Weekend upłynął nam niesamowicie szybko. James i ja teraz śpimy razem w jednym łóżku każdej nocy, a ja jestem co noc owinięta jego ramionami, dzięki czemu czuje się bezpieczna i chroniona. Widziałam Hazel i Callie jakiś czas temu, a w poniedziałek spotkałam również resztę dziewczyn. Postanowiłyśmy iść na zakupy jednak jutro, w środę. Tak więc musze iść do doktora Richarda z moją nogą już dziś.
Moje szwy powinny zostać już wyjęte, ale moja stopa dalej boli, gdy na niej staje. Trochę próbowałam i wiem, że jeśli chodze na palcach to nie jest tak źle. James wygląda na smutnego za każdym razem, kiedy widzi jak próbuje chodzić. Mówi, że powinnam odpoczywać i nie krzywdzić siebie więcej.
-Okaj aniołku musze tylko podnieść cie z kanapy i możemy iść- James wacha się teraz przed każdą malutką rzeczą związaną ze mną. To słodkie, ale absurdalne.
Dowiedziałam się od Hazel, że mamy październik co oznacza że zaczyna się robić naprawdę zimno.
James podchodzi do szafy i wyjmuje z niej jedną ze swoich masywnych bluz i nakłada ją na mnie. Bierze mnie na ręce, schodzi na dół po czym opuszczamy dom. Rozglądam się dookoła i widze bawiące się dzieci, a obok ich matki.
Uśmiecham się widząc ich nawet na dystans.
Kiedy odwracam od nich wzrok widzę, że James na mnie patrzy i się uśmiecha.
-Może będziesz mogła poznać więcej osób ze stada w przyszłym tygodniu.- mówi- Oczywiście jeśli chcesz- dopowiada, gdy widzi, że zaczynam panikować. Wzruszam ramionami wciąż będąc przerażoną spotkaniem ze stadem. Jest tam bardzo dużo ludzi i nie sądzę, że dam rade..
Nie wspominając o tym, że James mówi o oznaczeniu mnie przed spotkaniem całej reszty stada... o nie.
Po kilku minutach wchodzimy do gabinetu doktora.
Po obejrzeniu mojej nogi, lekarz mówi, że rany są wygojone, ale jeszcze przez jakiś czas będą sprawiać mi ból. Dał mi kule dzięki którym będę mogła mieć moją stopę cały czas w powietrzu i nie będę jej obciążać.
Podaje mi kule i przez następne kilka minut uczę się na nich chodzić.
-I jak?-podnoszę kciuk w górę. Noga trochę mnie boli, ale nie tak bardzo jak wcześniej.
-Okay, dobrze więc chce cie widzieć z powrotem za kilka tygodni na kontroli. Nie wiem, ile ty i Alfa James rozmawialiście, ale musisz przybrać na wadze. Musisz jeść przynajmniej 3 posiłki dziennie. Wiem, że to jest trudne biorąc pod uwagę to, że wcześniej nie miałaś takiej możliwości, ale musisz jeść więcej. Możesz to zrobić dla mnie?- kiwam głową na co on się uśmiecha.
-Dziękuje Richard do zobaczenia za kilka tygodni.- mówi James. Wyprowadza mnie z budynku i powoli idziemy do domu. Nie pozwoliłam Jamesowi mnie nieść, ponieważ chce iść na tych kulach, nie chodziłam od ponad tygodnia.
***
Gdy dotarliśmy do domu udaliśmy się do kuchni by zjeść jakiś lunch. James powiedział, że w domu nie ma dużo ludzi jedynie nastolatki. Kiedy zobaczył, że jestem zdezorientowana zaczął mówić.
-Powiedziałem wszystkim aby zostali w salonie albo w pokoju gier chyba, że będą naprawdę czegoś potrzebować. Nie chce żeby którykolwiek z nich cie przestraszy zwłaszcza teraz, gdy czujesz się bardziej komfortowo w naszym towarzystwie. - przyznaje patrzeć w dół.
Potakuje głową i splatam nasze palce razem. Czasami zapominam jaki on jest wielki kiedy stoje obok niego. Patrze w dół i ledwo mogę dostrzec moją małą dłoń w jego ogromnej. Powracam wzrokiem do jego twarzy i przechylam głowę aby na niego spojrzeć. Wtedy odkrywam, że siegam mu ledwie do ramienia. Patrze mu w twarz z kwaśną miną
Nie lubie być tak mała.
-Coś nie tak, aniołku?- mówi z moim nowym przezwiskiem. Potrząsam głową w odpowiedzi. I tak nie może z tym nic zrobić.
Odwraca mnie twarzą do niego kiedy stajemy w drzwiach do kuchni.
-Co jest?- stoimy tak blisko, że różnica wzrostu jest jeszcze bardziej oczywista. Patrzy na mnie w dół, a moja głowa jest na wysokości jego klatki piersiowej. Sięgam ręką do moje wysokości, a drugą do jego choć ledwo mogę dosięgnąć tak wysoko. Porównuje nasz poziom. Widzę, że zaczyna rozumieć.
-Aniołku kocham twój wzrost. Jesteś malutka i to sprawia, że czuje iż cie chronię. Lubie to i to wcale nie jest jakaś wielka rzecz. Mogłabyś być nawet wyższa ode mnie to nie ma znaczenia tak długo jak mam cie przy sobie.-patrzę w dół . Jak on może mnie lubić? Jestem taka obrzydliwa.
-Grace- podnosi mi głowe tak, że nasze oczy się spotykają- Nie ma znaczenia, to co ci się przydarzyło. To pokazuje mi jak silna jesteś, że przeszłaś przez to piekło. Nie martw się tym i jeśli ktokolwiek ma z tym problem ma rozmawiać ze mną i ja to wyprostuje. - słysze hałas za Jamesem.
-Awh!- odwracam się. Widzę Rose, Emma, Cassiedy i Brittany siedzące przy stole oraz Hazel przy kuchence z Callie robiące lunch. Moje serce bije tysiąc razy na minutę. Nie wiedziałam, że one tu są.
-Księżniczko wszystko jest dobrze. To tylko dziewczyny- odwraca mnie z powrotem do siebie i kontynuuje . - To w sumie dobrze, że dziewczyny tu są- patrzy na mnie- Może mogłabyś z nimi trochę posiedzieć tego południa. Mam trochę zaległej roboty, którą musze dokończyć. Wróce na obiad, okay?- potakuje głową, a on całuje mnie w czoło zanim udaje się do swojego gabinetu.
Odwracam się i widze sześć par oczu wpatrzonych we mnie.
***
Gwiazdki i komentarze są mile widziane.
CZYTASZ
Silent Luna- tł.
WerewolfTo jest jedynie tłumaczenie Prawdziwą autorką jest h0p3less-r0m4ntic *** Grace nie jest typowym wilkołakiem. Porwana w wieku ośmiu lat, przetrwała największe tortury i ból, który nie każdy dał by rade znieść. Ale kiedy pewnej nocy los pozwala jej...