XV. Obiadowa impreza

45.5K 2.2K 120
                                    

-Jeśli chcesz możemy zejść na dół i poznasz kilka osób ze stada, teraz powinny być tam wszyscy. Oprócz nastolatków, bo jest piątek i rodzice dali im cały dom do dyspozycji. Stado jest za duże aby wszyscy się pomieścili w jednym domu- patrzę na niego zdezorientowana. Nie może być ich aż tak dużo, czy może? Nie widziałam nikogo oprócz Cassidy, Brittany i Hazel?

-Nie zawsze tu są, powiedziałem im żeby się powstrzymywali kiedy ty tu jesteś. Cała wataha liczy około 2 000. - moje serce przyspieszyło na tą wiadomość, 2 000!? Gdzie oni wszyscy się ukrywali. Zaczęłam się cofać w strone drzwi wciąż będąc na łóżku.

Nie mogę spotkać całego stada! Jest ich za dużo!

-Grace? Księżniczko? Wszystko w porządku?- James widocznie przestraszył się mojego zachowania i porwał mnie w ramiona. Kiedy tylko się w nich znalazłam zaczęłam się uspokajać i chwyciłam za jego koszulkę wtulając się w jego pierś.

Po kilu minutach siedzenia tak, spojrzałam na niego i spojrzałam na drzwi zastanawiając się, czy zejść na dół czy też nie.

- Rozmawiałem z Colem i powiedział mi, że aktualnie w kuchni jest dziesięć osób. Wszystkie powiązane są więzią mate, nikt się do ciebie nie zbliży jedynie dziewczyny wiesz o tym. Hazel też tam jest.

Powoli pokiwałam głową na tak i pozwoliłam mu się podnieść, a on wyszedł przez drzwi, a potem zszedł schodami w dół.

***

Gdy jesteśmy już na dole przekręciłam się tak, że jestem do wszystkich tyłem. Nie zmienił tego dzięki czemu czułam się odrobine lepiej. Kiedy weszliśmy do kuchni wszyscy odwrócili się w naszą stronę, a ja schowałam głowę w ramieniu Jamesa i miałam nadziej, że nikt z nich nie będzie chciał do mnie podejść.

James podszedł i usiadł na krześle sadzając mnie sobie na kolach.

-Cześć Grace chcesz makaron na obiad? Właśnie robimy dla wszystkich. - usłyszałam Hazel, więc rozejrzałam się za nią, stała przy kuchence wraz z Brittany i jeszcze jedną dziewczyną, której nie znam. Pokiwałam głową i posłałam jej mały uśmiech, odpowiedziała tym samy i powróciła do przerwanej czynności.

Odwracam się i widzę, że kilka osób mi się przypatruje, dokładnie dwie pary oczy, dwoje mężczyzn siedzących na przeciwko, Dave i Cole- pamiętam ich z lasu.

-Grace pamiętasz Dave i Cola, prawda?- kiwam głową, a oni uśmiechają się do mnie.

James przedstawił mi całą resztę. Dwóch facetów, Caiden i Mac, Brittany jest mate Caidana, a Caidan jest ogromny. Jest równie dobrze zbudowany jak James i ma blond włosy kontrastujące z czarnymi włosami Brittany.

Następny mężczyzna Mac, jest najniższy z chłopaków, ale wciąż bardzo dobrze zbudowany, a jego mate to dziewczyna, która stała przy kuchence, czyli Emma, która jest tego samego wzrostu co ja i oboje mają blond włosy.

Pary siedzące z boku to Rose, Jackson, Cassidy i Ethan. Cassidy to dziewczyna, która ścinała mi włosy. Jest wyższa ode mnie i ma brązowe włosy i jest mate Ethana, który jest podobnego wzrostu i budowy co Caidan, ale Etham ma ciemne blond włosy.

Rose i Jackson to ostatnia para. Rose jest najwyższa z dziewczyn i ma blond włosy, za to Jackoson (albo Jack jak wszyscy go nazywają) ma czarne i jest tak samo zbudownay jak Caidan i Ethan.

Kiedy jedzenie było gotowe przeszliśmy do stołu, gdzie wszyscy już siedzieli. James usiadł na szczycie stołu, a ja po jego prawej stronie, natomiast Cole po lewej. Hazel usiadła po mojej prawej, a obok niej Dave i tak dalej każda para obok siebie.

-Więc Grace tak sobie pomyślałam, że może dziewczyny poszłyby z nami na zakupy w przyszły weekend, jeśli chcesz. Pomogłyby nam wybrać stroje i na lato i na zimę. - jedynie skinęłam głową i wszyscy zaczęli rozmawiać na swoje tematy.

Byłam wdzięczna, że nikt nie pytał jak się tu znalazłam i czemu James mnie wszędzie nosi. Jeszcze bardziej się cieszyłam, że nikt nie pytał czemu zjadłam tylko pół talerza i czuje się napchana .

Ale była naprawdę wdzięczna za to, że nikt nie pyta czemu nic nie mówię.

***

Dałam rade i jest :DDD

Komentarze i gwiazdki są mile widziane.

Silent Luna- tł.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz