Następnego ranka obudziliśmy się o 8 bo o 9 mieliśmy zamiar wyjeżdżać. Wczoraj Aria skontaktowała się Dante i powiedziała mu o naszych dzisiejszych odwiedzinach. Nie powiedział mojej rodzinie o mnie, ogłosił jedynie, że James odwiezie dziś Arie bo chce coś z nim przedyskutować.
W naszym samochodzie James miał usiąść ze mną z tyłu, a Cole ma prowadzić. Nasze bagaże są już w bagażniku, a na siedzeniu pasażera leży torba z przekąskami. To tylko godzina no dwie drogi, ale James stara się bym jadła jak najwięcej więc przy każdej możliwej okazji podtyka mi pod nos jakieś przekąski. Jestem bliska osiągnięcia zdrowej wagi. Jeszcze jej nie mam, ale to i tak postęp.
Wszyscy wsiedliśmy do samochodu i James upewnił się że zapięłam pasy. A potem owija rękę wokół mnie i przekręca tak że jestem przyparta do jego boku. Rysuje kółeczka na moim biodrze.
Po kilku minutach wyjeżdżamy na autostradę i dociera do mnie że zobaczę moją rodzinę. Jest cała poddenerwowana.
Chciałbym móc powiedzieć, że przespałam całą drogę albo słuchałam muzyki rozmawiając z Jamesem, a nie przejmując się faktem, że za chwile zobaczę kobietę, która próbowała mnie zabić.
Ale to dokładnie to co zrobiłam.
Pierwszą godzinę spędziłam na martwieniu się co zrobi ciotka Molly, gdy mnie zobaczy.
Koleją godzinę zastanawiałam się nad reakcją mojej rodziny na mój powrót.
Droga nie trwa tak długo jakbym chciało i nim się spostrzegam dwie godziny minęły i dotarliśmy do mojego rodzinnego domu, którego nie widziała od dziesięciu lat.
-Dziecinko?- rozglądam się i widzę Jamesa wpatrzonego we mnie, zmartwienie maluje się na całej jego twarzy.
Patrzę przez okno i orientuje się że stoimy, a wszyscy pozostali opuścili już samochody i stoją w grupie rozmawiając, przypatrując się naszemu samochodowi. Cole również wysiadł z samochodu i teraz stoi przy moich drzwiach ze skrzyżowanymi rękami. Czuje się bardziej komfortowo wiedząc, że jest tu aby mnie chronić, to jego zadanie. Nie miałam jeszcze okazji aby towarzyszył mi jako ochroniarz ponieważ zawsze byłam z Hazel albo Jamesem.
Teraz jak o tym pomyślę to odkrywam, że praktycznie nic o nim nie wiem. No oprócz tego że Cole jest trzeci rangą w stadzie i jest jednym z najlepszych wojowników. Nie czuje się dobrze z tym że go do siebie nie dopuszczałam, ale mam nadzieje, że rozumie iż potrzebuję czasu żeby go poznać nim go do siebie dopuszczę. Zapisuje to sobie na liście rzeczy do zrobienia gdy wrócimy do domu.
Dom.
Teraz uważam, że stado Jamesa jest również moim stadem. I oczywiście domem.
-Ponieważ nim jest kochanie.- szepce James do mojego ucha, przysuwając mnie bliżej swojego ciała. Musiał podsłuchiwać moje myśli- Jesteś gotowa dziecinko? Dante mówi, że rodzina w środku zastanawia się czemu odwożę moją siostrę trzema samochodami. Martwią się- dał mi małego buziaka w policzek kiedy ja wpatruje się w dom przed nami.
-Chodźmy- mówię cichutko.
James jako pierwszy wysiada po czym pomaga mi zrobić to samo. Podchodzimy do reszty, a Rose wraz z Hazel posyłają mi małe uśmiechy co próbuje odwzajemnić, ale wychodzi mi raczej grymas. Patrzę w obie strony i widzę, że James stoi po jednej, a Cole po drugiej stronie. Patrzę na Cole, a on na mnie i posyłam mu uśmiech co on odwzajemnia. Koniecznie musze więcej się o nim dowiedzieć.
Odwracam się, patrzę na budynek i zaczynam iść. Z dwoma mężczyznami u boku i resztą idącą za nami. Powoli kroczę do domu mojego dzieciństwa i mojej rodziny.
***
Kom i *** są mile widziane.
CZYTASZ
Silent Luna- tł.
WerewolfTo jest jedynie tłumaczenie Prawdziwą autorką jest h0p3less-r0m4ntic *** Grace nie jest typowym wilkołakiem. Porwana w wieku ośmiu lat, przetrwała największe tortury i ból, który nie każdy dał by rade znieść. Ale kiedy pewnej nocy los pozwala jej...