, gdy dochodziła godzina pierwsza po południu.
- To co będziemy teraz robić? - spytała moja dziewczyna.
- Aktualnie, to ja niestety muszę iść, ale mam taką małą radę: ubierz się elegancko na godzinę piątą - powiedziałem, kierując się do wyjścia.
- Dlaczego?
- Zobaczysz - odparłem z uśmiechem, a następnie opuściłem apartament i wyruszyłem, by załatwić odpowiednie rzeczy, które miały mi pomóc w przygotowaniu niespodzianki.
***
Kiedy wszystko było już gotowe, zapukałem do drzwi tymczasowego mieszkania mojej dziewczyny. Otworzyła mi je z uśmiechem na ustach. Ubrała się w czarną, koronkową sukienkę, tą samą, którą nosiła na premierze filmowej.
- Świetnie wyglądasz - stwierdziła, mierząc mnie wzrokiem.
- Ty lepiej - powiedziałem, uśmiechając się.
- Na pewno nie. Z jakiego powodu się tak wystroiliśmy?
- Nie mogę ci na razie powiedzieć, ale wyjdziemy na zewnątrz, więc musisz założyć kurtkę.
- Okay - zgodziła się, po czym poszła poszukać takiego okrycia wierzchniego. - A tobie nie będzie zimno? Skórzana kurtka to chyba za mało.
- Dzisiaj jest wyjątkowo ciepło, dawno nie mieliśmy takiej pogody w zimie, więc wystarczy. Jeśli wzięłaś ze sobą swoją, to będzie odpowiednia.
- Mam - odparła i parę sekund później, założyła ją na siebie.
Dziewczyna wzięła swoją torebkę, po czym podeszła do mnie.
- Idziemy już? - spytała.
- Tak - zgodziłem się, a następnie wziąłem ją pod ramię i opuściliśmy jej apartament, zamykając za sobą drzwi.
Skierowaliśmy się do wyjścia z hotelu, po czym wsiedliśmy do limuzyny, prowadzonej przez wynajętego kierowcę.
Zajęliśmy miejsca i odjechaliśmy z parkingu. Tracy większość czasu oglądała widoki za oknem, a kiedy na mnie spoglądała, na jej ustach formował się szeroki uśmiech.
Gdy wreszcie dotarliśmy do celu, wysiedliśmy z pojazdu i stanęliśmy przed budynkiem. Obok wejścia stał ochroniarz z listą gości. Ustawiliśmy się w kolejce i cierpliwie czekaliśmy.
- Nie wierzę - szepnęła Blacksville, rozglądając się z zachwytem. - To miejsce wygląda na bardzo drogie.
- To najsłynniejsza restauracja w Londynie. Tania nie jest - zaśmiałem się, a dziewczyna skrzyżowała ręcę pod biustem.
- Chcesz, bym straciła tu całą swoją kasę? - spytała oskarżycielskim tonem, ale po chwili się zaśmiała.
- To ja cię zabrałem na randkę, więc to ja płacę - popatrzyłem na nią z rozbawieniem. Myślałem, że to było oczywiste, ale zapomniałem, że brunetka lubiła się ze mną wykłócać, że to ona wydaje pieniądze.
- Ty zawsze za mnie płacisz, daj mi chociaż raz zapłacić za nas obu.
- Za nas obu? Nie mogę.
- Proszę - popatrzyła na mnie wzrokiem kota ze Shreka.
- Bardzo ci na tym zależy, prawda?
- Tak.
- No dobra - westchnąłem - ale nie w tej restauracji.
- Okay - zgodziła się z uśmiechem, a ja przewróciłem oczami. Nie rozumiałem, czemu aż tak bardzo się przy tym upierała.
Gdy po paru minutach zostaliśmy wpuszczeni do środka, udaliśmy się do zarezerwowanych miejsc. Usiedliśmy na nich, a kelner wręczył nam dwie karty menu.
- Co zamawiasz? - spytałem, patrząc na dziewczynę uważnie.
- Nie mam pojęcia. Żadnej z tych potraw jeszcze nie jadłam...
- Okay, w takim razie ja ci coś wybiorę - uśmiechnąłem się.
Po kilku sekundach podszedł do nas pracownik, a ja złożyłem zamówienie. Musieliśmy chwilę poczekać, ale nie przeszkadzało nam to, gdyż przez ten czas rozmawialiśmy o różnych rzeczach.
Kiedy w końcu dostaliśmy potrawy, zaczęliśmy je jeść. Kątem oka starałem się wybadać, czy jej smakowało. Z moich obserwacji wynikało, że tak.
- Tu jest cudownie - powiedziała cicho. - Czuję się jak w jakimś filmie...
- Cieszę się, że Ci się podoba - odparłem z uśmiechem.
To była nasza pierwsza randka, której nikt nie przerwał.
×××××××××××××××××××××××××××××××××
Hej :D
Nie wiem, kiedy wstawię następny (ostatni przed epilogiem) rozdział, ale postaram się, by epilog był jeszcze w tym tygodniu ;)Matlenea
CZYTASZ
Against The Past I-III √
Teen FictionŚwiat Tracy zawalił się w dniu zdrady przyjaciół. Gabe stracił rodzinę w wypadku, po czym został odrzucony przez rówieśników w domu dziecka. Kelly miała duże kompleksy, które doprowadziły ją do anoreksji. Josh to tajemniczy chłopak, który nie wia...