XLV. Słabość

27K 1.4K 65
                                    

Kiedy odzyskuje przytomność moja głowa pęka z bólu i mam sucho w ustach. Powoli otwieram oczy i się rozglądam. Otaczają mnie betonowe ściany i tylko na jednych z nich widzę drzwi. Powoli wstaje i próbuję rozprostować kości.

Ktokolwiek mnie porwał zapewne zamknął drzwi, ale warto spróbować. Podchodzę do nich i jest tak jak się spodziewałam, zamknięte. Siadam z powrotem i zaczynam rozmyślać, wgapiając się w ścianę.

Ciekawe czy James już wie, że zniknęłam. Ale jak długo mnie nie ma? To już kolejny raz kiedy zostałam zabrana od rodziny i nie mam pojęcia czy i tym razem wyjdę z tego żywa. Czuje jak łzy spływają mi po policzkach na myśl, że mogę nigdy więcej nie zobaczyć Jamesa.

Nagle czuje bardzo obce uczucie.

Jestem zła.

Nie prosiłam się o to, jestem dobrym człowiekiem, który zasługuje na szczęśliwe życie. Nie wystarcza im te dziesięć lat? Nie wystarczy już tych tortur?

Dlaczego to się znowu dzieje? Dlaczego musze być taka słaba?

Godzinę później słyszę zbliżające się kroki i wpadam w furię.

Ale kiedy drzwi się otwierają i widzę osoby stojące w nich krew w moich żyłach zamarza.

Stoi w nich ciotka Molly ... z Kylem.

Jedne z mężczyzn, którzy trzymali mnie w celi przez dziesięć lat. Jeden z mężczyzn odpowiedzialnych za to co mi się stało.

Mężczyzna, którego uważałam za martwego.

-Ohh Gracie nie udawaj takiej zaskoczonej. Musiałem wrócić po moją ulubioną dziewczynkę! - mówi Kyle z szyderczym uśmiechem.

-Kyle!- burzy się Molly.

-Ohh kochanie nie bądź zazdrosna wiesz, że cie kocham.- pochyla się i całuje ją. Ten facet jest po trzydziestce, a Molly po czterdziestce. Wiem, że nie są swoimi mate bo ojciec Dantego zmarł nim się urodziłam. Tak więc nigdy go nie spotkałam, a Dante był zbyt mały żeby go zapamiętać.

Odsuwają się od siebie i patrzą na mnie.

-Chciałabym móc powiedzieć, że jest mi smutno z powodu iż to koniec, ale twoja śmierć przyniesie mi tyle radości. - Molly pociera chytrze dłonie.

-Dlaczego?- pytam cicho.

-Dlaczego!? Bo zniszczyłaś wszystko! Paul i twój ojciec mieli umowę, że i ciebie i Dantego wezmą pod uwagę na stanowisko Alfy! Kobiety Alfy są mało spotykane więc postanowili szkolić wasza dwójkę na to stanowisko i zobaczyć czy będziesz wystarczająco silna i czy będziesz chciała zostać przywódcą bo jeśli nie to miał to zrobić Dante! Ale oczywiście już w wieku pięciu lat byłaś silna i odważna. Który pięciolatek jest na tyle odważny aby wspiąć się na drzewo wyższe od domu stada. Byłaś dobrą uczennicą w szkole i zawsze pomagałaś kolegom w potrzebie. Pamiętasz to?!- bierze głęboki oddech będąc coraz bardziej złą z każdym następnym zdaniem.- Kiedy Paul umarł twój ojciec nie dotrzymał słowa. Stwierdził, że nie jest w stanie trenować i ciebie i mojego syna. I skoro to ty byłaś córką Alfy i byłaś tą idealną, wybrał ciebie. Dante mógłby mieć wszystko gdyby nie ty- syczy w moją stronę.

-Miał!- krzyczę. Nie jest jedyną wściekłą osobą w tej chwili.- Dante miał wszystko! Ma tytuł Alfy. Chodził do szkoły i znalazł swoją mate, w normalny sposób! Nie rozumiesz?! Miał życie! Coś czego ja nigdy nie miałam! Nigdy nie poszłam do normalnej szkoły, nigdy nie byłam z rodziną. Nigdy nie miałam problemów z pracą domową ani z nauką bo w ogóle nie miałam nic z tych rzeczy! Byłam torturowana i prześladowana przez mężczyznę, który swoi u twojego boku!- wskazuje na Kyle i biorę głęboki oddech na uspokojenie. Nigdy nie byłam zła na Dante dlatego, że miał wszystkie te rzeczy i tytuł. Jest moją rodziną i to nie była jego wina. Kocham go nie ważne co. Może jestem zazdrosna, że miał normalne życie, ale nigdy bym mu nie życzyła tego co spotkało mnie.

Silent Luna- tł.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz