XXVI. Przekąska z rodziną

41K 2.1K 83
                                    

Kiedy schodzimy na dół do moich nozdrzy dolatuje zapach mufinek i kawy. Docieramy na sam dół, a zapach jeszcze bardziej się nasila. Idziemy do jadalni gdzie stoi starsza para rozmawiająca z Davem i Hazel oraz dziewczynę w moim wieku, która stoi przy stole.

Jak tylko się odwraca w naszą stronę dostrzegam, że jest ciąży to chyba miej więcej drugi miesiąc. Wilkołaki przechodzą ciąże w ciągu 3-4 miesięcy. Trzy jeśli ojcem jest Alfa, wtedy twoje dziecko rośnie szybciej. Pewnego popołudnia Hazel powiedziała mi jak ona i Dave szybko mieli przy sobie Callie. Z początku nie rozumiałam, ale wyjaśniła mi wszystko co związane z mate, i dziećmi i małżeństwem i innymi rzeczami.

Gdy widzi nas w drzwiach krzyczy i podbiega aby uściskać Jamesa, a ja stoję za nim nie do końca będąc pewna co się dzieje.

-James! Jak miło cie widzieć! Minęło tak dużo czasu, a teraz gdy wróciłam okazuje się że znalazłeś w końcu swoją mate! To niesamowite!- spogląda na mnie- Hej jestem Aria, siostra Jamesa- uśmiecha się do mnie co ja odwzajemniam.

Nie podchodzi aby mnie uściskać więc domyślam się że James powiedział swojej rodzinie aby się do mnie za bardzo nie zbliżali. Potwierdza się to gdy po chwili podchodzą jego rodzice.

Jego mama ma na imie Isabella, a jego tata William. James i William są do siebie bardzo podobni, jedyne co ich różni to wiek. Gdyby nie to mogliby być bliźniakami. Natomiast Aria jest mieszanką Isabelli i Williama.

Patrzę na Jamesa, który stoi obok jakby chciał mnie ochronić. Uśmiecham się do niego i łącze nasze dłonie. Kiedy patrzę z powrotem na naszych gości widzę, że jego mama szeroko się uśmiecha.

-Dobrze więc siadajmy i jedzmy, możemy?

***

Pół godziny później wszyscy siedzimy przy stole. Kiedy chciałam nałożyć sobie jedną bułeczkę James zabrał mój talerz i wypełnił go owocami po czym powiedział, że mam zjeść chociaż połowę. Niechętnie pokiwałam głową wiedząc, że robi to dla mojego dobra.

Zaczęliśmy rozmawiać i nikt nie zadawał mi pytań, na które nie mogłabym odpowiedzieć tak lub nie.

-Więc Aria gdzie twój mate? Nie mógł z tobą przyjechać?- pyta James.

- Musiał się czymś zająć, więc wysłał mnie tu w eskorcie ochroniarzy. Wysłałam ich z powrotem do domu gdy tylko dotarliśmy i powiedziałam, że zadzwonię jak będę chciała wracać. - chichocze.

Patrzy na mnie, a ja jestem ciekawa kim jest jej mate, że miał tak ważną prace aby nie móc przyjechać? Musiała zauważyć moja ciekawość ponieważ zaczęła tłumaczyć. I nigdy nie zapomnę co po chwili wyszło z jej ust.

-Tak mój mate jest Alfą. Nasze terytorium znajduje się zaledwie godzinę no może dwie stąd, więc mogę was odwiedzać kiedy tylko zechce. - chichocze, a ja posyłam jej mały uśmiech, patrzy na James i kontynuuje- Nie wiem czy kiedykolwiek słyszałaś o nim, ale jest on Alfą Stada Srebrnego Księżyca? Nazywa się Dante Saliva-na to imię moje gardło się ścisnęło i zaczęłam się dławić jedzeniem.

-Grace? Grace wszystko w porządku?!- James klepie mnie po plecach aby mi pomóc. Kiedy przestałam się dławić wstałam gapiąc się na Arie. Oni nie mogą tu być, są tylko godzinę drogi stad?! Byli tak blisko przez cały czas?!

Zaczęłam kręcić głową i uciekłam z jadalni. Moje serce wali jak szalone, a oddech przyspiesza. Miałam wrażenia, że ściany się ruszają przez co jeszcze ciężej było mi oddychać w panice.

Ona nie może być jego mate. On nie może być tak blisko.

To nie możliwe.

Ona nie może być tak blisko.

Mogę usłyszeć jak James i Hazel krzyczą moje imię i coś jeszcze, ale nie mogę ich zrozumieć. Musze wyjść na zewnątrz.

Musze stad wyjść.

Musze uciec daleko, ona nie może mnie znowu złapać.

***

Kom i *** są mile widziane.

Silent Luna- tł.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz