XXXII. Jak ona mogła.

34.9K 1.9K 25
                                    

-Jak ona mogła to zrobić?

-Zostanie za to ukarana!

- Idziemy tam teraz!

Słyszę oburzenie i groźby w kierunku mojej ciotki. Ostatnie zdanie wychodzi z ust Dantego i nim orientuje się co się dzieje Dante idzie w kierunku wyjścia.

-NIE! Dante proszę poczekaj!- biegnę za nim.

-Co Grace?!- odwraca się szybko w moją stronę, a ja robię krok wstecz. Czuje, że James staje tuż za mną i kładzie swoje dłonie na moich biodrach gotowy schować mnie za sobą aby mnie ochronić. Niemal mogę dostrzec plan w jego głowię.

Ale Dante nigdy by mnie nie skrzywdził.

-Co Grace?!- powtarza Dante- Jesteś na wolności od kilku tygodni! I przez cały czas wiedziałaś, że gdzieś tu jesteśmy! Wiedziałaś kto ci to zrobił! Jak możesz wciąż ją chronić?! Może i jest moją matką, ale nigdy jej tego nie wybaczę! Cholera ja sobie nigdy tego nie wybaczę!- śmieje się gorzko.

-Ale ty, ty chcesz tu zostać i udawać, że wszystko jest dobrze, bo jesteś wolna. Ale nie jest dobrze Grace! Nie powinnaś wybaczyć mojej matce, powinnaś życzyć jej śmierci! I do cholery mi też nie powinnaś wybaczyć! Poddałem się! Jedyną osobą, która zasługuje na przebaczenie jest Adeline. Teraz pewnie znów jest na poszukiwaniach . Jeśli myślisz, że spędzając całe życie na szukaniu cie będzie szczęśliwa to się mylisz. Wciąż szuka i jest smutna za każdym razem gdy to nie ty jesteś dziewczyną, którą znajdą u zbuntowanych. Udaje, że nic nie czuje, ale tak nie jest. Słysze jak płacze za każdym razem gdy wraca z pustymi rękami. Jak możesz dalej trzymać ja w tym stanie?- kończy i bierze głęboki oddech. W pokoju panuje taka cisza, że słyszę jak bije mi serce.

Łzy spływają mi po policzku. Dante nigdy nie był na mnie zły. Kiedy byliśmy mali nigdy nie podniósł na mnie głosu. Wiem, że mówił poważnie i wiem, że cierpi, ale nie umiem spojrzeć w twarz ani jej ani mojej rodzinie.

Dla nich usłyszenie tego co mi się przydarzyło będzie gorsze niż fakt, że zaginęłam. A ja tego nie chce.

Nie ważne co zrobi ciotka Molly gdy się dowie. Zbuntowani powinni mnie zabić tamtej nocy. Powinnam wtedy przepaść na zawsze, bez możliwości powrotu.

-Gray- mówi Dante- Wiem, że to co się stało było okropne i każdy kto przestał cie szukać jest tak samo winny jak moja matka i tamci zbuntowani. Ale nie możesz ukrywać się w tym domu, z Jamesem i wszystkimi i bać się wyjść bo możesz ją spotkać.- patrze na moich przyjaciół.

-Uważam, że to świetnie iż znalazła dom u nich, masz przyjaciół i możesz zbudować swoje życie od nowa tutaj. Ale nigdy tak naprawdę nie ruszysz dalej dopóki nie zmierzysz się z tym co się stało.- po tym po prostu wychodzi.

Łzy płyną strumieniami. Odwracam się i widzę zamyślonego Jamesa. Wiem, że chce dla mnie jak najlepiej i zrobił wszystko aby było mi dobrze.

-Też tak myślisz? Że powinnam wrócić?- szepce nie patrząc na niego. James łapie mnie za podbródek i podnosi moja głowę po czym wyciera moje łzy.

-Kochanie wiesz, że nigdy bym cie nie zmusił do czegoś czego nie chcesz.- również szepce.- Ale myśle, że powinnaś przemyśleć wszystko co powiedział Dante. Twoja rodzina wciąż gdzieś tam jest. Czy to fair nie powiedzieć im że jednak żyjesz i ukrywać się tu? Czy to będzie fair aby Adeline wciąż szukała zaginionej siostry, której już nic nie zagraża? - mówiąc to patrzy cały czas w moje oczy jakby chciał wiedzieć co myślę, a ja po prostu po raz kolejny wybucham płaczem.

James przyciąga mnie do swojej klatki piersiowej w uścisku i opiera swój policzek o moją głowę. Kurczowo trzymam się jego koszulki, a on pociera moje plecy w geście uspokojenia.

Znam odpowiedzi na te pytania i to sprawia, że jestem smutna.

Zasługują na prawdę.

Adeline zasługuje na normalne życie.

I ciotka Molly zasługuje na kare za to co mi zrobiła.

Musze wrócić.

***

Kom i *** są mile widziane.

Silent Luna- tł.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz