Rozdział 11

309 44 7
                                    

W poniedziałek w szkole rozmawiałam z Kelly o imprezie. Wypytywałam się również o to, co dostała. Cóż mogę powiedzieć? Zżerała mnie ciekawość.
– Kto Ci dał tego misia z napisem "najlepsza"? Brandon? To takie słodkie – powiedziałam, mimo że było to do niego nie podobne. Chodzili ze sobą, więc ta opcja wydała mi się najbardziej prawdopodobna.
– Nie – ucięła krótko i schowała się za podręcznikiem.
– Kelly, kto ci go kupił?
Przez chwilę milczała udając, że książka do matematyki to coś niezwykle interesującego.
– No powiedz... Ja nikomu nie wygadam.
Zerknęłam jej przez ramię. Nie, to było po prostu nie do przyjęcia – czytała jakąś "ciekawostkę" o rachunku różniczkowym. "Koniec z tym" – pomyślałam, po czym zamknęłam jej tą "pasjonującą" lekturę.

– Jones... – pogroziłam jej palcem.

–Od Gabe'a – szepnęła, po czym schowała się za kurtyną włosów.
Uśmiechnęłam się. Gabe to była ostatnia osoba, po której bym się czegoś takiego spodziewała. "Czasem nie wszystko jest takie, jak się wydaje" – skomentowałam w myślach. 

– A co dostałaś od Brandona?

– To – Kelly wyciągnęła z plecaka nowy smartphone.

– Telefon?! Żartujesz!

– Komórkę dostałam od rodziców. Chciałam Ci pokazać zdjęcie, tego co mi dał – powiedziała, tamując śmiech.
Wyszukała odpowiedni folder i podała mi smartphone'a. Fotografia przedstawiała piękny, złoty wisiorek z jej imieniem. Wokół liter były oplecione białe, egzotyczne kwiaty. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Chłopak miał gest, jednak mimo to dalej czułam do niego niechęć i wściekłość, związaną z przeszłością. Nie wierzyłam, by mógł się tak szybko zmienić.
Przez resztę lekcji głównym tematem jej wypowiedzi był chłopak, a ja musiałam powstrzymywać się od kąśliwych uwag na jego temat. Miałam nadzieję, że tego nie zauważyła. Po szkole udałam się do domu. Szłam spokojnie, gdy usłyszałam jęk i wołanie o pomoc. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam Connora, który trzymał się za kostkę. Obok niego stała Arleta. " Czy to jest jakiś miesiąc spotykania wrogów? " - przemknęło mi przez myśl. Po chwili wahania ruszyłam im pomóc - ta dziewczyna sama by sobie z nim nie poradziła.

– Zadzwoń po karetkę – rozkazałam jej, po czym rozejrzałam się za czymś do usztywnienia kości. Mój wybór padł na trzonek od zepsutego scyzoryka.

Kiedy go wzięłam, z plecaka wypadła mi żyletka. Już prawie zapomniałam, że tam była. Schowałam ją pośpiesznie, po czym zabrałam do ręki trzonek i przyłożyłam do rany, po czym obwiązałam go bandażem, który akurat miałam przy sobie, bo mieliśmy zajęcia z pierwszej pomocy. Rzuciłam okiem na Connora, który wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczami.

– Tracy? – uśmiechnął się.
– Nie, Rihanna – zaśmiałam się. Przypomniały mi się dawne czasy, kiedy to jeszcze się przyjaźniliśmy, lecz zaraz posmutniałam. Przecież on także mnie oszukał.

– Co mi przyłożyłaś do kostki?

– Bandaż i trzonek od scyzoryka.

– A co ci wypadło, gdy po to sięgałaś?

– Żyletka – powiedziałam obojętnie.

– Po co Ci ona? – spytał zdziwiony.

– Po nic – ucięłam krótko.

– Czemu nam pomogłaś? – spytała podejrzliwie Arleta.

– Tak trzeba. Nie mogłam patrzeć jak Connor się męczy... A ty jesteś ostatnią osobą przy której chciałabym się znaleźć w takiej sytuacji - wagarowałaś na wszystkich zajęciach pierwszej pomocy! Muszę już iść. Czekajcie sobie na karetkę sami – powiedziałam, po czym szybko opuściłam miejsce zdarzenia.

Connor

Wpatrywałem się w odchodzącą Tracy. Bardzo się zmieniła. Nie tylko z wyglądu, lecz także z zachowania. Strasznie chciałem jej podziękować i wszystko wyjaśnić, ale nie mogłem- za szybko poszła. Krzyk uwiązł mi w gardle. Pragnąłem, by było tak jak kiedyś, gdy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Tęskniłem za nią każdego dnia przez te parę miesięcy. To był zdecydowanie najgorszy czas mojego życia, jednak ona musiała przeżywać coś jeszcze gorszego. Cięła się, czego dowodem była żyletka. Trochę niezręcznie się czułem. Niedługo po tym przyjechała karetka i zabrała mnie do szpitala, jednak ja cały czas obwiniałem siebie, że mogłem jej coś powiedzieć. Ta wredna Arleta się mnie uczepiła i nie ustępowała na krok. Nie cierpiałem tej dziewczyny. Jak bardzo chciałbym, by zamiast niej była Tracy...

Against The Past I-III √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz