XXXVII. Obudź się piękna

35.2K 1.7K 49
                                    

-Grace POV-

Od dłuższego czasu widzę jedynie ciemność. Czułam sie jakbym zawisła w próżni. I bez względu na to jak bardzo sie starałam nie mogła sie poruszyć. Wisiałam w czarnej dziurze nicości.

Czułam jakby mijały godziny, ale prawdopodobnie upłynęło dużo mniej. Nagle poczułam jakbym była do czegoś przyciśnięta. Po czym została rzucona w tył i oślepiło mnie jasne światło, a świat zawirował po czym sie zatrzymał.

Znów miałam czucie w ciele, ale nie mogła sie poruszyć. Nie słyszałam niczego w moim otoczeniu, próbowałam otworzyć oczy, ale na nic sie to zdało.

Po chwili zrozumiała, że leże na czymś miękkim. Łóżko.

Następnie próbowałam poczuć moje kończyny.

Na mojej lewej ręce poczułam ciepło otaczające moją dłoń

A prawa ręka po prostu leżała.

Znów spróbowałam sie poruszyć albo otworzyć oczy, ale okazało sie to zbyt męczące. Więc postanowiła nasłuchiwać aby zorientować sie co sie dzieje wokół mnie.

Chyba rozróżniłam trzy różne głosy więc skupiłam sie jeszcze bardzie, a głosy stawały sie co raz wyraźniejsze.

-..nie rozumiem. Jeśli wszystko z nią w porządku, powinna sie już obudzić, minął tydzień!- słysze kogoś z mojej lewej strony. Brzmiał jak mężczyzna i to znajomy mężczyzna. Kolejny był natomiast z prawej.

-Wiem James, ale jej stan jest stabilny. To dobry znak. Pani doktor powiedziała, że potrzebuje czasu aby jej ciało w pełni sie zregenerowało po traumie, a jej stan psychiczny tez nie będzie najlepszy po tym co przeszła, a teraz jeszcze to. Musisz dać jej czas aby wyzdrowiała zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym.- powiedział kolejny mężczyzna. Rozmawiali o mnie? James brzmi znajomo...

James? James... James... James! Mój mate James, który mnie uratował! Wszystkie wspomnienia z przed mojego omdlenia wracają, dźgnięcie nożem przez ciotkę, a potem ciemność.

Teraz wiem, że byłam nieprzytomna przez tydzień chce wstać! Zobaczyć rodzinę! Zobaczyć Jamesa! Nawet nie widziałem jeszcze Adeline! Nie było jej!

-Wiem po prostu tak bardzo sie o nią martwię i nie wiem co będzie kiedy sie obudzi i jak sobie poradzi z tym wszystkim. - wzdycha. Czuje jak głaszczę mnie po dłoni w pocieszający sposób.

To motywuje mnie by znów spróbować otworzyć oczy i wtedy słyszę, że odzywa sie kolejny głos.

-I dlatego jesteś jej mate James. Ona ma ciebie i nas wszystkich do pomocy w czymkolwiek. - słyszę jak James ponownie wzdycha, a rozmowy cichną. Kobiecy głos również brzmi znajomo, ale nie aż tak? Znam ją?

Równie dobrze mogę sie tego dowiedzieć.

Kolejny raz próbuje i tym razem czuje jak moje oczy sie otwierają, ale szybko je zamykam przez jasne światło. Przekręcam głowę w bok i jęczę.

-Grace!?- słysze Jamesa tuż obok mnie- Dalej kochanie, otwórz dla mnie oczy Grace- teraz stoi i mogę poczuć go o wiele bliżej niż wcześniej. Przekręcam głowę w jego stronę i otwieram oczy, szybko mrugam aby przystosować się do światła, a potem patrzę w jego cudowne oczy.

Posyłam mu mały uśmiech i ściskam jego dłoń.

-Oh kochanie tak się cieszę, że nic ci nie jest. - pochylił się tak że nasze czoła się stykały po czym zamknął oczy.

-Jak długo tu jestem?-pytam cicho, mój głos jest trochę zachrypnięty.

-Prawie tydzień księżniczko, wszyscy się o ciebie martwiliśmy. Jak się czujesz? - otwiera oczy i przypatruje się mi.

-Uhh pić- mówię z małym uśmiechem. On to odwzajemnia i całuje mnie w czoło podając kubeczek wody. Rozglądam się i widze Cole stojącego obok, który trzyma za rękę jakąś dziewczynę. Wygląda bardzo znajomo i posyła mi uśmiech przez łzy.

Wypijam do dna wodę i oddaje kubeczek Coleowi, który go odstawia. Wszyscy teraz się na mnie patrzą.

-Kochanie jak się naprawdę czujesz?- spoglądam z powrotem na Jamesa, który wygląda na naprawdę zmartwionego. Poruszam się odrobine aby sprawdzić co mnie boli, a co nie. Przy ruchu tułowia zasysam głośno powietrzę przez przeszywający mnie ból.

James ściska moją rękę mocnie i zaczyna panikować.

-Co się dzieje Grace?-pyta spanikowany.

-To nic, mam po prostu obolałe ciało i bok mnie boli przy każdy ruchu, ale tylko troszkę. To nic takiego, naprawdę nic mi nie jest. - próbuje go uspokoić, ale chyba mi nie wychodzi bo prawdopodobnie ból wymalowany jest w moich oczach.

-Grace nie okłamuj mnie. Wiem, że boli bardzie niż troszkę, miałaś wbity nóż kuchenny w bok! -powiedział sfrustrowany. Przeszedł mnie dreszcz na to wspomnienie a James to zauważył.

-Przepraszam dziecinko. Proszę po prostu musisz mi powiedzieć jak się naprawdę czujesz?- mówi z małym uśmiechem, który odwzajemniam.

-Dobrze, wciąż mnie bardzo boli.- mówię ledwo słyszalnie.

-Ok ja pójdę po panią doktor i zobaczymy co ona powie, okay? Nie chce żebyś dłużej cierpiała- powiedział i odwrócił się do Cole.

-Nie! Kim ona jest?! Nie proszę, nie przyprowadzaj tu nikogo więcej! Proszę James! Nie znam jej, nie chce nikogo więcej widzieć! - zaczynam panikować i nie mogę oddychać. James chwyta moją drugą rękę i ściska ją tak samo mocno jak pierwszą.

-Hej, hej! Grace spójrz na mnie- mówi poważnie, patrzę na niego, ale wciąż nie mogę normalnie oddychać, właściwie to ledwo co łapie powietrzę.

-Ona cie nie skrzywdzi, rozumiesz? Będę tu i Cole też. Nic złego ci się nie stanie, rozumiesz?- mówi głaszczą mnie po włosach jedną ręką, a drugą ściska moje obydwie. - Nikt cie nie skrzywdzi. Jesteś bezpieczna. Już jest dobrze. Jestem tu. - powtarza uspokajające słowa aż w końcu się mój oddech wraca do normy.

Patrzę na Jamesa i kiwam głową po czym biorę głęboki oddech. Rozglądam się aby mieć pewność, że Cole wciąż tu jest i wtedy dostrzegam, że po twarzy dziewczyny stojącej obok niebo spływają łzy.

-Przeprasza, uh kim jesteś? Znam cie ? -pytam cicho.

-Ahhh tak Grace co do tego, ona yh jest moją mate...- mówi poddenerwowany Cole.

-Oh fajnie- szepce, jeśli ona jest mate Cola to musi być miła, ale wciąż wydaje mi się bardzo znajoma.

-Grace jest coś jeszcze, moja mate to...

Cole przerywa kiedy kobieta w białym fartuchu wchodzi do pokoju.

-Grace! Cieszę się że w końcu się obudziłaś!

***

Kom i *** są mile widziane.

Silent Luna- tł.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz