Po dłuższej chwili wróciliśmy do domu. Zdjęłam bluzę Jamesa teraz kiedy jesteśmy w domu jest mi ciepło, ale czapkę wciąż mam na głowię bo uszy mi zmarzły. Zostawiamy buty przy drzwiach i poszliśmy poszukać wszystkich aby powiedzieć dobranoc. Znaleźliśmy wszystkich w salonie chichoczących i rozmawiających o czym.
-Poczekaj!- odwracam się do Jamesa- Możemy z nim posiedzieć jeszcze trochę, jutro wyjeżdżamy i chciałabym jeszcze z nimi trochę pobyć. - mówię ostatnią część już o wiele ciszej.
-Oczywiście, że możemy kochanie- całuje czubek mojej głowy.
Wchodzimy do salonu, a ja siadam przy mamie, która wraz z tatą siedzi na kanapie.
Owija swoją rękę wokół mnie i obydwoje na mnie patrzą.
- Będę za wami tęsknić- szepcze kładąc głowę na jej ramieniu
-O czym ty mówisz Gray?- mama patrzy na mnie zdezorientowana.
-Wiem, że to tylko godzina, dwie drogi stad i możemy się cały czas odwiedzać, ale musze jutro wracać wraz z Jamesem.- mówię zmieszana.
-Wiemy to laleczko, ale my jedziemy z tobą!- mówi uśmiechając się. Spoglądam na tatę i on również się uśmiecha.
-Co?- mamrocze nie wiedząc o co chodzi.
-Właśnie odzyskaliśmy nasze dziecko, nie zostawimy cię! Głupiutka Grace, twoja siostra również wyjeżdża z Cole, a Dante jest teraz alfą i nie wyobrażam sobie żebyś ty z Jamesem chciała dowodzić dwoma stadami, nic nas tu nie trzyma. Dante opiekuje się stadem i idzie mu fantastycznie. On nas nie potrzebuje. James powiedział, że jeśli tylko zechcemy może dołączyć do jego stada, a my się zgodziliśmy.- wyjaśniła. Patrzę na nią potem na tatę, a na końcu na Jamesa, który wciąż stoi w drzwiach.
Posyła mi uśmiech, a ja zeskakuje z kanapy i biegnę do niego aby wpaść mu w ramiona.
-Tak bardzo ci dziękuję.- mówi mu do ucha.
-Dla ciebie wszystko kochanie.- mówi całując mnie w policzek.
Wracam na kanapę, a James idzie za mną i spędzamy resztę nocy na rozmawianiu ze wszystkimi.
***
Następnego ranka gdy wstałam od razu zaczęłam się pakować. A James robił to samo tuż obok.
-Kochanie?- odzywa się patrząc na mnie.
Spoglądam na niego i marsze brwi nie wiedząc o co chodzi.
-Nigdy cie do niczego nie zmuszałem, ale myśle, że powinnaś się zobaczyć z ciotką.- mówi przyglądając mi się i oczekując jaka będzie moja reakcja.- Wiem, że mówiłaś, że nie chcesz mieć nic wspólnego z tym co ma się z nią stać, ale nie chciałabyś z nią porozmawiać ten ostatni raz? Zapytać ją dlaczego albo cokolwiek innego? - chwyta moją dłoń siadając na łóżku, a mnie umieszcza sobie między nogami.- Po prostu uważam, że to by ci pomogło w ruszeniu dalej i zrozumieniu dlaczego to zrobiła, jeśli miała jakiś powód albo jest po prostu tak okropną osobą jak wszyscy myślą.
Wpatruje się we mnie kiedy ja o tym myślę. Kiwam głową i wracam do pakowania.
-Poczekaj, naprawdę tego chcesz?- pyta niedowierzając. Zapinam moją torbę i wracam do niego.
-Jeśli wierzysz, że to pomoże mi ruszyć dalej. Ufam ci. Będziesz tam?- pytam cicho.
-Oczywiście. Cały czas. A ona będzie w celi, więc cie nie dopadnie, obiecuje. - mówi sadzając mnie sobie na kolanach i daje szybkiego całusa.
-Okay- mówię.
-Okay wiec pójdę sprawdzić czy wszystko jest gotowe po czym wrócę dokończę pakowanie i zapakuje bagaże do samochodu. I wtedy pójdziemy zobaczyć się z twoją ciotką po czym od razu wyjedziemy. Chcesz zejść na dół? - mówi wstając.
-Nie, mogę dokończy cię pakować. Będę miała kilka minut na zastanowienie się czego chce się od niej dowiedzieć. Jeśli to w porządku, oczywiście.- mówię ostatnią część z myślą, że jednak będzie chciał bym z nim poszła na dół.
-Cokolwiek zechcesz zrobić będzie w porządku kochanie, nie musisz pytać- całuje mnie w czoło i idzie do drzwi. Nim wychodzi zatrzymuje się jeszcze na chwile- Kocham cię- mówi z uśmiechem.
-Też cie kocham- odpowiadam.
Wychodzi za drzwi, a ja zaczynam składać i pakować wszystkie jego ubrania. Po czym zamykam torbę.
Wychodzę na balkon, myśląc o mojej ciotce. Oczywiście zawsze chciałam wiedzieć dlaczego zrobiła to co zrobiła, ale zawsze bałam się odpowiedzi. Wiem, że nienawidziła mnie jako dziecka, ale żeby aż chcieć mojej śmierci? Co ja jej takiego zrobiłam?
Słyszę za sobą kroki więc się odwracam i widzę potężnego mężczyznę stojącego w drzwiach balkony. Idzie w moją stronę i wtedy dostrzegam szmatkę w jego dłoni. Mam złe przeczucia więc zaczyna szukać jakiegoś wyjścia. Dociera do mnie, że jestem na balkonie i tu nie ma innego wyjścia. Zaczynam panikować i odkrywam, że mam dwie możliwości, mogę skoczyć albo sprawdzić co zamierza zrobić ten facet.
Kiedy się odwracam okazuje się że mężczyzna jest tuż za mną, czuje jego dłoń na tyle mojej głowy a drugą dłonią przytyka mi tą szmatkę do ust. Kiedy zaciągam się tym okropnym zapachem zaczyna kręcić mi się w głowię. Upadam, a ten face mnie łapie i przerzuca sobie przez ramię, a potem zapada całkowita ciemność.
***
Kom i *** są mile widziane.
Powoli kończymy. :D A teraz rozdziały będą częściej.
Do końca tygodnia pojawi się ostatni rozdział te opowieści. :'(
:****
CZYTASZ
Silent Luna- tł.
WerewolfTo jest jedynie tłumaczenie Prawdziwą autorką jest h0p3less-r0m4ntic *** Grace nie jest typowym wilkołakiem. Porwana w wieku ośmiu lat, przetrwała największe tortury i ból, który nie każdy dał by rade znieść. Ale kiedy pewnej nocy los pozwala jej...