X. Po prostu oddychaj.

51K 2.6K 216
                                    

Kiedy ponownie patrzę na mężczyznę, widzę, że on po prostu siedzi na podłodze na przeciwko mnie. Zdezorientowana bezmyślnie się na niego gapie.

-Nie skrzywdzę cię Gracie. j
Jestem...- na dźwięk tego przezwiska otrząsam się z tego stanu i zaczynam płakać. On jest taki sam jak oni.

Próbuje wziąć oddech, ale w gardle czuje jakąś blokadę.

-Grace co jest?! Grace, księżniczko musisz oddychać!- wzrok mi się rozmywa i zaczynam mieć przed oczami czarne plamy.

-GRACE SPÓJRZ NA MNIE!-jakiś głos krzyczy na mnie, rozglądam się by wiedzieć skąd dobiega ten dźwięk i widzę James'a, który siedzi koło mnie. Koło mnie?! Kiedy on tu podszedł!

-Grace spójrz na mnie teraz. Nabierz i wypuść powietrze, spójrz na mnie, patrz na mnie, nic ci nie będzie. Jesteś bezpieczna.- jego głos jest taki spokojny. Słucham go i próbuje nabrać i wypuścić powietrze z płuc, tak jak powiedział.

Parę minut później mój oddech wraca do normy, a ja ciągle siedzę na przeciwko jego twarzy. Jego głębokie, czekoladowe oczy są wpatrzone we mnie.

Zaczynam gramolić się z jego kolan i cofać się, ale na swojej drodze napotykam łóżko. Cholera, gdzie są drzwi.

-Grace?-mówi. Chce do mnie podejść, ale ja zaczynam panikować i patrzeć na drzwi. Musze dostać się na drugą stronę łóżka. Drzwi od łazienki są jednak bliżej jedyne co musze zrobić to dotrzeć do nich przed nim.

Decyduje się spróbować i ruszam biegiem do drzwi, a za sobą słyszę jak on również biegnie. Wpadam do łazienki i chce już zamknąć drzwi, ale James wkład stopę między drzwi, a futryna.

Próbuje go odepchnąć, lecz ona nie daje za wygraną. Dociera do mnie że on jest jak Halk.

Cofam się i po prostu czekam, aż wejdzie do środka. Powoli otwiera drzwi, ale nie podchodzi. Jedynie stoi i patrzy się na mnie i wygląda na smutnego wręcz zrozpaczonego. Cofam się zdezorientowana.

Co on robi? Dlaczego nie jestem już tak spanikowana?

-Grace nie skrzywdzę cię. Będę czekał tak długo jak będzie trzeba, aby ci to udowodnić, ale nie zostawię cię samej.

Tylko kiwam głową. Wiem, że kłamie, ale jakaś część mnie chce aby to była prawda.

-Chcesz może zjeść śniadanie? Jest co prawda jeszcze wcześnie jakoś po 5, ale mogę coś ci przyrządzić jeśli chcesz?- potwierdzam skinieniem i wychodzimy z pokoju.

Schodzi po schodach jako pierwszy, co chwila się odwracając aby sprawdzić czy za nim idę. Po trzech schodach szybko robie się zmęczona i siadam aby na chwile odetchnąć. Po chwili James odwraca się i widzi mnie siedzącą na schodach, wiec pyta.

-Pomóc ci?- chce podejść, ale automatycznie się cofam więc się zatrzymuje.

-Okay, okay możemy zrobić sobie przerwę.- siada na schodku niedaleko przede mną- Więc chcesz naleśniki, jajecznice czy płatki?- wzruszam ramionami. Długo nie jadałam żadnych płatków ani jajecznicy, ale za to moi oprawcy zawsze kazali mi robić sobie naleśniki.

Cieszę się na wieść, że będę mogła zrobić po raz kolejny naleśniki, ale tym razem z własnej nieprzymuszonej woli.

Wstaje, a on mnie pyta, czy wszystko okay na co kiwam głową. Zeszliśmy na dół i udaliśmy się do kuchni. Dlaczego w tym domu wszystko jest tak duże?!

-Mogę zrobić naleśniki jeśli chcesz? To łatwe.- mówi wchodząc głębiej do kuchni. Ide za nim i chwytam go za ramie. Podskakuje na mój niespodziewany ruch na co ja od niego odskakuje,.

Cholera, po co to zrobiłam. Odwracam się aby uciec przed nim, ale on owija swoje ręce wokół mnie nim zdążę to zrobić.

-Grace co jest? Nie zrobię ci krzywdy, po prostu spójrz na mnie. - odwracam się wciąż będąc w jego ramionach, a on patrzy na mnie skupiony.- Czego ci potrzeba Grace?- pyta.

Chwyta jego ręce i uwalniam się z uścisku, ale splatam razem nasze palce. Spoglądam w dół i patrzę na moją malutką dłoń w jego ogromnej. Nim zdąży cokolwiek zrobić pcham go w stronę krzeseł stojących przy blacie i sadzam go na jednym z nich.

Odchodzę od niego i wyciągam wszystkie potrzebne rzeczy aby zrobić naleśniki. Czuje na sobie jego palący wzrok i po chwili się odzywa.

-Grace, wiesz ja mogę to zrobić. Nie musisz. - wstaje, a ja podnoszę ręce i kręce głową na nie. Siada z powrotem.

Po dziesięciu minutach naleśniki są gotowe, a na blacie jest mały bałagan. Nakładam naleśniki na talerz i podaje go James'owi a sama powracam do sprzątania kuchni.

-Co ty robisz?- pyta. Odwracam się całkowicie osłupiała. Sprzątam?

-Nie, Grace weź sobie talerz i jedz.-nakładam sobie naleśnika i siadam dwa krzesła dalej. Przybliża się na krzesło obok i nakłada mi jeszcze jednego. - Musisz jeść więcej. Musisz księżniczko, to nie jest zdrowe jeść tak mało.

Patrzę na talerz  kompletnie zdezorientowana. To wszystko dla mnie? Wolno mi zjeść tak dużo? Wcześnie jadła może z dwa małe posiłki dziennie... więcej było niedozwolone.

Zjadłam pierwszego i patrzę na James'a, który mlaskając przypatruje się mi.

-Księżniczko, lepiej zaczynaj już drugiego.

***

Gwiazdki i komentarze są mile widziane.

Silent Luna- tł.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz